26. List

2.4K 140 10
                                    

Szłam przez korytarz szpitalny, szukając drzwi do gabinetu lekarza, który chciał się ze mną widzieć.
Nie widziałam w tym żadnego sensu, ale on jest taki uparty. Może chce porozmawiać o mamie?

No co ty? Jak na to wpadłaś?

Durny głos w mojej głowie żartował sobie ze mnie i kpił, ale nie zwracałam na to jakiejś większej uwagi. Znalazłam brązowe drzwi z nazwiskiem doktora i bez pukania, weszłam do małego pomieszczenia. Naprzeciwko mnie stało drewniane biurko i krzesło, a na przeciwko siedział doktor z grobową miną, przypatrując się mi.
Wskazał na krzesło, dając mi do zrozumienia, żebym usiadła. Zrobiłam to i nie mogłam się doczekać, co takiego ma mi do powiedzenia.
Westchnął i odparł:

    -  Twoja matka przed śmiercią, kazała ci coś przekazać.  -  Zrobił dramatyczną pauzę. -  Powiedziała, że kocha ciebie i twoich braci. Masz iść do kawiarenki na przeciwko domu i odebrać paczkę, cokolwiek to znaczy.

Aha.
Czekaj.

   -  PAN musiał coś źle zrozumieć. Ja mam tylko jednego brata.  -  Byłam zdezorientowana i miałam nadzieję, że doktor się pomylił.

Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jak na wariatkę, która powiedziała coś niedorzecznego.

    - Nie wtrącam się w wasze życie, ale dokładnie tak powiedziała moja pacjentka. BRACI. - powiedział z naciskiem i dodał. - Powiedziała jeszcze coś, ale nie wiem czy to ważne...

    -  Niech pan mówi!  - prawie wykrzyknęłam.

     -  Niech sama pani zobaczy. Napisała to. - Podał mi małą kopertę. - Nie tutaj. Masz to otworzyć w domu, tak kazała.

Zdziwiona wzięłam ją do ręki i wyszłam ze szpitala, kierując się w stronę domu.

★★★

Otworzyłam kopertę, a w niej znalazłam małą karteczkę.

List.

Bez zastanowienia zaczęłam go czytać i odkryłam, że jest zapisany wierszem;

Mam nadzieję, że kiedyś nam wybaczysz słońce,
Że zostawiliśmy ciebie samiutką na tej łące.
Łąka życia, tak się zwie i każdy dobrze o tym wie.

Z góry przybędzie pomoc, a wraz z nią twa jedyna rodzina, która cię nie zapomina.
Oni wyjaśnią ci wszystko kochana,
A ty padniesz na kolana.
Powiedzą ci z czym musisz się zmierzyć,
By swój los odmienić.

Nic z tego nie zrozumiałam.
Rodzina która mnie nie zapomniała?
Dlaczego padnę na kolana?
Odmienić swój los? Jaki?

Zadałam tyle pytań, a jeszcze nie poznałam żadnej odpowiedzi... Wszystko zaczyna się komplikować i wydaje mi się, że to jeszcze nie koniec pytań.

Do mojego pokoju wpadł Jace.

   - Uciekaj !  -  wykrzyknął i rozpłynął się w powietrzu.

Zdesperowana, nie wiedząc co zrobić, wybiegłam z domu, na ulicę. Biegłam do pobliskiej biblioteki, by tam ukryć się przed... No właśnie, przed czym?
Niebo spochmurniało i zrobiło się naprawdę ciemno. Spojrzałam w nie, a to co tam ujrzałam, przyprawiło mnie o zawrót głowy.

Na szarym niebie, szybował czarny punkcik, który zbliżał się do mnie, z każdą sekundą był coraz bliżej.
Nagle pojęłam czym był ten punkt. Sparalaliżowana strachem stałam na pustej ulicy.

   - To...  -  zdołałam wykrztusić tylko jedno słowo, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę.


Tajemnica Anioła  ✔Where stories live. Discover now