6. Rozmowa

5.8K 279 16
                                    

Tajemniczy chłopak ocknął się pierwszy,  wstał a następnie podał mi rękę. Była gładka i delikatna, a zarazem jego uścisk był zaskakująco wręcz silny, jak u nikogo innego. Po chwili oboje staliśmy na przeciwko siebie, nadal wpatrując się w swoje oczy.

    -  Dziękuje, że mnie uratowałeś  -  szepnęłam, zalewając się lekkim rumieńcem, gdy przypomniałam sobie o swoim dziwnym zachowaniu. Mogłam zginąć, uświadomiłam sobie z nienaturalnym spokojem. Co było ze mną nie tak?

    -  Nie ma za co -  zapewnił, jakby codziennie ratował dziewczyny spod kół rozpędzonych pojazdów.  -  Akurat szedłem tędy i zobaczyłem pędzący samochód, a potem ciebie i odruchowo pobiegłem w twoją stronę.

Zapadła niezręczna cisza, w której słychać było szum liści i gdzieś daleko stąd skoczną muzykę. Odruchowo, co? Ludzie zawsze najpierw myślą o swoim bezpieczeństwie, a dopiero potem przejmują się drugim człowiekiem. A przynajmniej większość ludzi. Nie żebym ich oskarżała, to raczej wina instynktu, niż nasza. A więc: co z NIM jest nie tak?

    -  Co tu robisz o tak późnej porze?  -  zapytał, jakby to, że mnie uratował dawało mu prawo do osobistych pytań.

Nie wiem dlaczego, ale miałam ochotę powiedzieć mu o wszystkim bez żadnych ogródek.
Gdy tak rozmawialiśmy czułam, jakbym znała go od dawna, ale wyzbyłam się tego dziwnego uczucia deja vu.
Wydawało mi się, że dobrze nam się rozmawia, ale trwało to zaledwie kilka minut, gdyż odprowadził mnie pod restaurację w zaskakująco szybkim tempie. Uświadomiłam sobie, że wcale nie odeszłam daleko i miałam ochotę sobie przywalić. Nie chciałam jednak, by chłopak pomyślał, że za mocno uderzyłam się w głowę przy upadku.

    -  Ja już będę szła  -  zakończyłam tym naszą konwersację i posłałam mu lekki uśmiech, odwracając się i ruszając przed siebie.  - Do zobaczenia!

Stałam już przy drzwiach restauracji,  gdy on nagle zawołał:

    -  Zobaczymy się jeszcze nie raz.

Gdy dotarły do mnie jego słowa, nie zostało po nim ani śladu.

    - Czyżbym miała takiego pecha?  -  spytałam samą siebie, zastanawiając się, czy trafił mi się dziwak-wybawca. Może to jakiś prześladowca?

Stałam osłupiała. Co miał na myśli? Jeszcze wtedy nie wiedziałam i cieszyłam się błogą nieświadomością. A przynajmniej chciałam.

Tajemnica Anioła  ✔Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum