15. Gwiazdy

3.5K 182 13
                                    

Wszyscy byli jeszcze w środku.
Ja natomiast siedziałam na polance niedaleko lasu.
Wpatrywałam się w niebo przyozdobione małymi gwiadeczkami.
Myślałam o Nim.
Znowu.
Nie wiem, co się ze mną dzieje.
W tym samym czasie z nieba spływała największa spadająca gwiazda, jaką kiedykolwiek widziałam.
Wypowiedziałam życzenie:

    - Chciałabym, żeby wszystko się wyjaśniło.

Zamknęłam oczy i myślałam o miłych sytuacjach, których kiedyś doświadczyłam.
Byłam na bosaka.
Zawsze, gdy tu przychodziłam, zdejmowałam buty, by poczuć pod gołymi stopami trawę.
Tym razem też tak było.
Czułam, jak pod wpływem wiatru, trawa delikatnie łaskocze moją skórę, wiatr muska twarz, a niebieska sukienka zwiewnie faluje w powietrzu.
Czułam się jak ptak, tak wolna, lekka i szczęśliwa.
Do moich uszu docierały piosenki świerszczy, a wesołe świetliki mieniły się kolorami tęczy.
Teraz świat wyglądał tak pięknie! Wręcz cudownie!
Kochałam to miejsce.
Przychodziłam tu zawsze, gdy chciałam się uspokoić.
Odkryłam to miejsce, gdy byłam jeszcze mała.
Zaprowadził mnie tu niegdyś niebieski motyl.
Od tamtego czasu jest moim drugim domem.
Nikt tu nie przychodzi, teraz wszyscy siedzą w domach i gapią się w monitory komputerów.
Co prawda ja też czasami na nim jestem, ale staram się od niego odgradzać.
Kocham zapachy lasów i drzew.
Kocham świeże powietrze i krwiste zachody słońca.

Poczułam, że ktoś mnie obserwuje i szybko otworzyłam oczy. Nikogo nie zobaczyłam, ale wciąż miałam to przeczucie.
Nagle coś poruszyło się w cieniu drzew.
Wstałam i powoli podchodziłam do tego miejsca.
Byłam już prawie na miejscu, gdy czarna sylwetka powoli wyłaniła się z mroku.
Stałam jak sparaliżowana i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń.
Gdy poznałam, kto jest tajemniczą postacią, od razu na mojej twarzy pojawił się szczery, szeroki uśmiech

    -  Mam nadzieje, że cię nie wystraszyłem?  -  odparł.

    - Nie, nic się nie stało... - powiedziałam, oddalając się od niego.

Tak jak podejrzewałam, Jace ruszył za mną i zrównał ze mną krok.
Doszliśmy do Mojej Skały, gdzie wygodnie się rozsiedliśmy.

    - A więc, jak odkryłeś tę polanę? - zapytałam, czekając cierpliwie na odpowiedź.

Chłopak zastanawiał się dłuższą chwilę.
Wpatrzony we mnie zastanawiał się nad pytaniem.
Minęło tylko parę sekund, ale dla mnie równie dobrze mogło to trwać wieczność.

    -  Kiedyś przyjeżdżałem tu z wujkiem na wakacje  -  wyznał z uśmiechem, wspominając zapewne dawne czasy. - Wtedy odkryłem to miejsce. Magiczne nieprawdaż? Od tamtego czasu to mój drugi dom... - zakończył swoją opowieść.

Siedziałam osłupiała.

To tylko zbieg okoliczności. Myśli podobnie. Czuje to samo, co ja.

Gdy doszłam do siebie, zaczęłam znowu wpatrywać się w niebo.
Lecz Jace nadal patrzył się na mnie.
Nie wiadomo, dlaczego czułam się przy nim piękna.
I szczęśliwa.
Nagle zaczęłam drżeć.

    - Jest już zimno - powiedział, wstając na równe nogi. - Powinnaś wracać do domu, zachorujesz.

    -  Nic mi nie będzie... - zapewniłam  -  ale jestem już senna.

Jace odprowadził mnie pod dom. Gdy miał już iść wypaliłam:

     - Przyjdziesz jutro na polane?

     - A czy niebo jest błękitne? - zapytał z uśmiechem, oddalając się w stronę zakrętu.

Poczułam się jeszcze bardziej szczęśliwa niż przedtem. Otworzyłam bramkę i ruszyłam ścieżką z kamieni do białych drzwi mojego prawdziwego domu.

Jednak ten dzień nie był taki beznadziejny. Był wspaniały...

Jak się okazało, wszyscy goście zdążyli wrócić do swoich mieszkań i domów. Mama już dawno spała.
Weszłam do mojego pokoju i przebrałam się w piżamę. Gdy miałam się kłaść do łóżka, zobaczyłam jakąś kartkę na biurku. Podeszłam i przeczytałam jej treść:

Śpij dobrze, Aniołku
J.

Położyłam się w łóżku, zamknęłam oczy i cichutko wyszeptałam:

-Teraz na pewno...

Tajemnica Anioła  ✔Where stories live. Discover now