16. Środa

4K 176 7
                                    

Kolejny wakacyjny poranek.
Jestem taka podekscytowana.
Jestem S Z C Z Ę Ś L I W A .
Czekam z niecierpliwością na koniec dnia, chociaż dopiero się zaczął. Dlaczego to taki wyjątkowy dzień?
Ponieważ tym razem jestem pewna, że dziś spotkam Jace'a. Tam gdzie wczoraj. Nie wiem, dlaczego cieszę się z nadchodzącego spotkania. Może się nudzisz?
Może dlatego, że Jace nadaje się na prawdziwego przyjaciela? Tak, na pewno dlatego. Mam już przyjaciółkę, a teraz i przyjaciela.
Oczywiście jeśli się zgodzi.

Może go o to zapytam?

Jeszcze zobaczę. 11:50. Moje postanowienia wzięły w łeb. Znowu zaspałam. Trudno.

Leżałam na łóżku wpatrując się w biały sufit. Nagle naszła mnie ochota obejrzenia go z bliska. Co jest z tobą nie tak?

    -  Zamknij się wreszcie!

Położyłam drewniane krzesło na komodzie i stanęłam na nim.

Zobaczyłam na suficie coś dziwnego.
Coś było wyżłobione w warstwie farby, ale tak, że z normalnej pozycji nigdy bym tego nie zobaczyła.
Pochyliłam się bliżej napisowi i cicho go przeczytałam:

Kiedyś...

Nie mogłam się doczytać następnych wyrazów.
Drzwi do mojego pokoju się otwarły, a w nich stał mój brat.

     - Co ty robisz? - spytał z zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

Nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu palnęłam, co pierwsze przyszło mi do głowy:

    - Nudzi mi się.

Usłyszałam śmiech Patricka. Taaa... bardzo śmieszne.

   - Mogłaś po prostu do mnie przyjść, to wymyśliłbym coś dla ciebie  - powiedział już z uspakajającym uśmiechem na twarzy.

    - Nie wpadłam na to wcześniej  -  powiedziałam, powoli dobierając słowa. - Teraz tak rzadko spędzamy razem czas...

Byłam zadowolona, że wybrnęłam z tej sytuacji, ale to była prawda. Teraz cały czas spędzał ze swoimi kumplami, że kompletnie o mnie zapomniał. Teraz jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.

    - Możemy to naprawić jeśli chcesz.  -  Podał mi rękę i pomógł zejść z komody.

Ucieszyłam się. Powrócił mój starszy brat, który zawsze mi pomagał i dokuczał. Ale najbardziej lubiłam go, gdy był taki spokojny i szczery.

- To co dziś robimy? - spytałam rzucając się w jego ramiona. - Będziemy chodzić po drzewach?

Zaśmiał się pewnie wspominając dawne czasy.
Dawniej robiliśmy wszystko razem. Najbardziej dziwaczne pomysły jakie kiedykolwiek przyszły nam do głowy.
Od zabawy w chowanego podczas burzy do turlania się w błocie.
Gdybyście widzieli minę naszej matki, gdy wróciliśmy tak do domu...Byliśmy calusieńcy w błocie. Gdy wstawał świt, już od dawna biegaliśmy po łąkach.
Wracaliśmy po zachodzie słońca wyczerpani różnymi pomysłami i ciągłym bieganiem w baaardzo wysokich łodygach kukurydzy.
To były świetne czasy.

    - Wezwałem kogoś, kto dobrze wie czego ci trzeba.  -  powiedział, wyrywając mnie z wspomnień dzieciństwa.

Nita. To na pewno ona. I wtedy coś do mnie dotarło:

Tajemnica Anioła  ✔Where stories live. Discover now