Rozdział 5

3.1K 84 22
                                    

Kolejny tydzień minął mi nadzwyczaj szybko. Niewiele spałam, skupiając się głównie na nauce. Był dopiero październik, ale w szkole strasznie nas męczyli. Każdy wciąż mówił o zbliżających się egzaminach, a mi za każdym razem gdy o tym słyszałam, robiło się duszno. Wiedziałam, że już powinnam myśleć o uczelni, na którą będę szła. Że powinnam się na tym skupić i chociaż mieć w głowie zarys swojej przyszłości. Tyle, że nie potrafiłam. Tak naprawdę wcale nie byłam pewna, czy studia są dla mnie. I co chcę dalej robić.

James wrócił i chciał nadrobić z nami czas, gdy go nie było. Musiałam odmawiać. Siedziałam w książkach całe dnie i nie miałam czasu na wypady. Ashley o dziwo wymigiwała się podobnie. Zaskoczyło mnie to, bo zazwyczaj podchodziła do nauki lekceważąco, ucząc się na dwa dni przed zaliczeniami. Nie drążyliśmy jednak. Może ostatni rok, zmienił jej podejście w tej kwestii.

Był piątek, a ja pakowałam swoje podręcznik do szafki szkolnej. Moi przyjaciele stali tuż obok mnie, intensywnie rozmawiając o weekendzie. James opierał się ramieniem o szafkę obok, spoglądając na mnie. Wyglądał tak ładnie w czarnym obcisłym golfie i tego samego koloru przylegających spodniach. Włosy jak zwykle miał idealnie zaczesane do tyłu, a jego oczy błyszczały gdy na mnie patrzył. Mimowolnie się do niego uśmiechnęłam. Sam jego widok sprawiał, że moje wargi się rozciągały, unosząc do góry.

- Nie mogę uwierzyć, że wolisz pracować - odezwał się.

Zamknęłam szafkę i odwróciłam się w jego stronę. Większość osób już wyszła ze szkoły, więc korytarz był prawie pusty.

- Mason długo mnie prosił, żebym wróciła - zaczęłam - A ja naprawdę lubię to miejsce i przyda mi się dodatkowa kasa.

Mason Robinson przez jakiś czas nalegał mnie do powrotu. Był właścicielem niewielkiej kawiarni w Naples, w której pracowałam w wakacje. Bardzo go lubiłam i chociaż miałam teraz sporo nauki na głowie, zgodziłam się wrócić na weekendy. Lubiłam tą pracę, klimat tego miejsca, a dodatkowo mogłam trochę zarobić. 

- Niszczysz całą zabawę w ostatni rok - odpowiedział zaczepnie James, puszczając do mnie oczko.

Przewróciłam oczami na te słowa. Gdyby mógł to imprezowałby cały tydzień, a nie tylko w dni wolne. Zresztą podobnie jak Ashley, ona również sobie nie oszczędzała.

- Nadrobimy to - odparłam, ale zdawałam sobie sprawę, że jest to raczej obietnica bez pokrycia.

- Spróbuj chociaż do nas dojechać po pracy - zaproponowała blondwłosa.

Spojrzałam na nią, robiąc niewielkie grymas na twarzy. Już byłam wystarczająco padnięta i wiedziałam, że nie ma mowy, abym była wstanie jeszcze do nich dołączyć. 

- Zobaczymy - wzruszyłam ramionami, po czym wszyscy równym krokiem skierowaliśmy się do wyjścia.

***


Coffee Heaven znajdowało się jakieś dwadzieścia minut autem od mojego domu. Leżało raczej na uboczu miasta, blisko niewielkiego parku. Budynek był w dużej mierze przeszklony. Czerwony neon znajdujący się nad samym wejściem, rozświetlał niewielki parking. Byłam sporo przed czasem, ale nie chciałam się spóźnić pierwszego dnia po przerwie. Powoli weszłam do środka i od razu przywitał mnie przyjemny aromat kawy i wanilii. Było tam tak przytulnie i ciepło.

W pomieszczeniu gdzieniegdzie znajdowały się wysokie stoliki i drewniane krzesła, w innych miejscach były postawione musztardowe, wygodne kanapy. W rogu stało kilka regałów z książkami, a prawie całe ściany udekorowane były obrazami. W środku co rusz znajdowały się piękne rośliny. Gdy tylko się tam weszło, chciało się tam zostać na stałe. Nie dziwiło mnie więc, że Coffee Heaven miało wielu stałych klientów.

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now