Rozdział 49

2.3K 64 6
                                    

Nie odeszliśmy daleko. Minęła chwila, a Harry zatrzymał się przy niewielkim parkingu, tuż obok swojego czarnego auta. Pewnie otworzył drzwi kierowcy i odwrócił się w moją stronę. Trzymał na nich rękę, przymrużając delikatnie oczy.

- Wsiadasz? - zapytał, unosząc lekko brwi.

Rozejrzałam się dookoła, przygryzając wewnętrzną stronę swojego policzka. Myślałam, że będziemy szli coś zjeść na nogach. Nawet nie pomyślałam o wycieczce samochodem. 

Wypuściłam ciężko powietrze i zrobiłam kilka kroków w jego stronę.

- Wsiadam - odparłam pod nosem.

Otworzyłam drzwi i wgramoliłam się na miejsce pasażera. W środku pachniało wanilią, zmieszaną z zapachem Harry'ego, przez co mój żołądek na chwilę się ścisnął.

Chłopak wsiadł zaraz po mnie. Wyglądałam za szybę, gdy powoli odpalił samochód i ruszył na ulicę. Serce mocniej mi biło, a oddech powoli stawał się coraz bardziej nierówny. Nie miałam pojęcia, gdzie zmierzamy.

- Na co masz ochotę? - zapytał, spoglądając na mnie kątem oka.

Wzruszyłam ramionami, przełykając ślinę. Tak naprawdę nie byłam głodna. Interesowało mnie tylko to, że spędzamy czas razem.

- Może sushi? - zaproponował - Lubisz?

Pokręciłam głową, spoglądając na swoje dłonie.

- Nie wiem -  odpowiedziałam szczerze - Nigdy nie jadłam.

Chłopak odwrócił wzrok w moją stronę i lekko zmrużył oczy, potakując ze zrozumieniem głową. Poczułam się niezwykle mała pod naciskiem jego spojrzenia.

- To może McDonald's? - zapytał.

Poprawiłam się na fotelu, unosząc brwi do góry.

- McDonald's? - powtórzyłam ze zdziwieniem.

Widziałam, jak kręci głową spoglądając w moją stronę. 

- Błagam, nie mów że nie lubisz - odpowiedział od razu - Nawet tego nie wypowiadaj.

Kąciki ust uniosły mi się do góry. Poprawiłam się na fotelu, wygodniej się usadzając. Oparłam głowę o zagłówek, kątem oka obserwując jego profil. Kilka loków jak zwykle opadało mu swobodnie na czoło.

- Lubię - odparłam pewnie - Tylko do ciebie jakoś niekoniecznie mi to pasuje - wyznałam.

Harry złapał się teatralnie za serce, udając urażenie. Nie potrafiłam dłużej chować rozbawienia. Coś w jego oczach błyszczało, gdy szerzej się uśmiechałam.

- Nie jestem tego godzien? - zapytał.

Przewróciłam oczami, spoglądając w bok. Słońce zachodziło za horyzontem, a na dworze powoli robiło się coraz ciemniej.

- Gbury i McDonald's? - prychnęłam, z udawaną ironią - Przecież to się nie łączy.

Widziałam, jak kącik jego ust lekko poszybował do góry. Mimo iż, starał się to ukryć, w środku radowałam się z faktu, że udało mi się go rozbawić.

- A z czym się łączę? - zapytał po dłuższej chwili.

Wytężyłam wzrok, przełykając ciężko ślinę i zastanawiając się nad odpowiedzią. Rozmowa toczyła się na tematy kulinarne, ale ja miałam wrażenie, że pyta o coś zupełnie innego. Jego poważny ton zbił mnie z tropu, przez co potrzebowałam trochę więcej czasu by się odezwać.

- Czasem mam wrażenie, że jesteś z innej planety - chciałam zażartować, ale było w tym na tyle dużo prawdy, że zdawało mi się, że nie uszło to jego uwadze.

LOST (ZAKOŃCZONE)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon