Rozdział 48

2.3K 67 12
                                    

Cała ta sytuacja zdawała mi się, aż nazbyt abstrakcyjna. Nie mogłam uwierzyć, że jedynymi osobami, które zdecydowały się przyjść, byliśmy akurat my. Czy los nie zaczął sobie z nas kpić?

Harry stał tuż obok mnie i ze znudzeniem rozglądał się dookoła. Zaszczycił mnie tylko jednym, krótkim spojrzeniem, z którego i tak nic nie potrafiłam wyczytać. Miał na sobie czarne, nieco obcisłe jeansy i ciemnoszarą bluzę z kapturem. I o matko, prezentował się idealnie. Niewielkie promienie słońca padały na jego twarz, a kilka kosmyków włosów, swobodnie opadały mu na czoło.

"Chcę żebyś po prostu była" - obiło się o wnętrze mojej czaszki. Wspomnienie naszego ostatniego spotkania przypłynęło do mnie niczym tsunami, poruszając we mnie uczucia, których nawet nie znałam. Poczułam dziwne, przyjemne ciepło, rozlewające się po moim wewnętrzu, a moje serce momentalnie zmiękło. 

- To co, wchodzimy? - zapytał Mike, unosząc kąciki ust do góry i przejeżdżając wzrokiem po naszych twarzach. 

Przełknęłam ciężko ślinę i pokiwałam powoli głową. Miejmy to już za sobą - pomyślałam. Ashley niemal podskoczyła do góry, z radości. Niezwykle cieszyła się na nasz wypad. 

- Tak! - zapiszczała.

Przewróciłam oczami i włożyłam ręce do dżinsowej kurtki. Zaczęliśmy zmierzać w stronę wejścia, a ja czułam jak moje kolana dziwnie zmiękły. Kątem oka spojrzałam na Wilson'a. Miał zagadkową minę i zdawał się w ogóle nie mieć na to ochoty. Jakby co najmniej znalazł się tam za karę.

Weszliśmy do środka i przemierzyliśmy niewielki korytarz. Gdy tylko znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu, na moment przystanęłam. Moim oczom ukazał się spory parkiet, na który padały kolorowe światła. Dyskotekowa kula błyszczała, kręcąc się nad parkietem. Muzyka retro grała z głośników, a wszystko dookoła zdawało się być urządzone w stylu lat dziewięćdziesiątych. Otworzyłam szerzej oczy, skanując dokładnie pomieszczenie. Byłam w raju.

Ustawiliśmy się w kolejce do kasy. Nieustannie czułam na sobie palące spojrzenie bruneta. I mimo, iż starałam się to ignorować, moje ciało niemalże wariowało. Gdy dostałam swoje wrotki i klucze do szafki, udałam się na jedną z puf. Zaczęłam ściągać buty, ukradkiem spoglądając na Harry'ego. Przysiadł na przeciwko mnie i niezdarnie zawiązywał sznurowadła. Jego niechęć z każdą chwilą zdawała się być coraz to bardziej widoczna.

Powoli uniosłam się do góry i schowałam do metalowej szafki swoje rzeczy. Automatycznie przyjrzałam się swojemu strojowi. Miałam na sobie jasnoniebieskie dżinsy i zwykły t-shirt w kolorze khaki. Wyglądałam absolutnie zwyczajnie. Poprawiłam lekko włosy, odwracając się. Wilson wciąż siedział i wiązał wrotki. Ashley z Mike'm natomiast znajdowali się już na parkiecie. Sunęłam do przodu, wymijając chłopaka i wjeżdżając na ogrodzony teren.

Przystanęłam przy balustradzie, obserwując Harry'ego. Lekko się chwiał, próbując wstać. Z wielkimi oczami podjechał do barierki i mocno się jej chwycił. Widziałam, jak przemierza do nas drogę, nawet na moment nie puszczając obręczy. 

Hamowałam śmiech, widząc jego niezdarne ruchy. Gdy wjechał na parkiet, przystanął rozkładając szeroko ręce i próbując utrzymać równowagę. Uniósł wzrok, a nasze spojrzenia na moment się spotkały. Poczułam, jak moje serce zaczyna mocniej bić, a mój oddech przyspiesza. Zaczął jechać w moją stronę, a żołądek mi się wywracał robiąc fikołki. W pewnym momencie jego nogi dziwnie się rozjechały, a on wystawił ręce do góry i zaczął nimi szybko wymachiwać w powietrzu. Zobaczyłam dziwne przerażenie opanowujące jego oczy, a chwilę później, widziałam, jak z hukiem opada na ziemię.

Otworzyłam szeroko oczy, nie wytrzymując. Głośny śmiech wydobył się z moich ust i rozniósł po sali. Musiałam lekko się schylić i złapać za brzuch. On naprawdę runął na środku parkietu. Potrząsałam głową, wciąż na nowo odtwarzając w myślach moment, gdy to się stało. Chłopak spojrzał na mnie złowrogo, a jego oczy zmierzyły dokładnie moją sylwetkę.

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now