Rozdział 40

2.3K 56 4
                                    

Czwartkowy dzień w szkole niezwykle mi się dłużył. Byłam zmęczona i niewyspana. Gdy wczoraj wróciłam do domu, długo wierciłam się w łóżku, nie potrafiąc zasnąć. Rozmowa z Harry'm obudziła we mnie tak wiele emocji, których nie potrafiłam opanować. Zastanawiałam się nad tym, co mówił. Twarz John'a nieprzerwanie wyświetlała mi się myślach. Jego pogodna i wesoła twarz; ten uśmiech, który nie schodził mu z warg. Czy to było możliwe, że pod tym wszystkim chował się ktoś zupełnie inny?

W całej tej historii było wiele nieścisłości, a mimo to, zdecydowanie bardziej ufałam Harry'emu. Nie wiedziałam, skąd mi się to wzięło, dlaczego tak bardzo mu wierzyłam?

Szłam do auta, w towarzystwie Ashley i James'a. Moi przyjaciele wciąż trajkotali, obgadując naszą nauczycielkę z hiszpańskiego. Była niezwykle wymagająca i nieprzyjemna. Zaszczyciła nas kolejną wizją projektu, na którą nikt nie miał ani chęci, ani tak naprawdę czasu.

Podeszłam do samochodu i wrzuciłam swoją torbę na tylnie siedzenie. Marzyłam, by jak najszybciej znaleźć się w domu i położyć w wygodnym łóżku. 

- Podrzucisz mnie? - zapytała blondwłosa.

Uniosłam na nią wzrok, opierając dłonie na dachu samochodu. Wydęła usta, układając twarz w proszącą minę, niemal kota ze shreka. Robiła tak zawsze, gdy czegoś chciała. Westchnęłam, machając ręką w stronę auta.

- Pewnie - odparłam.

Niemal w podskokach podeszła do samochodu i wsiadła, usadzając się wygodnie na siedzeniu pasażera. James wciąż stał tuż obok nas. Przyglądałam się jego wypoczętej twarzy. Jego włosy błyszczały w promieniach słońca, a ja zastanawiałam się, jak to możliwe, że zawsze wyglądał tak dobrze?

- Do jutra, dziewczyny! - odparł, odwracając się i odchodząc.

- Do jutra! - niemal krzyknęłam z Ashley w tym samym czasie.

Chwilę jeszcze obserwowałam jego plecy. Czułam, że coś między nami jest nie tak. Mimo, iż Morris zdawał się zachowywać, jak zwykle, coś mi nie pasowało. Jakby nasza ostatnia wymiana zdań na temat Harry'ego, zostawiła po sobie niewidzialny ślad.

Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, co lekko mnie otrzeźwiło. Zdjęłam ręce z samochodu i powoli wpakowałam się na miejsce kierowcy. Westchnęłam ciężko odpadając silnik, po czym spojrzałam kontem oka na swoją przyjaciółkę. Szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy, co lekko mnie zdziwiło.

- Zawieźć cię do domu? - zapytałam, wyjeżdżając z parkingu.

Widziałam, jak kręci przecząco głową. Myślałam, że to już nie możliwe, ale jej wargi rozszerzyły się jeszcze bardziej, dzięki czemu łatwo mogłam dostrzec rząd jej śnieżnobiałych zębów. Uniosłam lekko brwi do góry.

- Umówiłam się Mike'm - wyjaśniła dziwnie śpiewnym tonem.

Pokręciłam lekko głową. Jak mogłam się nie domyślić?

- Więc gdzie? - dopytałam, wyjeżdżając na ulicę.

Blondwłosa wierciła się z podekscytowaniem na swoim siedzeniu. Miałam ochotę wzdychać i przewracać oczami. Ale cieszyłam się z jej szczęścia. I w pewnym stopniu też jej zazdrościłam. Nigdy nie czułam czegoś takiego, jak ona.

- Do Higland - powiedziała.

Potaknęłam głową, dając tym znać, że rozumiem. Nie za bardzo jednak pasowało mi ją tam zawozić. Restauracja do której chciała jechać, znajdowała się w przeciwnym kierunku, niż mój dom.

Przez porę, w którą jechałyśmy, na drodze był spory ruch. Męczył mnie korek i auta, które wciąż na siebie trąbiły. Chociaż zazwyczaj byłam spokojna za kierownicą, tym razem miałam ochotę przeklinać każdego z osobna, nie oszczędzając sobie wiązanek przekleństw. 

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now