Rozdział 46

2.3K 63 20
                                    

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Po prostu wpatrywałam się pusto przed siebie, czekając aż znów się odezwie. Miałam wrażenie, że dookoła nas nieprzyjemnie ucichło. Jakby oprócz mnie, wszechświat również czekał na jego słowa.

Przyłożyłam nogi do piersi, obejmując je szczelnie ramionami. Starałam się opanować nierówny oddech i stres, który z każdą chwilą się powiększał. Czasem wcale nie chcemy znać prawdy. Czasem po prostu potrzebujemy kłamstwa.

Nie wiem, ile czasu minęło, nim Harry nerwowo się poruszył i głośno westchnął. Wyciągnął z kieszeni papierosy i skierował paczkę w moją stronę, by mnie poczęstować. Potrząsnęłam przecząco głową. Niebywale zaschło mi w gardle, a parujący napój w mojej dłoni, nie pomagał.

Wpatrywałam się w chmurę szarego dymu, która utworzyła się nad naszymi głowami. Wiedziałam, że powinnam jakoś go ponaglić, popchać do przodu, ale nie potrafiłam. Słowa uwięzły mi w gardle.

- Czasami patrzę na ciebie i widzę ją - odezwał się chropowatym głosem. Lekko się spięłam, poprawiając nerwowo na ławce - Czasami, gdy cię słucham, wydaje mi się, że powiedziała by to samo - zaśmiał się smutno pod nosem - I nawet nie wyobrażasz sobie, jak to boli.

Przełknęłam ciężko ślinę, czując jak moje serce przyspiesza. Nie wiedziałam, o kim mówi, a w tamtym momencie nie byłam też pewna, czy chcę się dowiedzieć. 

- Ale w każdej z tych chwil - kontynuował - I tych, w których o niej zapominam, jestem niebywale spokojny. Jakbyś jakimś niewidzialnym pstryczkiem potrafiła wyłączyć złe uczucia. Czy to ma sens? - spojrzał na mnie.

Jego oczy były przepełnione bólem. W pierwszej chwili poczułam, jak łamie się i moje serce. Zaraz jednak przywołałam się do porządku. Delikatnie pokiwałam głową, choć było to tak niepewne, że nie mógł tego nie zauważyć.

Odwrócił wzrok przed siebie i wziął głęboki wdech. Zaciskałam dłonie na kolanach, tak mocno, że knykcie mi pobielały.

- Była jedyną osobą, którą naprawdę kochałem - zdecydował się mówić dalej - I która potrafiła sprawić, że byłem szczęśliwy. I odkąd jej nie ma, mam wrażenie, że te emocje też odeszły. Że ja już nie potrafię tak czuć. Nie umiem kochać, Jenny. Lubić ludzi w ten sposób i się o nich troszczyć - zamilkł na chwilę, spoglądając na swoje dłonie - I bywa, że chcę byś zniknęła z mojego życia. Bo nie chcę o niej pamiętać i nie chcę pamiętać o tym, jakim człowiekiem się stałem - kontem oka na mnie spojrzał, a ja spięłam się jeszcze bardziej - Ale gdy cię nie ma, czuję się jeszcze gorszy.

Nie odpowiadałam. Oczy zaszkliły mi się od łez. Wiedziałam, o czym mówi, bo czułam podobnie. Był plastrem na moje rany, ale z drugiej strony był też kimś, kto potrafił je zadać. Chaosem i spokojem w moim życiu. Nawet nie wiem, w którym momencie stał się wszystkim.

- Pytałaś czego chcę - powiedział nieco ciszej - Chciałbym żebyś po prostu była.

Coś zakłuło mnie w sercu. Jakby zadał mi ostatnią szpileczkę. Ale nie był to nieprzyjemny ból. Cieszyłam się, że chciał mnie w swoim życiu, bo ja też go chciałam. Kimkolwiek miałby w nim nie być.

Zmusiłam się, by na niego spojrzeć. Jego zielone oczy błyszczały nadzieją, jakby tylko czekał, aż się odezwę. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze. Słyszałam ciche cykanie owadów, szelest liści, dalekie wycie zwierząt.

- Kim mam być, Harry? - niemal wyszeptałam - Kimś kogo będziesz w kółko przyciągał i odpychał? Nie chce żebyś mnie ranił - potrząsnęłam głową, a kilka kosmyków włosów opadło na moją twarz.

Nic się w nim nie zmieniło. Jakby spodziewał się moich słów. Jakby był na to wszystko przygotowany.

- Tego nie mogę ci obiecać - odpowiedział szczerze - Niczego nie mogę.

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now