Minęła chwila, nim zdołałam się poruszyć. Czułam się, jakby na moment stanęło mi serce. Powietrze nieprzyjemnie zgęstniało, a mi coraz trudniej było oddychać.
Z całych sił starałam się wyglądać swobodnie. Głowa buzowała mi od nadmiaru myśli, a ja zastanawiałam się, jak z tego wybrnąć.
Wzruszyłam ramionami, spoglądając gdzieś w bok. Intensywny wzrok William'a, palił każdy centymetr mojego ciała.
- Kto? - udawałam, że nie wiem, o co chodzi.
Może był to zły ruch z mojej strony? Może lepiej byłoby gdybym od razu wyznała prawdę? Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej?
Chłopak wstał z krzesła i zmierzył mnie zimnym spojrzeniem, przez co przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Prychnął nieprzyjemnie pod nosem i odrzucił głowę do tyłu.
- Naprawdę masz zamiar dalej w to brnąć? - odparł, tracąc resztki cierpliwości - Myślałem, że jesteśmy ze sobą szczerzy...
Nie wytrzymałam. W końcu uniosłam na niego rozżalony wzrok, a słowa same wypłynęły z moich ust.
- Szczerzy?! - krzyknęłam - Od kiedy jesteśmy ze sobą szczerzy?!
Ciężko dyszałam, patrząc na jego lekko zaskoczoną minę. Nagle wszystko przestało mieć znaczenie. Nie chodziło już o Harry'ego, o to, że z nim byłam. Chodziło o nas.
- Obiecałaś mi, Jenny - zaczął surowo - Prosiłem cię, byś trzymała się od nich z daleka. Dlaczego musisz ciągle zachowywać się jak dziecko?!
Zaśmiałam się nieprzyjemnie pod nosem, nie wierząc w to, co słyszę. Coraz ciężej dyszałam i coraz trudniej mi się oddychało.
- Ja zachowuję się jak dziecko? - zapytałam, wskazując na siebie palcem - Nie masz prawa, William wtrącać się w moje życie! Nie masz prawa!
Patrzyłam w jego brązowe oczy, ale wcale ich nie rozpoznawałam. Były teraz dla mnie jedynie jak dwa małe kamyczki, które straciły swój wyraz.
- Ten chłopak to jedno wielkie kłamstwo - powiedział ostrym tonem - Nie masz pojęcia, w co się pakujesz. Nic o nim nie wiesz, Jenny.
Na jego twarzy widziałam rozczarowanie, zmieszane z bólem. I pierwszy raz odkąd przyjechał, miałam wrażenie, że zdjął maskę. W końcu zaczynał być szczery.
Nie słuchałam tego, co mówił. Byłam zamroczona złością, która buzowała w moich żyłach. Od dawna nie czułam się przy nikim tak dobrze, jak przy Harry'm. W końcu nie musiałam udawać, spełniać czyiś oczekiwań i mogłam być po prostu sobą. Nie chciałam pozwolić, by ktokolwiek mi to odebrał.
- To o tobie nic nie wiem, William! - krzyknęłam z całych sił.
Echo moich słów rozniosło się po dworze. Kilka łez zabłyszczało w moich oczach, a ja nie byłam pewna, jak długo jeszcze będę w stanie je hamować.
- Przykro mi, Jenny - odparł nieco ciszej, kręcąc głową - Nie pozwolę na to, abyś zniszczyła sobie życie.
Kolejne prychnięcie wydobyło się z moich ust. Miałam ochotę czymś w niego rzucić. Dlaczego nie rozumiał tego, co do niego mówię?
- Ty je niszczysz! - wycedziłam przez zęby.
Na moment jego wyraz twarzy się zmienił, a ja zaczęłam żałować swoich słów.
- Już nigdy więcej się z nim nie spotkasz - powiedział, wystawiając w moją stronę palec - Nigdy.
Po tych słowach zrobił kilka kroków do przodu i mnie wyminął. Widziałam, jak wchodzi nerwowo do auta i odjeżdża. Serce mocno mi biło, a nogi zrobiły się miękkie. Przykucnęłam, zakrywając twarz w dłoniach. Łzy spływały strumieniami po moich policzkach, a ja czułam się przegrana.
***
Cały wczorajszy dzień przeleżałam w łóżku. Wytężałam słuch za każdym razem, gdy słyszałam przejeżdżające obok auto. Bałam się o William'a. Bałam się o to, co może przyjść mu do głowy i co głupiego może zrobić.
Byłam roztrzęsiona i zmęczona. Miałam spuchnięte od płaczu oczy i przekrwione gałki. Ręce mi się trzęsły, gdy odpalałam papierosa za papierosem, siedząc w oknie.
Na całe szczęście, ojciec wrócił dopiero na wieczór, a Linda nie przekraczała progu mojej prywatności. Nawet nie wiedziałam, jak miałabym się im z tego wszystkiego wytłumaczyć, gdyby zobaczyli w jakim jestem stanie.
Miałam nadzieję, że mój brat po prostu potrzebuje gdzieś ochłonąć. Że siedzi w bezpiecznym miejscu, przemyślając sobie pewne sprawy. Że swoim zachowaniem nie wywołałam burzy.
Siedziałam z Ashley w jednej z naszych ulubionych kawiarni. Na naszym stoliku znajdowały się dwa szejki, ale ja w przeciwieństwie do blondwłosej, czułam na ich widok, jedynie mdłości. Nie byłam w stanie nic przełknąć.
Moja przyjaciółka od rana wypytywała mnie, co się stało. Niewiele potrafiłam przed nią ukryć, a gdy tylko zobaczyłam ją przed szkołą, od razu wpadłam w jej ramiona, zanosząc się głośnym płaczem.
Wszystko jej opowiedziałam, tym razem niczego nie zatajając. Czułam, jak pewien ciężar spada z moich barków, ale bezradność i ból wciąż we mnie pozostaje.
- Byłam szczęśliwa - powiedziałam cicho, bawiąc się swoimi palcami - Dlaczego po prostu nie mogę być szczęśliwa nadal?
Coś boleśnie ścisnęło moje serce. Kilka łez kolejny raz zadomowiło się w moich oczach. Ashley nachyliła się lekko w moją stronę, sięgając po moją dłoń, którą ścisnęła.
- Wszystko się ułoży - zapewniała mnie.
Potrząsnęłam głową, uśmiechając się smutno pod nosem. Już przestawałam w to wierzyć.
- Nigdy się nie kłóciliśmy - mówiłam dalej - Zawsze byliśmy dla siebie wsparciem, rozmawialiśmy.
Przełknęłam ciężko ślinę, czując jak w moim gardle formułuje się gula. Moja przyjaciółka patrzyła na mnie smutno i dobrze zdawałam sobie sprawę, że i ją to martwi, nawet jeśli bardzo starała się to ukryć.
- Może spróbuj z nim na spokojnie porozmawiać? - zaproponowała - Niech ci wytłumaczy, dlaczego tak bardzo się o to złości. Przecież musi być jakiś powód.
Pokiwałam głową, spoglądając w bok. Większość stolików była pozajmowana i pewnie w każdej innej sytuacji, czułabym się przytłoczona nadmiarem ludzi. Teraz jednak niewiele już mnie obchodziło. Stawałam się coraz to bardziej zmęczona.
- Myślisz, że Harry to zły człowiek? - wypaliłam, zaskakując samą siebie.
To pytanie krążyło po mojej głowie od dawna. Długo katowałam samą siebie zastawiając się, czy jest w nim coś dobrego, czy tylko sobie to wyobraziłam.
- Nie wiem, Jenny - odpowiedziała szczerze - Nie znam go - zamilkła na moment, usadzając się wygodniej na krześle - Ale wierzę ci, gdy mówisz, że jest dobry.
Spojrzałam na nią szybko, kręcąc energicznie głową.
- Ale ja nie mówię, że jest dobry! - zaprzeczyłam od razu, mówiąc zdecydowanie głośniej, niż chciałam.
Widziałam, jak Ashley rozejrzała się nerwowo dookoła i nieco się w sobie skuliła. Od razu poczułam nieprzyjemne ściśnięcie w brzuchu. Nie chciałam na nią naskakiwać.
- Przepraszam - powiedziałam miękko, chwytając za jej dłoń - Ciągle się zastanawiam, czy powinien wnosić do mojego życia tyle samo bólu, co szczęścia.
Jej niebieskie oczy zabłyszczały, spoglądając prosto w moje.
- Czasem kochamy najbardziej to, co nas rani - odpowiedziała.
_____________________
Ściskam Was, mocno czytelnicy 🖤
Rozdział jest krótszy, niż zazwyczaj, ale mam nadzieję, że kolejny zaspokoi Wasze oczekiwania
YOU ARE READING
LOST (ZAKOŃCZONE)
RomanceJenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej inne plany. Przez przypadek poznaje Harry'ego. Aroganckiego, pewnego siebie chłopaka, który nie pała do niej sympatią. A mimo to wszechświa...