Rozdział pierwszy - szlaban na dom

11.2K 517 61
                                    

- Amelia Romaniak... - dyrektorka wypowiedziała jej imię z dezaprobatą i cmoknęła ustami. - Znowu coś przeskrobałaś? Czemu muszę się cały czas z tobą użerać? - Westchnęła stara kobieta i twardo opadła na krzesło, które zaskrzypiało pod masą jej ciała. 

Mela stała wyprostowana tuż przy drzwiach i zastanawiała się, czy warto zostać, czy może powinna się zwinąć, w końcu i tak już miała przechlapane... Poprzedniego dnia uciekła z dwóch ostatnich lekcji i nie chciała wytłumaczyć dlaczego to zrobiła. Nie miała powodu, by się zwierzać Ropusze, a tym bardziej kiedy ona i tak dałaby jej karę. 

- Słuchaj dziewczyno, to twój ostatni wybryk. Te ciągłe wagary i pyskówki do nauczycieli są irytujące, a ja nie mam zamiaru tego tolerować. - Podniosła głos i zrobiła się czerwona na twarzy. amelia z trudem powstrzymała chichot i opuściła głowę, udając skruchę. - Codziennie po lekcjach będziesz zostawać i pomagać nauczycielom. Powiem im, że mogą cię prosić, jeżeli będą tego potrzebować. 

Amelia chciała zaprotestować, jednak dyrektorka zbyła ją machnięciem ręki. 

- Pan Morwiński mówił, że potrzebuje kogoś do pomocy organizacji wycieczki, dzisiaj po lekcjach masz do niego iść i się zgłosić na ochotnika, zrozumiano? - Ropucha otworzyła dziennik i machnęła na Amelię ręką. - Możesz już iść. 

Dziewczyna odwróciła się i ze złością otworzyła drzwi.

- Jeszcze jedno! - krzyknęła za nią kobieta - Jak tego nie zrobisz zostaniesz wydalona ze szkoły.

Tego było za wiele. Amelia trzasnęła drzwiami i wściekła ruszyła korytarzem w stronę sali, w której właśnie jej klasa odbywała lekcje. Gdyby nie zostawiła tam plecaka, kiedy to dyrektorka po nią przyszła, mogłaby się ukryć w łazience i poczekać, aż cała złość ją opuści. Niestety musiała iść na historię. 

Weszła do sali bez słowa i zajęła swoje miejsce. Nauczyciel popatrzył na nią zdziwiony, ale nie przerwał lekcji. Mela położyła głowę na ławce i zamknęła oczy. Wiedziała, że przesadzała z wagarami, ale nic nie mogła na to poradzić. Musiała odbierać młodszego brata z przedszkola, a nie chciała zamartwiać starszej siostry i prosić o usprawiedliwienia. Roksana miała już i tak zbyt dużo na głowie. Mimo młodego wieku pracowała i wychowywała młodsze rodzeństwo po śmierci ich rodziców. Mela pomagała tyle na ile mogła, czyli odbierała Kacpra i robiła zakupy. Nie chciała mówić siostrze, że przez to miała kłopoty w szkole, a nauczycielom nie mogła powiedzieć dlaczego wagarowała. Była pewna, że oskarżyliby Roksanę o zaniedbanie swoich podopiecznych i zostaliby zabrani do domu dziecka lub rodziny zastępczej, a tego Amelia nie chciała. 

Na koniec lekcji stanęła pod tablicą z ogłoszeniami i planem lekcji. Sprawdziła gdzie miał lekcje pan Morwiński - nauczyciel fizyki. Sala numer dwadzieścia cztery. Okej. Ruszyła bardzo wolno korytarzem, potem wspięła się po schodach i znowu musiała pokonać cały korytarz. Po dobrych pięciu minutach dotarła na miejsce. Westchnęła głośno i zapukała do drzwi. Nigdy nie miała z nim lekcji, ale słyszała, że był bardzo sympatycznym facetem, a większość lasek w szkole podkochiwała się w nim. Amelia wiedziała tylko, że był przystojny. Zawsze podobali jej się mężczyźni, a nie chłopcy w jej wieku. Ale uważała, że zadurzenie w nauczycielu to już lekka przesada.

Kiedy nikt nie odpowiadał nacisnęła na klamkę a drzwi się otworzyły. Na niedużym podwyższeniu stało biurko i krzesło obrotowe, na którym siedział młody mężczyzna. Głowę miał odchyloną do tyłu a w uszach słuchawki. Nic dziwnego, że nie słyszał jak pukała. Podeszła bliżej i stanęła tuż przed nim, wyjmując wejście słuchawek z laptopa, leżącego na biurku. 

- Co jest? - mężczyzna podniósł się, prawie spadając z krzesła. Spojrzał na nią pytająco. 

Z laptopa snuła się spokojna muzyka. O ile Amelia dobrze się orientowała był to blues

- Dzień dobry, pukałam, ale nikt się nie odezwał. - wyjaśniła wskazując na drzwi. - Ro... pani dyrektor mnie przysłała. Podobno potrzebuje pan pomocy przy organizacji wycieczki. - Nie patrzyła na niego, tylko na swoje dłonie. Miała ogromną nadzieję, że nauczyciel powie, że jednak nie, a ona wróci do domu. Musiała zrobić zakupy.

- Świetnie! - powiedział wesoło i wstał. - Nie mamy lekcji, więc się przedstawię. - Wyciągnął w jej stronę dłoń. - Nazywam się Mateusz Morwiński.

Amelia z niechęcią uścisnęła jego dłoń i spojrzała na twarz... która okazała się niezwykle atrakcyjna. Lekki zarost, ciemne włosy i brązowe oczy. Czy on naprawdę musiał być w jej typie? Westchnęła w duchu. "To będzie wszystko komplikowało" pomyślała. Wszyscy jej przyjaciele znali gust Amelii. Była pewna, że już niedługo zaczną się żarty na temat jej i pana Mateusza, a tego potrzebowała jako ostatnie. 

- Mela Romaniak - odpowiedziała znudzona. - Co będę musiała robić?

Postanowiła przejść do rzeczy i jak najszybciej skończyć to "spotkanie organizacyjne". 

- Codziennie po lekcjach będziesz do mnie wpadać i razem ogarniemy listę osób, atrakcje, dojazd i tak dalej. - Mówił wesołym tonem. Usiadł z powrotem na krześle i ściszył nieco muzykę. - Pojedziemy do Torunia. - Dodał po chwili i obrócił się na siedzeniu. - Byłaś tam kiedyś? To ekstra miejsce!

Co za ekscytacja jak na zwyczajnego, nudnego nauczyciela. Mela uśmiechnęła się drwiąco...

Poczuła w kieszeni wibrację telefonu, wyciągnęła go, mamrocząc przeprosiny i spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła Roksana, pewnie znowu musiała zostać dłużej w pracy. Odebrała i zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć usłyszała. - Mela, gdzie ty jesteś?! Dzwonili z przedszkola, Kacperek nadal tam jest, płaczę, że o nim zapomniałyśmy. Mówiłam ci rano, że masz go odebrać po szkole! Jedź tam natychmiast. Pa. - i rozłączyła się. 

Amelia pobladła i odwróciła się na pięcie.

- Proszę pana to genialny pomysł, serio. Z chęcią pomogę, ale proszę nie mówić ropusze, że wyszłam wcześniej. Sprawa rodzinna! - powiedziała przez ramię i zanim zorientowała się, że nazwała dyrektorkę jej przezwiskiem, zniknęła za drzwiami i pędziła do wyjścia. Była wściekła na cały świat, a najbardziej na siebie.

I tak właśnie skończyło się ich pierwsze z wielu następnych spotkań.


Nie taka fizyka strasznaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon