Rozdział czwarty - taniec szaleństwa

8.7K 427 26
                                    

Roksana wróciła do domu około czternastej. Cała trójka zjadła razem obiad a potem usiedli przed telewizorem i urządzili sobie filmowe popołudnie. Oglądali głównie bajki, ze względu na Kacperka, ale Meli to nie przeszkadzało. Późnym popołudniem wyszli na wspólny spacer po okolicy. Kacper biegał i gonił spadające, jesienne liście, w tym czasie Mela i Roksana rozmawiały.

- Pani Basia powiedziała, że wczoraj odwiedził cię jakiś mężczyzna. - przybrała surowy ton głosu. Mela przełknęła głośno ślinę. Zastanawiała się czy skłamać, czy powiedzieć prawdę. Co będzie lepsze? - To prawda czy po prostu znowu ma jakieś przywidzenia? - Zatrzymały się przy niedużym stawie w kształcie koła, po którym już nie pływały kaczki. Kacper stanął przy barierkach i rzucał kamienie do wody. Mela spojrzała na siostrę. Roksana zawsze była najpiękniejszą dziewczyną jaką znała, oczywiście oprócz ich matki. Nie mogła uwierzyć, że we trzy były do siebie podobne jak krople deszczu. Długie jasne włosy i piękne, duże niebieskie oczy. Miały też wspaniałe figury, długie nogi, wcięcie w talii, wąskie ramiona. Roksana miała większe piersi od Amelii, ale Mela miała jeszcze czas w końcu dopiero dojrzewała. 

Westchnęła i wyprostowała ramiona. Jeszcze nie wiedziała co powinna powiedzieć.

- Tak, był na chwilkę. - Usłyszała jak siostra gwałtownie wciągnęła powietrze. - Ale spokojnie! Nie spotykam się z nim! - wyjaśniła szybko. Siostra znała jej gust bardzo dobrze,w  końcu miały wręcz taki sam. Najśmieszniejsze jest to, że to również odziedziczyły po mamie. Ich ojciec był od niej o dziesięć lat starszy.

- Ach tak? - zapytała z nutą zwątpienia w głosie. - W takim razie co robił w naszym mieszkaniu? I co ważniejsze - kto to w ogóle jest? 

-Ym... To był nauczyciel fizyki. - odpowiedziała cicho, patrząc na swoje buty. Nie wiadomo dlaczego, zawstydziła się. 

- Chryste panie! Melka, czy ty oszalałaś!? - Roksana złapała ją za ramiona i zmusiła, by na nią spojrzała. - Czy on coś ci robił? 

- Roksi uspokój się. - Amelia z trudem powstrzymywała się od śmiechu. Mina zdenerwowanej Roksany była komiczna. - Zaraz ci wszystko opowiem, tylko mnie puść. 

I tak też zrobiła. Amelia opowiedziała siostrze o całej zaistniałej sytuacji w szkole od samego początku. Czyli od wagarów do wieczora, kiedy to pan Mateusz wprosił się do domu. Zapewniła też, że nigdy w życiu nie będzie próbowała związać się z własnym nauczycielem i będzie rozsądna, w co Roksana wierzyła. Amelia czuła, że uspokoiła trochę Roksanę i dobrze, nie chciała dodawać jej kolejnych zmartwień. Po spacerze wrócili do domu. Roksi położyła Kacpra spać, a potem przyszła do salonu i położyła się na kanapie, na której Mela oglądała stary i śmieszny horror. 

- Jak chcesz to idź sobie na miasto. - powiedziała, ziewając starsza siostra. Meli spodobał się ten pomysł. Już wcześniej dostała wiadomość od chłopców, że mogą iść do jakiegoś klubu potańczyć. Starszy brat Bartka zawsze załatwiał im wejście. 

- Jesteś pewna? - w filmie jedna z tych głupich dziewczyn weszła do pokoju i jakiś facet odrąbał jej głowę. 

- Tak, jestem pewna. Należy ci się trochę odpoczynku. - Powiedziała z uśmiechem i zabrała Meli pilota. - Tylko wróć o normalnej porze, okej?

- Jasne, jasne. - odpowiedziała, wstając. Skierowała się do swojego pokoju, po drodze pisząc wiadomość do Bartka: "Impreza to dobry pomysł. Widzimy się za pół godziny pod blokami". Stanęła przed szafą i ją otworzyła. W co powinna się ubrać? Miała tysiące starych sukienek Roksany, które po prostu kochała. To był ciężki wypór. W końcu zdecydowała się na granatową z odsłoniętymi plecami. Na stopy ubrała czarne botki. Pomalowała się, włosy splotła w luźny kok na czubku głowy. Na wierzch narzuciła długi płaszcz i wyszła z domu, wcześniej mówiąc o tym siostrze. Zbiegła po schodach, głośno tupiąc, a kiedy chciała wybiec przez drzwi wpadła na kogoś. Odsunęła się mamrocząc przeprosiny. 

Nie taka fizyka strasznaWhere stories live. Discover now