Rozdział dwudziesty - gorąca czekolada

4K 247 21
                                    

Od poniedziałku Mela wróciła do szkoły, tam czekały na nią podejrzliwe i zaciekawione spojrzenia uczniów innych klas, oraz niepokojące szepty na jej temat. Nie dała po sobie poznać, że ją to obchodziło. Przynajmniej takie miała wrażenie. Przerwy spędziła w towarzystwie Bartka i Kacpra, którzy starali się chronić ją przed niechcianym wzrokiem innych. 

- O co tu do diabła chodzi? - Zatrzymała się przed grupką dziewczyn z równoległej klasy i posłała w ich stronę wściekłe spojrzenie. Bartek złapał ją za ramię i spróbował odciągnąć. Starała się być cierpliwa i ignorować, ale nie taki miała charakter. Nie potrafiła przechodzić obojętnie obok kogoś, kto ma coś do niej. - No dalej! Wyjaśnijcie mi! O czym tak szepczecie przez cały dzień? - Spojrzała na boki. Wszyscy stojący na korytarzu patrzyli się w jej stronę. Czując rumieńce na policzkach, starała się skupić na dziewczynach, które wytrąciły ją z równowagi. Wbiła w nie wzrok i czekała. 

Zapadła grobowa cisza. Przyjaciel rozejrzał się wkoło i mocniej ją szarpnął. W ich stronę szła dyrektorka szkoły. Mela zauważając ją kątem oka, prychnęła na oniemiałe dziewczyny i z głową dumnie uniesioną, poszła wprost na Ropuchę. Kobieta zatrzymała się przed Melą i odchrząknęła. 

- Pani Romaniak - powiedziała skrzeczącym głosem - zapraszam do mojego gabinetu. Znowu. - Dodała zirytowana i obróciła się na pięcie. Amelia ruszyła za nią, zostawiając Bartka samego. 

Zanim doszły do biura dyrektorki zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie odsunęli się pod ściany, robiąc miejsce Ropusze. Mela przełknęła gulę w gardle, czując nagły strach. Przed gabinetem stał Mateusz. Opierał się o ścianę a dłonią masował sobie kark. Kiedy uniósł wzrok i jego spojrzenie natrafiło na Melę, zobaczyła w jego ciemnych oczach iskrę strachu. Po tym zestresowała się na tyle mocno, że całe jej ciało trzęsło się jak galareta. Zacisnęła dłonie i zaczęła wbijać sobie paznokcie w ich wnętrza. Dyrektorka spojrzała na nauczyciela i uśmiechnęła się do niego.

- Dziękuję, że pan przyszedł. - Mela prawie wyzionęła ducha, kiedy usłyszała przyjazny ton głosu wydobywający się z paskudnych ust Ropuchy. - Chodzi o tę pańską wycieczkę. Zaplanowałam ją na ten piątek. Uczniowie są powiadomieni, a listę chętnych i wpłaty przyjęła pani Woźniak. - Tym zakończyła rozmowę i otworzyła swój gabinet, wpuszczając przodem rozdygotaną dziewczynę. 

Mateusz powiedział coś na odchodnym, jednak Mela się na tym nie skupiła i nie zarejestrowała jego słów, czego mocno żałowała. Uświadamiając sobie, że prawdopodobnie dyrektorce nie chodziło o ich zakazany romans, poczuła ogromną ulgę, a nogi prawie się pod nią ugięły. Z trudem utrzymała się w pionie. Na szczęście Ropucha kazała jej usiąść na krześle naprzeciwko biurka, po czym zrobiła to samo. Złożyła dłonie i przeszyła Amelię wzrokiem. 

- Powiedz mi dziecko. - zaczęła jak zwykle gburowato - Co się z tobą działo przez ostatnie dwa tygodnie?

- Miałam zapalenie płuc. - rzuciła pierwszym lepszym kłamstwem jakie pojawiło się w jej głowie, nawet się nad nim nie zastanawiając. 

- Ach tak... - mruknęła kobieta. - W takim razie masz zwolnienie lekarskie i usprawiedliwienie od rodziców? - Czasem Mela zastanawiała się jak to możliwe, że szkoła jeszcze nie wiem, że jest sierotą, która tak naprawdę wylądowała w szpitalu na skutek brutalnego pobicia przez psychola, który był chłopakiem jej siostry. Miała ochotę parsknąć śmiechem i zwinąć się na podłodze. 

Chyba powinnam iść do psychologa. 

- Oczywiście, że tak. - Kolejne kłamstwo. Jeszcze dwa lata temu nie potrafiła w ogóle kłamać. Widać, ze nabrała w tym sporej wprawy. - Ale taka ze mnie zapominalska, że nie wzięłam z domu. - Powiedziała głosikiem ociekającym niewinnością. Dyrektorka chyba tego nie kupiła, bo zmarszczyła brwi tak mocno, że teraz jej twarz tworzyła jedna wielka zmarszczka. 

Nie taka fizyka strasznaWhere stories live. Discover now