Rozdział dwudziesty trzeci - słowo na "z"

3.4K 208 40
                                    

Nacisnęła klamkę nie zawracając sobie głowy pukaniem, lub dzwonieniem do drzwi. W końcu Mateusz wiele razy powtarzał, żeby czuła się jak w domu i niczym nie przejmowała. Była lekko zaniepokojona zachowaniem Filipa. Od czasu spotkania z tajemniczą Anielą zaciskał mocno usta i marszczył brwi, jakby mocno się nad czymś zastanawiał. Mela podejrzewała, że może kiedyś przespał się z tą kobietą, a teraz poczuł dziwnie znów ją widząc, potem jednak skarciła siebie za takie postrzeganie chłopaka. Mimo wszystko wiedziała, już od jakiegoś czasu, że Filip nie tylko pali i pije, ale także uprawia jednorazowy seks z laskami poznanymi na imprezach i to ją trochę martwiło.

Weszła do mieszkania, uważając na kartonowe pudełko, którego zawartość była niezwykle ważna. W salonie panował półmrok, tylko jedna lampka była włączona. Wszystkie poduszki, które powinny być poukładane na kanapie, leżały porozwalane po podłodze. Mateusza nigdzie nie było, co też było dziwne, bo przeważnie przesiadywał w salonie. Poczuła na ramieniu delikatną dłoń Filipa, który sztywno ją wyprzedził i poszedł w stronę kuchni. Mela nie rozumiała całej tej sytuacji i powoli zaczynała się denerwować i lekko trząść. Zacisnęła dłonie na pudełku, słysząc jak tektura się zginała. Szybkim krokiem poszła za Filipem, jednak w kuchni również nie było śladu mężczyzny, oprócz dwóch wpół opróżnionych kieliszków do wina i pustej butelki. 

- Kurwa mać. - Syknął przez zaciśnięte zęby Filip, prawą dłonią sięgnął do butelki i owinął palce wokół jej szyjki, nie patrząc na Melę wyszedł z pomieszczenia z powrotem do salonu.

- Zapomniałaś czegoś? - usłyszeli głos Mateusza dobiegający z łazienki. Chwilę potem z drzwi wyłonił się mężczyzna z ręcznikiem zawiązanym na biodrach i mokrymi włosami. Policzki miał zaróżowione, więc pewnie brał prysznic, ale kto miał czego zapomnieć? Zanim Mela zdążyła cokolwiek zrobić butelka po winie powędrowała w stronę Mateusza i rozbiła się tuż obok jego głowy, kilka odłamków szkła poharatało mu skórę, a jeszcze inne utknęły we włosach. Kiedy jego wzrok padł na Filipa i Amelię wybałuszył oczy w zdziwieniu i otworzył usta, potem je zamknął i znów otworzył, jednak żaden dźwięk się z nim nie wydobył. 

- Ty pierdolony idioto! Pojebało ci się we łbie chuju, kurwa twoja mać, popierdolony? - wrzasnął Filip, z twarzą czerwoną ze złości. Amelia stała patrząc to na jednego, to na drugiego. Próbowała połączyć wątki, zastanawiała się czy to ma coś wspólnego z Anielą, ale jednej myśli nie chciała do siebie dopuścić. To niemożliwe, żeby Mateusz mnie zdradził. 

Świat zawirował i na chwile zniknął sprzed jej oczu, gdyby nie złapała się oparcia kanapy, prawdopodobnie upadłaby. Filip wciąż krzyczał i rzucał przekleństwami w stronę brata, który wpatrywał się w Amelię z przerażeniem i jednoczesnym wzrokiem pełnym poczucia winy. Dziewczyna zagryzła wargę tak mocno, że po jej brodzie wąską stróżką popłynęła krew a metaliczny smak wypełnił jej usta. Z paniką rozejrzała się po pokoju, w uszach jej szumiało a przed oczami wirowało. Kompletnie nie wiedziała co się z nią dzieje, gdzie jest i co tak właściwie się wydarzyło. Po chwili poczuł na swojej talii dłonie, przyciągające ją do siebie. Rozpuszczone dredy Filipa podrapały ją po mokrych policzkach. Płakała? Słyszała jeszcze chwilę przytłumione krzyki, a potem została wyprowadzona z mieszkania. Chłopak coś mówił kojącym i spokojnym głosem, ale nic do niej nie docierało. Chciała tam wrócić, wpaść Mateuszowi w ramiona i powiedzieć, że nic nie widziałam, że nic nie ma znaczenia, bo ona go kocha. Ale nie mogła, nie była na tyle głupia, czego w tym momencie najbardziej na świecie żałowała. 

Zanim wyszli z terenu bloków dobiegł do nich już ubrany Mateusz. Stanął kilka metrów dalej i z dziwnym wyrazem twarzy patrzył wprost na Amelię, ignorując wściekłego młodszego brata.

- Proszę cię, daj mi się wytłumaczyć. - wyjąkał, lekko się trzęsąc. 

- Nie. - odburknął Filip, zaciskając dłonie na ramionach dziewczyny. 

- Tak. - wyszeptała w tym samym czasie. - Tłumacz się, proszę bardzo. - Zagryzła wnętrze policzka, tym bardziej wiele lżej i podniosła dumnie brodę. W tym momencie włączyła się jej defensywa, za wszelką cenę nie chciała pokazać jak bardzo została dotknięta. 

Mateusz wbił w nią spojrzenie i kilka razy otworzył usta, ale zaraz potem je zamykał, jakby nie wiedział od czego powinien zacząć. I dobrze, pomyślała, bo pewnie i tak każde jego wytłumaczenie byłoby żałosne. W końcu co miał jej powiedzieć, że to ta kobieta go zmusiła? Że to przez brak seksu, że to wina Amelii, bo jest taka młoda? 

- Ja... ja... przepraszam. - Spuścił głowę i wypuścił głośno powietrze. Wyglądał na żałującego, chciała do niego podejść i mocno przytulić, powiedzieć, ze wszystko będzie dobrze, ale jednocześnie miała ochotę go uderzyć, zdzielić po policzkach i żebrach. Sprawić mu jak największy ból, bo własnie w tym momencie czuła się gorzej niż po pobiciu. Gdyby nie dłonie Filipa spoczywające na jej ramionach prawdopodobnie, rozpadłaby się na miliardy kawałeczków i już nigdy więcej nie pozbierała. Kiedyś myślała, ze dzięki Mateuszowi już wszystko będzie dobrze, że skończył się czas jej cierpienia. Nigdy nie przypuszczałaby, że to właśnie on najbardziej ją zrani. 

- Melka, ja chciałem to skończyć. - zacisnął pięście i podniósł głowę. - To dlatego ja zaprosiłem, ale potem wyciągnęła wino, a ja pomyślałem, że kiedy się napiję to pójdzie mi to lżej i ona też to lepiej zniesie. - Co za marne tłumaczenia. Amelia stała sztywno i z twarzą pozbawioną jakichkolwiek emocji patrzyła się w przestrzeń, Mateuszowi to nie przeszkadzało. - Kocham tylko ciebie, Melka, ale jestem też mężczyzną, pokusiła mnie a ja chciałem odreagować. 

- Musiałeś z nią?! Nie mogłeś ze mną?! - nie wytrzymała, to było za wiele. W jednym zdaniu wyznał, że ją kocha i że zdradził ją ze swoją byłą. Czy to są jakieś jaja?

- Oczywiście, że nie! - nie wahał się przy odpowiedzi, co ją jeszcze bardziej zraniło. - Nie mogłem ci tego zrobić. Jesteś jeszcze taka młoda, delikatna i niewinna, jak mógłbym ci to wszystko zabrać z własnych egoistycznych potrzeb? - stał kilka metrów od niej i nie zrobił ani jednego ruchu w jej stronę. Czekał na reakcje i decyzje, a Mela kompletnie się pogubiła. Wizja życia bez Mateusza ją przerażała, bo to właśnie on wniósł szczęście i kolory i pozbył się szarości, która towarzyszyła jej od dawna. Ale za to z drugiej strony nie mogła mu tak po prostu wybaczyć, bała się powtórki z rozrywki. 

- Mateusz - odezwał się Filip i zasłonił Mele własnym ciałem. - Daj jej to przemyśleć, okej? - tym razem mówił spokojniej, jakby wytłumaczenie brata mu wystarczyło. - Idź posprzątaj w domu i zastanów się nad bardziej wiarygodną historyjką. - Nie pomyliła się, tak naprawdę był wściekły, ale starał się tego nie okazywać. Złapał Amelię pod łokieć i pociągnął za sobą, idąc szybkim krokiem. 

- Gdzie idziemy? - zapytała zachrypniętym głosem. Wstydziła się tego jaka była słaba, tego, że prawie wybaczyła zdradę, tego, ze musiała na kimś polegać po raz kolejny. 

- Do mnie. Musisz wyluzować zanim wrócisz do domu, okej? - pokiwała głową, czego Filip nie mógł zauważyć, bo od dłuższego czasu po prostu na nią nie patrzył. 

W drodze powrotnej nie odezwali się do siebie, Filip cały czas próbował się opanować, a Amelia powtarzała w myślach całą tą sytuację, chcąc sobie to wszystko jakoś poukładać. Dlaczego w jej życiu wszystko musi dziać się tak nagle i niespodziewanie? Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami, za to Mela miała wrażenie, ze stadami. Chciała zapytać Filipa co powinna zrobić, co on o tym wszystkim myśli, jednak powstrzymywała ją żyła pulsująca na jego szyi. Dlaczego aż tak się wściekł? Przecież to sprawa jej i Mateusza, Filip mógł po prostu wziąć stronę brata, tym bardziej, że jako mężczyźni powinni się dobrze zrozumieć, jednak zamiast tego kurczowo trzymał przy sobie Mela i co jakiś czas przypatrywał się jej jakby szukał oznak załamania psychicznego. Ciekawa była ile potrafił wyczytać z jej twarzy i czy i on jej nie zostawi?

*

 Przepraszam, że tak krótko i przepraszam wszystkich shipujących Melkę i Mateusza za to co się własnie wydarzyło, ale nie martwcie się, to jeszcze nie koniec, bo w końcu oboje są głównymi bohaterami  ich przeznaczeniem jest być razem (tylko po prostu zawsze muszą być jakieś komplikacje)  :) Chciałam najpierw wstawić dodatek z okazji halloween, ale pomyślałam, że nie zrobię Wam tego i najpierw dodam dalszą część. A dodatek będzie prawdopodobnie jutro. :3

Nie taka fizyka strasznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz