Rozdział czternasty - koszmar

5.2K 315 5
                                    

Próbowała się poruszyć, jednak kiedy drgnęła po jej ciele rozszedł się palący ból. Skrzywiła się i jęknęła cicho mocniej, zaciskając powieki. Nie pamiętała dlaczego ją bolało. W ogóle nie wiedziała gdzie jest i co się wokół niej działo. Słyszała tylko ciche rozmowy i pikanie, równomierne i na tyle głośne, że ją irytowało. Czuła też pragnienie. Usta i język miała wyschnięte na wiór. 

- Roksana? - wystraszyła się dźwięku swojego głosu. Brzmiał jakby jej krtań zardzewiała. Usłyszała skrzypnięcie i delikatna zimna dłoń ścisnęła jej prawą rękę. 

- Jestem przy tobie kochanie. Czegoś potrzebujesz? - Zapytała siostra cicho. Mela wychwyciła w jej głosie pozostałości po płaczu. Z trudem otworzyła oczy. Ujrzała przed sobą wymęczoną i naznaczoną łzami twarz siostry. Włosy Roksany były rozczochrane, do tego nie miała makijażu. Ściany pomieszczenia, w którym się znajdowały były całkowicie białe, a pikanie dobywało się z aparatury stojącej przy łóżku. 

- Dlaczego jestem w szpitalu? - Zapytała Mela, czując strach. Nic nie pamiętała. Jej wspomnienia urywały się na ostatniej rozmowie z Mateuszem. Potem - pustka. 

- Nic nie pamiętasz? - Pokręciła głową a Roksana zakryła dłonią usta, łzy popłynęły z jej oczu. - Przepraszam Melka, tak bardzo cię przepraszam. - Rozpłakała się na dobre. Amelii ciężko było zrozumieć co mówiła Roksana. Zanosiła się szlochem co drugie słowo. - Sprowadziłam do domu potwora, nie wiedziałam, że on taki jest. Proszę cię, wybacz mi. 

Mela przyglądała się siostrze i próbowała zrozumieć o czym do niej mówiła. Nie potrafiła połączyć faktów. O kim mówiła? Dlaczego ją przepraszała? Gdzie jest Mateusz? 

- Gdzie jesteś Mateusz? - to pytanie postanowiła powiedzieć na głos. Chciała podnieść się do siadu, żeby mogła lepiej rozejrzeć się po pomieszczeniu, jednak kiedy spróbowała od razu tego pożałowała. Kolejna fala bólu rozpłynęła się po jej ciele. 

- Przed chwilą poszedł. Przez cały ten czas siedział przy tobie i czekał aż się obudzisz.

- Cały ten czas? Ile dokładnie? - Roksana odchrząknęła i odwróciła wzrok. - Półtorej doby.  

- Ile?! - Mela poruszyła się gwałtownie i pisnęła łapiąc się za bolące żebra. - Powiedz mi co się wydarzyło. Dlaczego jestem w szpitalu i wszystko mnie boli? - Zaczęła się trząść a głos jej się łamał. Po chwili ciszy Roksana powiedziała jej, że została pobita przez Szymona i że to Mateusz ją uratował. 

- Mówił, że nie odebrałaś od niego telefonu, więc zaczął się martwić. Od razu po lekcjach pojechał do nas do domu, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. A jak otworzył mu Szymon i był dziwnie poddenerwowany Mateusz wszedł do mieszkania. - Zrobiła przerwę na oddech. - Stracił nad sobą panowanie, jak zobaczył cię w tym stanie. Prawie zabił Szymona w naszym mieszkaniu. Na szczęście pojawiła się pani Basia i zadzwoniła po karetkę i na policję. 

I wtedy wróciły do niej wspomnienia. Zimny strach, który oblał całe jej ciało po pierwszym ciosie Szymona. Rezygnacja po ostatnim. Jego obrzydliwy śmiech i ciało. Przeszedł ją dreszcz. Skuliła się pod kołdrą i zakryła twarz dłońmi.Nie mogła patrzeć na Roksanę, nie widziała dlaczego, ale wtedy przed oczami miała również twarz Szymona.

- Proszę, niech Mateusz tutaj przyjdzie. - wyszeptała. Usłyszała szuranie krzesła, a potem trzaśniecie drzwi. Po krótkiej chwili do pomieszczenia wpadł Mateusz. Rozczochrany i ubrany dokładnie w to samo, co w poniedziałek. Szybko podszedł do jej łóżku i padł na kolana, łapiąc ją za ręce i mocno całując. Poczuła kropelki, moczące jej nadgarstki. Nie wytrzymała i również się rozpłakała. Mateusz podniósł głowę, a jego policzki były wilgotne od łez, za to usta nabrzmiałe i czerwone, od przygryzania ich. Nic nie mówiąc zbliżył się do niej i zetknęli się w namiętnym pocałunku. Przekazali sobie swój wzajemny smutek i strach. Miłość i niepewność. Tęsknotę i złość. Przygryzali swoje wargi, jeździli językami po zębach, wplatali dłonie we włosy. Kiedy w końcu się od siebie odsunęli oboje oddychali płytko i szybko. 

Nie taka fizyka strasznaWhere stories live. Discover now