Rozdział osiemnasty - powrót do normy

5K 253 11
                                    

W niedzielę Mateusz zawiózł Melę do domu. Wspólnie postanowili, że powinni już wrócić do swojej codzienności. Jednak, żeby nic nie było podejrzane Mela miała przyjść do szkoły tydzień po Mateuszu, tłumacząc się chorobą i wizytą w szpitalu z tego powodu. Nie odpisywała na wiadomości swoich przyjaciół, a komputera nie włączała od czasu sytuacji z Szymonem. Nie miała ochoty na zetknięcie się ze światem. Chciała jeszcze przez jakiś czas żyć świadomością, że jest tylko ona i Mateusz, że cały świat jest tylko ich. 

- Cześć Melka, stęskniłam się za tobą. - powiedziała czule Roksana, kiedy ujrzała siostrę w drzwiach. Za Amelią stał Mateusz z posępnym wyrazem twarzy i dłonią spoczywającą na ramieniu dziewczyny. - Kacperek zresztą też. - Dodała ściszając ton głosu. - Teraz śpi, ale pewnie będzie w niebie jak cię zobaczy. 

Mela przecisnęła się obok siostry, nie wiedząc co powinna zrobić. W końcu Roksana przez cały ten czas w ogóle się nie odzywała, a teraz mówi, że niby za nią tęskniła. To raniło Melę, nie miała siły, że na nią patrzeć. Za dziewczyną wszedł Mateusz i uśmiechnął się przepraszająco do Roksany. Torbę położył w przedpokoju i przeczesał palcami włosy, nerwowo rozglądając się wkoło.

- No to ten... Chyba powinienem już iść. - Odchrząknął. Chciał się odwrócić, ale przeszkodziła mu Roksana, łapiąc go powyżej łokcia. 

- Słuchaj - powiedziała zbyt ostro, pokręciła głową i ze smutkiem spojrzała mu w oczy. - Dziękuję, że się nią zająłeś. - Mateusz uśmiechnął się i kiwnął głową po czym wyszedł, delikatnie zamykając za sobą drzwi. Roksana głośno westchnęła i masując skronie poszła do pokoju Meli. - Jak się czujesz? 

- Fantastycznie. - Odpowiedziała z ironią. Wyrzuciła wszystkie ubrania z torby i zaczęła je segregować na te wyprane i te brudne. Jeszcze nigdy nie była niemiła dla siostry, czuła się z tym dziwnie, ale nic nie mogła na to poradzić. - Czułabym się na pewno lepiej, gdybyś chociaż raz do mnie zadzwoniła. - Czując narastającą złość rzuciła spodniami na łóżko. - Wiesz? Wystarczyłby tylko jeden cholerny telefon! - Wrzasnęła. Zapomniała o tym, że Kacper spał. Roksana zamknęła za sobą drzwi. Potarła dłońmi a potem zacisnęła je w pięści. 

- Tak po prostu wyniosłaś się z domu, nie chciałaś ze mną rozmawiać! - Wybuchła siostra. Mela dopiero teraz zauważyła cienie pod jej oczami i opadnięte policzki. - Cały czas o tobie myślałam, ale bałam się, że nie odbierzesz, że uważasz mnie za winną temu wszystkiemu! - Roksana zaczęła chlipać, ale nie przerwała. - Martwiłam się przez cały ten czas! Zastanawiałam czy dajesz sobie radę, czy ten mężczyzna nie robi ci krzywdy, ale ufałaś mu. Zawsze miałaś lepszą intuicję co do ludzi, więc ja zaufałam tobie. 

Potem obie płakały i ocierały swoje łzy. Roksana przepraszała Amelię co kilka sekund, a ta zapewniała siostrę, że nie ma jej niczego za złe, że to przecież nie jej wina, bo taka była prawda. 

Kiedy Kacper się obudził i zobaczył Melę rzucił się na nią i mocno przytulił, dopiero wtedy dziewczyna poczuła jak bardzo tęskniła za rodzeństwem i zadecydowała, że już nigdy więcej ich nie zostawi. W końcu mieli tylko siebie, musieli trzymać się razem, nieważne w jakich okolicznościach. Wieczorem Amelia i Roksana usiadły razem przy stole w kuchni z kubkami herbaty w rękach i zaczęły opowiadać sobie co się u nich działo podczas rozłąki. Amelia z entuzjazmem i szerokim uśmiechem opowiedziała siostrze o bracie Mateusza - Filipie i różnicach między nimi. 

- Widzę, że Filip to niezły as. - Zaśmiała się Roksana, upijając łyk z kubka. - Podoba ci się? - Zapytała unosząc brwi i rozciągając usta w dwuznacznym uśmiechu. 

- Nie! No co ty! - Mela parsknęła śmiechem na samą myśl o niej i Filipie jako parze. - On nie jest w moim guście. - Mruknęła łypiąc na siostrę oczami. 

Nie taka fizyka strasznaWhere stories live. Discover now