Rozdział dwunasty - nowy kłopot i nadzieja

5.3K 370 30
                                    

Po nieprzespanej nocy w szpitalu czuła się fatalnie. Rano przyszedł do niej lekarz i wykonał ostatnie badania. Był bardzo miły i przyjazny dla oka. Mela starała się policzyć jego zmarszczki, jednak co chwilę się gubiła. Lubiła starszych panów, zawsze kojarzyli jej się z dziadkiem, którego kochała naprawdę bardzo mocno. Przyjechała po nią siostra ze swoim chłopakiem - Szymonem, którego Mela nie miała jeszcze okazji poznać, więc to było ich pierwsze spotkanie. Nie zrobił na niej dobrego wrażenia. Był chudy i nijaki, a kręcone włosy sprawiały, że wyglądał jak chłopiec z liceum. Co jakiś czas zarzucał jakimś żałosnym żartem a Roksana rechotała jak szalona. Całą drogę Mela próbowała zignorować tę parę. Napisała do Mateusza, że w końcu wraca do domu, odpowiedź dostała dopiero jak już weszła do swojego mieszkania, do tego nie od nauczyciela tylko jego młodszego brata. A brzmiała ona tak:

"Zajebiście laleczko, a teraz do łóżeczka, bo dostaniesz klapsa. Pozdrówki od najlepszego towaru w mieście. F." Zaśmiała się pod nosem i odłożyła telefon. Przebrała się w piżamę i zaległa w swoim ciepłym i miękkim łóżku wraz z górą książek z nalepkami "do przeczytania". Niestety nie miała głowy do czytania. Bez przerwy myślała o delikatnym pocałunku, który podarował jej Mateusz. Lekkie muśnięcie jego warg wywołało w Amelii tak wielki natłok uczuć, że poczuła się tym przytłoczona, ale szczęśliwa. Chociaż była też niepewna i zaniepokojona. Od czasu wypadku rodziców jej życie było odpowiednikiem piekła, no może to lekka przesada. Ale miała ciężko w życiu i los nigdy jej nie rozpieszczał. Aż tu nagle pojawił się przysłowiowy Książę na Białym Koniu, skradł jej serce i roztopił lód, który mroził jej ciało. Bała się tylko jaką cenę będzie musiała za to zapłacić.

Do pokoju zbiegł Kacperek i przerwał jej smętne rozmyślenia. W małych rączkach trzymał swoją ulubiona książeczkę. 

- Poczytasz? - Zapytał swoim słodkim głosikiem, na dźwięk, którego Mela miękła. 

- Jasne, wskakuj. - Podniosła kołdrę do góry, a chłopiec wgramolił się pod nią i położył głowę na poduszce. - Czytamy od początku, czy tam gdzie ostatnio skończyliśmy? 

- Początku. - Mruknął patrząc jak starsza siostra otwiera książeczkę z obrazkami na pierwszej stronie. 

- A więc... Dawno dawno temu... - czytała aż zasnął, a wtedy zamknęła książkę i sama ułożyła się wygodnie. 

Usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości i z jękiem sięgnęła ręką do szafki nocnej. Zerknęła w wyświetlacz i zobaczyła wiadomość od Mateusza. 

"Wybacz za Filipa. Jak się czujesz? Mam nadzieję, że nie wystraszyłaś się mnie po wczoraj i nadal chcesz znać." Na końcu dodał smutną minkę, a Mela poczuła motylki w brzuchu. Czasem zachowywał się jak chłopiec a nie dorosły mężczyzna, to było w nim bardzo urocze. 

"Daję radę. Teraz leżę z Kacperkiem. Jutro już idę do szkoły. Nie mogę się doczekać tej wycieczki w piątek." odpisała. To prawda, czekała na wycieczkę do Torunia z niecierpliwością. W końcu wyjeżdżała ze swoi ukochanym. Nieważne, że tam będą tylko nauczycielem i uczennicą, liczył się dla niej sam fakt. 

"Poczekaj tylko aż zobaczysz co dla Ciebie mam! To będzie najlepszy wyjazd w naszym życiu! Do zobaczenia jutro Melka." Odpisała mu krótkie pożegnanie i zaczęła się zastanawiać co miał na myśli. Przerwało jej burczenie brzucha, więc cicho wyswobodziła się z kołdry i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. W kuchni zobaczyła siedzącego Szymona i skrzywiła się. Co ta cholera tu jeszcze robi? Pomyślała rozdrażniona.

- I co tam młoda, już ci lepiej? - zignorowała pytanie i otworzyła lodówkę, w poszukiwaniu czegoś dobrego. Wyciągnęła jogurt truskawkowy. - Słyszałem, że znalazłaś sobie starego faceta? - Nie odpuszczał. Mela spojrzała na niego spod zmrużonych powiek, a kiedy zobaczyła drwiący uśmiech zalała ją fala złości. Zatrzasnęła drzwi lodówki i stanęła przed Szymonem.

- I tak mam lepszy gust od starszej siostry. - Syknęła, mierząc się z nim spojrzeniami. - Nie wiem co ona widzi w takim żałosnym facecie jak ty. - Dodała kiedy nie odpowiedział. Nagle poczuła na policzku piekący ból. Złapała się za niego dłonią i zszokowana spojrzała na wściekłego Szymona. - Ty sukinsynu! - Wrzasnęła i rzuciła mu w twarz jogurtem. - Pożałujesz tego pojebie! 

- Zamknij się! - Burknął i usiadła z powrotem na krześle. Jogurt poplamił jego koszulę, a na twarzy zagościł spokój. Jakby w ciągu sekundy pojawiła się zupełnie inna osoba. - Ten jeden raz ci wybaczę. - Powiedział chłodno. - Ale jeżeli to się powtórzy,to nie będę taki miły, zrozumiano? 

Prychnęła, po czym roześmiała. Po chwili śmiech zamienił się w gorzki szloch. 

- Ciebie chyba do reszty pojebało! Gdzie jest Roksana?! - Pobiegła do pokoju siostry ale jej tam nie znalazła. Wróciła do kuchni z twarzą mokrą od łez. Szymon wciąż się uśmiechał. Co z nim było nie tak? - Wynoś się stąd, rozumiesz?! 

- Ogarnij się smarkulo i idź grzecznie spać. Roksana wyszła do sklepu, zaraz tu wróci i dowie się, że rzuciłaś się na mnie z pięściami. - Zaśmiał się i zlizał z koszulki spływający jogurt,Amelia poczuła mdłości. Z pokoju obok usłyszała ciche wołanie Kacperka. Nie zastanawiając się pognała do niego i mocno przytuliła z powrotem utulając do snu. Po chwili do domu wróciła Roksana, Amelia słyszała jej podniecony szept i radość. Nie miała serca odbierać jej osoby, którą kochała. Postanowiła, że zaczeka chwilę z oskarżeniem Szymona o uderzenie. Sięgnęła po telefon i napisała do Mateusza, z prośbą żeby jak najszybciej przyjechał. Po niecałych siedmiu minutach otrzymała odpowiedź. 

"Jestem pod domem." Błyskawicznie wyskoczyła z łóżka i podbiegła do szafy po kurtkę. Nic nie mówiąc wyszła z mieszkania niezauważona. Pognała w dół schodami i rzuciła się w ramiona Mateusza, który szedł w stronę drzwi wejściowych. Roztrzęsiona schowała twarz w jego kurtce. Poczuła jak objął ją ramionami i mocno uścisnął. Stali tak chwilę w milczeniu, dopóki Mela nie podniosła głowy. W świetle latarni widać było zaczerwienienie na jej policzku. Mateusz sięgnął tam dłonią i lekko ją pogłaskał. 

- Chcesz mi powiedzieć co się stało, czy niezbyt? - Nie wiedziała, że był w stanie na taką subtelność i zrozumienie. Pokręciła przecząco głową i pociągnęła nosem. 

- Przepraszam. - Wyszeptała i opuściła głowę. - Nie powinnam cię tu ściągać. Jeszcze ktoś nas zobaczy i będą kłopoty. 

- Przestań Melka. - Podniósł jej podbródek i zmusił, żeby na niego spojrzała. Uśmiechnął się lekko. - Jestem tylko po to, żeby być z tobą. Pamiętaj. - Po tych słowach cmoknął ją w czoło i jeszcze raz przytulił. 

- Mateusz... Ja nie chcę wracać do domu, nie chcę iść do szkoły. Nie jutro. - Mruknęła cicho. - Mogę zatrzymać się u ciebie?

- Chciałbym, ale tylko i wyłącznie wtedy,kiedy twoja siostra wyrazi na to zgodzę. - Odparł z lekkim smutkiem. Był odpowiedzialny i jako jedyny z ich dwójki myślał racjonalnie. Miał rację Mela nie mogła tak po prostu spędzić nocy w jego domu. Co ona sobie w ogóle myślała. 

- Masz rację. Nie pomyślałam o niej. - Westchnęła i odsunęła się od Mateusza. - W takim razie do jutra i dziękuję, że przyszedłeś. - Odwróciła się z zamiarem odejścia, jednak poczuła na nadgarstku zaciskającą się dłoń. 

- Nie pozwolę ci tak po prostu odejść. - Mruknął z szelmowskim uśmiechem. - Chodź no tutaj. - I przyciągnął ją do siebie, łącząc ich wargi ze sobą. Poczuła jakby w jej klatce wybuchły tysiące fajerwerków. Objęła go za szyję i mocno się wtuliła, smakując każdy skrawek ust. Pocałunek trwał kilka sekund, jednak dla Meli to była cudowna wieczność. 

Wróciła do domu z lekkim sercem, już nie pamiętała dlaczego czuła się źle. Mateusz potrafił tak łatwo pozbyć się jej smutków. 


*

Boże, zamiast robić lekcje do szkoły piszę opowiadanie! Kurka wodna, piszcie mi tutaj dużo komentarzy, w nagrodę za to, że rozdziały są codziennie!!!!! Całuję i ściskam, Fortis!


Nie taka fizyka strasznaWhere stories live. Discover now