Rozdział ósmy - złe przeczucia

6.9K 338 15
                                    

Rano wyglądała jak tysiąc nieszczęść. Wielkie wory pod oczami, nie dało się zakryć nawet górą fluidu, pudru, ani żadnym innym "czymś" z kolekcji starszej siostry. Była tak zmęczona, że nawet nie uczesała włosów, zaplątała w luźny warkocz. Z szafy wygrzebała ciemnozielony stary sweter i wciągnęła go przez głowę. Potem ubrała rurki z wysokim stanem i sweter wcisnęła w spodnie. Przejrzała się w lustrze z krzywym uśmiechem. Wyglądała komicznie i fatalnie jednocześnie i tak też się czuła. Było kilka minut po ósmej, Mela miała na dziewiątą, więc spokojnie miała czas na wypicie kubka kawy. Na stole w kuchni leżała kartka, sięgnęła po nią i przejechała wzrokiem po misternych literach. "Melcia, jak będziesz wracać do domu to kup pierś kurczaka i jakieś dodatki na obiad. Kocham cię, Roksana." Czytając wiadomość uśmiechała się pod nosem, z uczuciem ulgi. Siostra już się na nią nie gniewała, na całe szczęście. Zaparzyła wody na kawę i usiadła przy stole, grzebiąc w telefonie. Na facebook'u miała dwie wiadomości. Jedną od Mikołaja, drugą od pana Mateusza. Westchnęła podirytowana i zablokowała urządzenia. Nie miała ochoty czytać niczego od żadnego z nich. Po weekendzie obu miała serdecznie dość.

Po wypiciu kawy założyła kurtkę i wyszła z domu. Włożyła w uszy słuchawki i wesoło zeskakiwała ze schodów, słuchając swojego ulubionego zespołu - happysad. Czuła się jak, kiedy miała pięć lat i razem z tatą skakała po schodach kamienicy a ich kroki odbijały się echem po ścianach. Od czasu do czasu jakiś sąsiad wyglądał przez drzwi, podirytowany ciągłymi porannymi hałasami. Uśmiechnęła się na wspomnienie przeszłości. Pchnęła ramieniem ciężkie drzwi wyjściowe, a kiedy opuściła budynek wpadła na kogoś. Podniosła głowę, z uczuciem deja vu.

- Mikołaj - powiedziała przez zaciśnięte zęby, wyciągając słuchawki z uszu - co ty tutaj, do jasnej cholery robisz? - Odsunęła się od niego o dwa kroki i spojrzała z morderczym chłodem. Chłopak nie speszył się, tylko uśmiechnął niewinnie, wyciągając w jej stronę ręce.

- Melka, proszę Cię - mruknął błagalnym tonem - ja bez ciebie jestem nikim. Nie złość się już, proszę skarbie. - Pogładził ją dłonią po policzku. Mela wzdrygnęła się i uderzyła go w rękę. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Nigdy wcześniej mu nie odmówiła, jednak teraz było inaczej.

- Jesteś cholernym gnojem Mikołaj. - powiedziała z chłodnym spokojem. - Idę do szkoły, daj mi spokój. - I sztywno go wyminęła, szybkim krokiem idąc w stronę przystanku autobusowego. A kiedy ją zawołał odwróciła się i pokazała mu środkowy palec, potem ruszyła biegiem śmiejąc się do siebie. Potrafiła być silna, własnie uwolniła się od jednego ciężaru, pora zmierzyć się z kolejnym.

Do szkoły weszła po dzwonku, tak jak planowała. Nie chciała przez przypadek spotkać pana Mateusza, jeszcze nie wiedziała jak powinna się w stosunku do niego zachowywać. Na jej nieszczęście przed swoją salą wpadła na Ropuchę.

- Amelia Romaniak! - Krzyknęła kobieta, kiedy Mela próbowała uciec przed jej wzorkiem. - Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś mieć lekcji? - Dziewczyna przeklęła pod nosem i wysiliła się na uśmiech pełen szacunku.

- Przepraszam pani dyrektor. Autobus się spóźnił. Już pędzę na lekcje. - Miała zamiar się wycofać, ale kobieta zatrzymała ją ruchem ręki.

- Właśnie po ciebie szłam. Chodź ze mną do gabinetu. - Powiedziała oschle i ruszyła w górę schodami. Mela ze złymi przeczuciami ruszyła za kobietą. Powoli wspięły się po schodach, dziewczyna była nieco obrzydzona widokiem wielkiego, obwisłego tyłka dyrektorki, który miała przed oczami. Doszły do gabinetu. Kobieta przepuściła Mele przodem, potem sama weszła zatrzaskując za sobą drzwi. - Siadaj, mamy do pogadania. - rozkazuje. Dziewczyna natychmiast wykonuje polecenie, czując jak jej żołądek się skręca. - Wczoraj w godzinach wieczornych jeden z pracowników szkoły, widział cię w towarzystwie pana Morwińskiego. Mam nadzieję, że to nie było spotkanie prywatne, tylko rozmawialiście o sprawach związanych z wycieczką. - Kobieta przeszyła ją wzrokiem i skupiła na niej całą swoją uwagę. Mela przełknęła ślinę i siliła się na spokój.

Nie taka fizyka strasznaWhere stories live. Discover now