Rozdział piąty - druga szansa

7.2K 400 38
                                    

- Jezus Maria, Mela! - wykrzyknął i natychmiast zabrał ręce. Poczuła przez to nagły smutek, co było skutkiem sporej ilości alkoholu. Wpatrywała się w jego piękne oczy i nie potrafiła wymówić choćby słowa. Kręciła tylko głową i co chwilę otwierała i zamykała usta, jak ryba. - Chodź. - Wziął ją za rękę i wyciągnął z tłumu. Stanęli w korytarzu prowadzącym do łazienek, tam panował mniejszy tłok i było ciszej. Wpatrywała się w niego jak oczarowana, niewiele myśląc. Oparła się o ścianę, a on stał kilka centymetrów przed nią. - Mela, kurcze  - zmierzwił dłonią włosy i spuścił na nią wzrok. Był wyższy od Amelii co najmniej o głowę. - dlaczego jesteś w takim miejscu? Poza tym - zmarszczył brwi - czy ty piłaś?! 

Amelia zaśmiała się głośno i nic nie odpowiedziała. Był zabójczo przystojny, do tego z tymi zmierzwionymi włosami i rumieńcami od dzikiego tańca. Spojrzała na jego ubranie. Czarne spodnie i koszulka z śmiesznym nadrukiem. Taki miał styl? Uroczy, pomyślała. Znów wróciła spojrzeniem do jego twarzy i uśmiechnęła się mrużąc oczy. Właśnie, musiała mu odpowiedzieć.

- Tylko troszeczkę. - zachichotała pokazują dłonią, że to było malutko. - Tak, żeby tańczyć bez skrępowania. - próbowała wyjaśnić, bełkoczącym głosem. Pan Mateusz wyglądał na niezadowolonego. - Ale spokojnie, nie jestem sama - dodała.

- A niby z kim? - Skrzyżował ręce na piersi i uniósł jedną brew.

- Z przyjaciółmi. Dokładniej trójką. - Znów zachichotała. Za plecami nauczyciela dostrzegła Mikołaja, rozglądającego się po sali. Najwyraźniej jej szukał, nie mógł zobaczyć, że rozmawiała z tym mężczyzną. - O proszę - wskazała na Mikołaja ręką - To jest mój dzisiejszy... partner. - parsknęła śmiechem.

Pan Mateusz odwrócił się, a kiedy zobaczył Mikołaja przybrał dziwny wyraz twarzy, jakby był zdenerwowany. Odciągnął dziewczynę jeszcze dalej, wgłąb korytarza. Zapadła cisza, a on tylko na nią patrzył z błyskiem w oczach. Wydawało jej się, ze również pił.

- Powinnaś iść do domu. Twoja siostra będzie się martwiła. - powiedział wolno, jakby chciał, żeby zrozumiała każde słowo.

- Moja siostra wie, że tu jestem. Poza tym sama powiedziała, ze powinnam wyjść z domu, żeby się zabawić. - Czuła się urażona. Kim był ten facet, żeby zabraniać jej się bawić? - Jestem tutaj z ludźmi, z którymi przyjaźnię się od wielu lat. Czyli to znaczy, że jestem bezpieczna. A tak w ogóle to panu nic do tego. - Chciała go wyminąć ale zanim cokolwiek zrobiła przyszpilił ją do ściany. 

- Proszę cię Mela, jedź do domu. - Był bardzo stanowczy w tym co mówił, przez co Amelia czuła coraz większą złość. Odepchnęła go i podniosła głowę, by spojrzeć w twarz.

- Czego ty ode mnie chcesz?! - przez falę negatywnych emocji, nie starała się zwracać do niego grzecznie. - Udajesz dobrą duszę, a potem tak po prostu wyrzucasz mnie z klubu, do którego weszłam całkowicie legalnie i z osobą dorosłą. Wyganiasz mnie z MOJEGO miejsca! - czuła, że przekrzykiwała nawet muzykę, bo kilka osób zatrzymało się i patrzyło na nich, ale to jej nie przeszkadzało. - Dlaczego to robisz?! - Uderzyła go pięściami w pierś, kiedy chciała to powtórzyć złapał ją za dłonie i mocno ścisnął. W milczeniu patrzył jej w oczy. Wyglądał jakby walczył sam ze sobą, po chwili wypuścił powietrze i zgarbił ramiona.

- Dobra, jak chcesz. - Puścił ją i odsunął się z drogi. Mela bez namysłu fuknęła na niego i wyminęła. Popędziła wprost w tłum w poszukiwaniu Mikołaja. Chciała pozbyć się tej złości a on jedyny mógł jej w tym pomóc. Skierowała się do ich loży, z nadzieję, że przynajmniej jeden z chłopców akurat tam będzie. Nacisnęła na klamkę i zbyt mocno popchnęła drzwi. Uderzyły z hukiem w ścianę, Melę to nie obeszło, była zszokowana widokiem jaki ją zastał. Mikołaj siedział na czerwonej kanapie, a na jego kolanach okrakiem jakaś dziewczyna, bardziej rozebrana niż ubrana. Całowali się, nie oni się połykali. Nawet nie zauważyli, że Amelia tam stała i się na nich patrzyła. 

- Nienawidzę cię! - Krzyknęła do chłopaka, który z trudem oderwał się od dziewczyny. Nie widziała jej twarzy, siedziała przodem do Mikołaja. Mela ściągnęła jednego buta i cisnęła nim przez pokój. Chłopak oberwał prosto w twarz. - Jesteś cholernym gnojem! Nie chcę cię znać!

- Melka, ale to... - nie usłyszała co powiedział, bo obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Po jej policzkach poleciały łzy. Wiedziała, że Mikołaj nie potrafił się powstrzymać jeżeli jakaś dziewczyna zaczynała z nim kręcić, ale akurat tego dnia miał być tylko dla Amelii, ona bardziej go potrzebowała. A teraz nie dość, że nauczyciel ją rozwścieczył, to jeszcze została zdradzona przez... nawet nie wiedziała kim Miko dla niej był. 

Z jedną bosą stopą opuściła klub. Cała się rozmazała i wyglądała jak tysiąc nieszczęść. Nawet nie wiedziała co powinna teraz zrobić. Przecież to właśnie z Mikołajem tutaj przyjechała, a do domu było bardzo daleko. Nie wzięła karty miejskiej i żadnych pieniędzy. Krótko mówiąc - była udupiona. Usiadła na ławce niedaleko i podciągnęła kolana pod brodę. Objęła nogi ramionami i schowała w nich twarz. Rozpłakała się na dobre. Co się ze mną dzieje, pomyślała ze zgrozą. Od kilku dni była tak rozchwiana emocjonalnie, że już sama siebie nie poznawała. Zaczęła zastanawiać się czego tak naprawdę chciał od niej nauczyciel. Przecież równie dobrze, mógł w ogóle się nią nie interesować - i tak powinno być. Przychodziłaby po lekcjach pomagać przy wycieczce, wychodziła i tyle. Na tym powinna zatrzymać się ich znajomość. Ale tak nie było. On się nią interesował, tylko nie potrafiła ocenić w jaki sposób. 

Kiedy już w końcu się uspokoiła i wytarła twarz w spód sukienki, uświadomiła sobie, że nie miała nie tylko buta, ale i płaszcza. Emocje i adrenalina opadły, więc zimno stało się bardzo dokuczliwe. Objęła się w ramionach i wstała z ławki. Telefonu też nie miała. Był w kieszeni kurtki. Jęknęła sfrustrowana i wolnym krokiem ruszyła z powrotem do klubu. Wejdę do środka, wezmę co moje i zniknę, mówiła sobie w myślach. Zatrzymała się jak wryta, kiedy zobaczyła pana Mateusza, opierającego się o ścianę i palącego papierosa. Cofnęła się, ale było za późno - zauważył ją. Mimo ciemności zauważyła strach wyrysowany na jego twarzy. Wyrzucił papierosa i sprintem ruszył w jej stronę.

- Boże, Mela co ci się stało!? - Dobiegł do niej i złapał za ramiona, wcześniej ściągnął bluzę i założył na nią. - Ktoś cię skrzywdził? Powiedz mi malutka! - zażądał kiedy nie odpowiedziała. Czuła się niezwykle wykończona. Pociągnęła nosem i opuściła wzrok.

- Zgubiłam buta. - mruknęła zażenowana. - A dokładniej zaatakowałam nim kogoś i już go nie odzyskałam. - Do jej głosu wdarł się płaczliwy ton, od razu zamilkła. - Ale nie mogę tam wrócić... - dodała po chwili.

- Chodź. Odwiozę cię do domu. -  westchnął i objął ją ramieniem, prowadząc w stronę parkingu. - Chwilę temu zamówiłem taksówkę, powinna już być. - Dopowiedział, zanim zdążyła zaprotestować, bo przecież pamiętała, że wcześniej czuła od niego alkohol. - Znasz numer chłopca, z którym tu przyszłaś? - Zapytał ostro. 

- Tak, jest też Bartek i Kacper z mojej klasy. - Pan Mateusz podał jej swój telefon, a Mela napisała krótką wiadomość do Bartka, że wraca do domu, a on ma wziąć jej rzeczy ze sobą i poszukać buta. - Dziękuję. - Oddała urządzenie i zamilkła. Nauczyciel miał rację. Taksówka już czekała na parkingu. Wpuścił Mele do środka, a potem usiadł obok niej. Polecił kierowcy gdzie miał jechać, a potem odwrócił głowę w stronę okna. Stykali się ramionami, co jej przeszkadzało, ale bała się odsunąć. Była naprawdę bardzo zmęczona tym dniem.

- Przepraszam, że wcześniej tak na pana krzyczałam. - powiedziała cicho i wykorzystała okazję, by odsunąć się kawałek i oprzeć czoło o zimną szybę. Mężczyzną odwrócił głowę w jej stronę i chwilę się przypatrywał odbiciu jej twarzy w oknie. Potem odchrząknął i odwrócił wzrok.

- Nic nie szkodzi. Przesadziłem z tą opieką. - Nie usłyszała dalszych słów, o ile jakieś w ogóle były. Sen zmógł ją bardzo szybko. Obudziła się następnego ranka w swoim łóżku ubrana w granatową sukienkę i z jednym butem na nodze. 

- Czyli to nie był żaden chory sen. - Wyjąkała, czując ogromny ból głowy.



Tak jak obiecałam - jest i kolejny rozdział! :) Jak się podobał? 


Nie taka fizyka strasznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz