#9

153K 6.7K 2.5K
                                    


Mijam Katty na szkolnym korytarzu. Rzucamy sobie krótkie "cześć", a moje spojrzenie wyraża zachwyt. Ma na sobie zieloną sukienkę, jej rude włosy pozostają frywolnie spięte a jej skóra wydaje się mienić. Wygląda jak elf albo może nimfa? Nieważne, tak czy tak wygrałaby konkurs piękności magicznego świata. Poranna biologia mija szybko, natomiast następne są zajęcia z literatury. Wchodzę do sali, gdzie ławki ułożone są na planie koła. Przy biurku już czeka pani profesor Garroway. Tutaj czeka mnie niemiła niespodzianka, bowiem następną pozycją, z jaką będę musiała się zmierzyć będzie poezja Emily Jane Brontë. "Wichrowe wzgórza" na długo pozostaną w moim sercu, ale nie zdążyłam zapoznać się z resztą jej dzieł. Nie żebym przepadała za klasykami, ale czasem, coś urzeknie moje serce. Będę musiała w najbliższym czasie odwiedzić księgarnię, a najlepiej jakąś bibliotekę. Kolejne godziny, upływają monotonnie aż w końcu dzwonek obwieszcza prezerwę na lunch. Korytarz zalewa się chmarą młodzieży, śpieszącej do stołówki lub na dwór. Mimo ładnej pogody, niektórzy wybierają tą pierwszą opcję. Ostatnio swoje drugie śniadanie, jadłam na szkolnym dziedzińcu, wraz z grupka znajomych Katty. Byli dla mnie mili, ale bez przerwy rozmawiali o czymś, o czym ja nie miałam zielonego pojęcia. 
-Słyszałam, że Anna znowu ma nowego chłopaka!- jęczała jakaś blondynka siedząca na murku, wymachując nogami prezentowała swoje nowe  baletki. 

-Jezu, mam nadzieję, że to potrwa dłużej niż ostatnio- śmiała się rudowłosa- Który to już w ciągu ostatnich tygodni? Czwarty? Piąty?

-Raczej dziesiąty-wywrócił oczami brunet, patrząc na Kat, jak na boginię

-Stawiam, że tym raz to Ben!- ktoś krzykną

-Obstawiam Micka-mruknęła niska szatynka, o szmaragdowych oczach

-Albo to może Noah! Wiecie, ten z drużyny pływackiej- chłopakowi, nie przeszkadzał fakt, że rozmawia z nami z pełnymi ustami.   

-Była z nim dwa tygodnie temu. Myślicie, że wraca do swoich ex?- pytanie padło z ust Katty, tak spokojnie i naturalnie, jakby pytała o godzinę, datę albo cokolwiek innego.

-Ma w sowich ustach prawdziwy bank śliny! Ma DNA dosłownie każdego chłopaka w tej szkole!- zapiszczała blondyna, a reszta zaniosła się śmiechem. Uśmiechnęłam się słabo, popijając kawę. 

-Sądzę że, ma również bank chorób wenerycznych-dodała posiadaczka zielonych oczu.

Ryknęli śmiechem. Ja zadławiłam się chłodną kawą.

Kiedy Mat, zaproponował mi dziś lunch, gdzieś w głębi serca, poczułam ulgę. Mam szczerą nadzieję, że nie będę czuć się,  przy nim jak piąte koło u wozu. Zbiegam po schodach, a kuzynka Archera przywołuje mnie do nich. 

-Miło z waszej strony, ale kolega zaprosił mnie na lunch- tłumaczę zebranym

-Kolega?- Katty unosi pytająco brew, jakby mówiła "Czemu o niczym nie wiem?!"

-Matthew-prostuję- Mamy razem matematykę i chyba historię.

-Matthew Cross?- Szmaragdowe Oczy prostuje się i patrzy na mnie intensywnie.

Kiwam głową przytakując.

-Lilian, daj spokój..- mruczy Kat, zupełnie jak kotka. Co jest zabawne, zważywszy na jej imię. 

Lily. No cóż, posiadaczka takich oczu musi mieć tak piękne i dostojne imię. Dziewczyna jest niska, ale można o niej powiedzieć, że jest ładna. Ma krótkie kruczoczarne włosy i mały zgrabny nosek. 
-Czy..czy..- zaczynam, ale nie za bardzo wiem, o co powinnam zapytać.

Jednak ta, podnosi rękę do góry, ucinając nasza rozmowę. 

-Cóż- odwraca się do mnie ten sam brunet, który zwykle wywierca dziurę w Katty, swoim spojrzeniem- W takim razie, dobrej zabawy Reed. Zobaczymy się jak sądzę, na francuskim.

Jego uśmiech jest życzliwy. Żegnam się z nimi,  słuchając życzeń miło spędzonego czasu. Lilian, nie zwraca na mnie większej uwagi, kiwa tylko głową, na pożegnanie. 

Poświęcam chwilę na to, aby przemyśleć to zdarzenie. Jednak już po chwili, siedzę w samochodzie i beztrosko trajkoczę o wszystkim. Droga mija nam bardzo szybko. Wchodzimy do knajpki i zamawiamy jedzenie. 
-Nie mogę uwierzyć, że Archer, jest dla ciebie taki nieprzyjemny..- mówi w pewnym momencie.

Na dźwięk tego imienia, przechodzą mnie ciarki. Zamieram, kiedy w mojej głowie pojawia się obraz znaleziska. Chyba już nie mam ochoty na tego hamburgera. 

-Hmm..on jest..znaczy..-ręce mi się pocą, więc wycieram je w jeansy- jest..

Nie mogę zebrać słów. 

-Wkurwiający?- kończy za mnie
Zdobywam się na półuśmiech. 

-Można tak to ująć- odpowiadam, starając się opanować nieprzyjemne uczucia.

O Boże! Jak ja mam żyć z nim pod tym samym dachem, jak spać w pokoju obok niego!? 

Wnętrzności podjeżdżają mi do gardła, ale Mat nie zwraca uwagi na moją minę. Wyklina mojego przyrodniego brata, używając różnych określeń. To miłe że mnie broni? Bo on mnie broni, prawda? Kiedy zaczyna najeżdżać na jego stosunki międzyludzkie, do moich uszu dobiegają słowa, na dźwięk których, czuję się, jakbym dostała kamieniem w twarz:

-Zjeżdżaj stąd Cross, albo własnoręcznie powieszę cię za jaja.


ARCHER.






Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz