#31

135K 5.7K 1.7K
                                    

Matt parę tygodni temu opowiadała mi, prawdopodobną wersję wydarzeń. Pożar w hangarze. Dziś, już jej nie powtórzył a gdyby Katt w to wierzyła, powtórzyłaby to samo. Ale ona uparcie twierdziła, że nic nie wie. 
Niemożliwe. 

Na długiej przerwie, postanowiłam złapać Lilian. Wcześniej, odnalazłam plan zajęć jej grupy więc wiedziałam, pod którą salą jej szukać. Równo z dzwonkiem, wypadłam z klasy i popędziłam przez szkołę szukając drzwi z numerem 219. Znalezienie ciemnowłosej nie było takie trudne. Wychodziła wraz z jakąś nieznaną mi dziewczyną. 
-Hej Lilian- zagadnęłam.- Przeszkadzam?
Zielonooka poparzyła na mnie podejrzliwie, ale wkrótce na jej usta wpełzł delikatny i rozważny uśmiech. 
-Właśnie idę coś zjeść- odpowiedziała, patrząc z ukosa na swoją towarzyszkę. 
-Wiem, nie zajmę ci dużo czasu. Obiecuję- zapewniłam.- Możemy porozmawiać?

Wzruszyła delikatnie ramionami.

-Okej. Do zobaczenia!- pożegnała się z koleżanką, zwracając się do mnie.- O co chodzi?

-Hmm- zamyśliłam się.- Przejdziemy może w jakieś bardziej..spokojne miejsce?

Na korytarzu wciąż roiło się od uczniów, śpieszących do najbliższego wyjścia bądź stołówki. Po całej szkole roznosił się smród przypalonego jedzenia, więc współczuję tym, którzy skorzystają z drugiej opcji. 

Przeszłyśmy przez korytarz, skręcając w opuszczony kawałek. Dziewczyna oparła się o ścianę, zakładając ręce na piersi. Jej wzrok utkwiony był we mnie, a ja uświadomiłam sobie o co zamierzam zapytać.

-Będziesz rozmawiać o twoim koledze?- zapytała.

-Co?-zdziwiłam się.-Nie.

-Czyli nic o Crossie?- poruszyła się niespokojnie, zdziwiona. 
-Dlaczego miałabym o nim rozmawiać?- zapytałam zdezorientowana.- Znacie się? 

-Znamy się- odpowiedziała krótko, a ja przypomniałam sobie jej reakcję na dziedzińcu, kiedy o nim wspominałam z Katty.- Znasz już jego tajemnicę?

Zmarszczyłam brwi. 

-Tajemnicę? O czym mówisz? 

Oblizała powoli wargi, obserwując mnie. Wyprostowałam się, wkładając spocone dłonie do kieszeni jeansów. Ta rozmowa schodziła na bardzo dziwny tor, a jej ton głosu zaczął mnie niepokoić. 

-Nie ważne- uśmiechnęła się szeroko.- Nie chciałaś o nim rozmawiać, więc jeśli nie o nim, to o czym?
Mentalnie zawyłam. Lilian to chyba trudna osoba. Nie zrobiła mi nic złego, ale moim zdaniem bije od niej bardzo nieprzyjemna aura. Wydaje się chłodna i zdystansowana, chodź miewa sympatyczne momenty. 

-Słuchaj..- zaczęłam, puszczając w nie pamięć wcześniejsze słowa.- Musisz mi odpowiedzieć na parę pytań. Proszę- wręcz błagałam.- Nikt nie może mi pomóc, poza tobą. 

Zmarszczyła czoło, a w jej spojrzeniu zamigotała ciekawość. 

-Pozwól mi dokończyć, zanim zadecydujesz czy mi pomożesz- powiedziałam cicho, zbierając w sobie całą swoją siłę.- Powiedz mi... czemu Kelsey zginęła?

Twarz ciemnowłosej stężała, oczy posmutniały a wargi zacisnęły się w cienką linijkę. 

-Lilian.. na prawdę, muszę wiedzieć- podeszłam do niej, chwytając ją lekko za ramię.- Mieszkam z Archerem pod jednym dachem, rozumiesz?- popatrzyłam na nią, lecz ona unikała mojego wzroku.- Muszę wiedzieć, czy to jego wina czy tylko mu się tak wydaje- przełknęłam głośno ślinę.- Proszę... 
Podniosła na mnie wzrok, wyglądając jak zbity pies. Zrobiło mi się jej żal. Pytałam o śmierć jej najlepszej przyjaciółki, jakbym była pozbawiona uczuć i zapatrzona w siebie. 

-Archer robi złe rzeczy- wyszeptała cicho, a jej oddech zwolnił. 
-To jego wina?- zapytałam łagodnie.- Proszę Lilian.. muszę wiedzieć. Muszę wiedzieć, co mi grozi. Co grozi mi i mojej mamie. 
To zabawne, że osiemnastolatek może zagrozić dojrzałej kobiecie. 
-Nie wiem- wymamrotała.
-Lilian.. proszę- wyszeptałam. 

Spojrzała na mnie. 

-Jestem..jestem prawie pewna, że to jego..jego sprawka- zadrżała. 
Jak to prawie pewna? Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć ale mnie wyprzedziła.

-To jego wina, że się z nim zakochała- ton jej głosu brzmiał oskarżycielsko.- Zabiło ją to, że go pokochała. Gdyby nie to, wciąż by tu była!

Zdenerwowała się lekko, strącając moją rękę. Odsunęłam się krok do tyłu. 
-Byłyście ze sobą tak blisko- westchnęłam smutno. Nie mogłam sobie wyobrazić jej cierpienia. 
-Nigdy nie chciała mi powiedzieć- jej głos był przeszywająco smutny.- Ale coś ją zabijało od środka. Wiedziała coś..bardzo złego.. gryzło ją to, ale zawsze mówiła, że wszystko w porządku. Prosiłam ją, żeby mi powiedziała. Żeby go zostawiła, bo dojdzie do tragedii! A teraz nie żyje! 
-Co masz na myśli?- zapytałam.

-Poznała prawdę o Archerze- odpowiedziała z mocą.- I to ją zabiło. 
-On..-zaczęłam przerażona.- Zabił ją, bo poznała prawdę? 

Pokiwała przecząco głową. 
-Zabiła ją prawda- jej wyprany z emocji głos mnie przerażał. 

-Popełniła...samobójstwo?- zapytałam. 
-Myślę.. że to co robi Archer jest straszne- mruknęła.- Niebezpieczne i nielegalne. Ktoś, kto chciał go zranić... zranił ją. 
-Zginęła w tym hangarze? 

-Tam ją znaleziono- wzdrygnęła się.- Ktoś kto ją zabił, zrobił to bo była z nim blisko. A raniąc najbliższe osoby danego człowieka, ranimy go najmocniej. 

Otarła łzy, szlochając. 

Tęskniła za swoją przyjaciółką, obwiniając się że nie mogła jej pomóc. Że jej czyny, nie były wystarczające, by mogła ją ocalić.

-To nie Twoja wina- próbowałam ją pocieszyć. 
-Co ze mnie za przyjaciółka, że nie wiem co się stało!? Nie wiem co się działo w jej związku! Nie mówiła... pewnie nie mogła! Tyle razy jej oczy były smutne, ale twierdziła że wszystko gra! Mogłam ją bardziej naciskać.. może mogłabym coś zrobić- zaniosła się płaczem. 
To było najgorsze czego ostatnio doświadczyłam. Gdybym o niej nie wspominała, nie rozpłakałaby się. Wywołałam swoją ciekawością łzy i rozpacz. 
-Przepraszam Lilian...nie chciałam, żebyś płakała- posmutniałam. 

Dziewczyna jeszcze przez chwilę, wylewała swoje żale w materiał rękawów. Było mi jej tak strasznie żal! Wiedziałam, że odtrąci mnie gdy pójdę ją przytulić albo pocieszyć. 

Kiedy się uspokoiła, wyprostowała się i spojrzała na mnie. Poczułam się niezręcznie. 

-Nie wiem na ile moja teoria jest prawdziwa..-powiedziała cicho.- Ale próbowałam..działać na własną rękę. Dowiedziałam się, że chłopaki z którymi spędza czas Twój przyrodni brat, też nie są święci. Kto raz wstąpił w ich szeregi, ten na zawsze z nimi zostaje- jej wzrok przeszywał mnie na wskroś.- Myślę.. że to czym się zajmują jest nielegalne. Obstawiam jakiś..gang albo coś w tym stylu. Przy takich hangarach, jak ten który spłoną wraz..wraz z Kelsey- zacisnęła mocno powieki.- Kręcą się często podejrzane osoby.. policja raczej bez potrzeby tam nie jedzie, więc to idealny teren, żeby robić wszystko to czego oko sprawiedliwości nie powinno dostrzec. 

To mówiąc, osuszyła dłonią wilgotne policzki. 
-Reed- mruknęła.- Uważaj na siebie. 

Obróciła się i wybiegła. Kiedy zniknęła z pola widzenia oparłam się o ścianę, czując jak świat przewraca się do góry nogami. Wszystkie jej słowa przytłoczyły mnie właśnie w tym momencie. Chwyciłam w garść, swoje włosy oddychając głęboko.To wszystko zaczęło przypominać kiepski film. Sama nie wiedziałam co powinnam czuć. Wszystko to układało się w pewną całość, ale jej wizja wcale nie jest taka kolorowa. 

Jest przerażająca. 



====
Rozdział miał być wczoraj, ale z przyczyn wyższych nie udało mi się go napisać :( 

Przepraszam :* 

Postaram się napisać coś jutro albo w niedzielę ^^ 

Zapraszam do wyrażania własnego zdania ;) 

Pozdrawiam <3

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz