#64

118K 4.8K 4.5K
                                    

Wydostałam się spod ciała Archera, kiedy zadzwonił dzwonek. Chłopak poruszył się, ale spał twardo. Zerknęłam na jego usta, chcąc, by powiedział mi coś jeszcze. To nie nastąpiło. Wyszłam cicho z pokoju i podążyłam otworzyć drzwi. Za nimi stał Matthew Cross w ubraniu roboczym. 

To znaczy na czarno.
-Cześć- przywitał się. 

-Hej- odpowiedziałam z lekką chrypką. Odchrząknęłam, aby się jej pozbyć.
-Jak się czujesz?- zapytał luźno, opierając się o framugę. 

-Dobrze- powiedziałam wolno, patrząc na niego badawczo. Nie za bardzo rozumiałam, co robi pod moimi drzwiami. 

-Wiesz..-zaczął, drapiąc się w kark jedną ręką.- Mówiłaś rano, że no...masz..

Jego zakłopotanie rosło z każdą sekundą, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Co ja takiego powiedziałam dziś w samochodzie? Patrzyłam na niego podejrzliwie, zastanawiając się co chodzi po jego głowie.

-No wiesz..- mruknął, wyciągając drugą rękę z papierową torbą.- Pomyślałem, że się przyda. 

Wzięłam od niego pakunek, zaglądając do środka. 

Czekolada, lody, środki przeciwbólowe i...tampony.

Matko Boska! 

-Ohh- jęknęłam tylko, czując się bardzo dziwnie. Nie sądziłam, że weźmie moje małe kłamstwo na poważnie. Tym bardziej nie sądziłam, że przyniesie mi coś takiego. 
-Nie za bardzo się znam na tych rzeczach, więc wybacz jeśli nie trafiłem- był speszony, ale delikatnie się uśmiechał. 

-Nie musiałeś- wzdycham. -Znaczy wiesz..to miłe, ale nie musiałeś.

Jak zareagowałaby normalna dziewczyna, której były chłopak przynosi takie coś, bo dowiedział się że ma okres? 
Takie prezenty zdarzają się w normalnych związkach, chociaż raz na parę lat, ale w naszej sytuacji? Ehh...

Przekładałam bezradnie torbę z rąk do rąk. Matt nie odzywa się, a ja zastanawiam się, czy jest urażony moimi słowami. Nie chcę, żeby czuł się zobowiązany wobec mnie z jakiegokolwiek powodu.
-Włożę te lody do zamrażalki- powiadamiam go na głos.- Chodź.

Nie zostawię go na ganku. 
Idzie za mną, zamykając drzwi. Przez chwilę, mam ochotę zaproponować mu coś do picia ale powstrzymuję się. Chłopak siada na krześle barowym, na którym wcześniej siedział mój przyrodni brat. 
Otwieram zamrażalkę i wrzucam pudełeczko do środka.
-Apteczka?- zauważył.

-Archer jest chory- poinformowałam, odwracając się do niego.- Evan wrzucił go do rzeki, prawda? 

Matthew robi zdziwioną minę, by po chwili się roześmiać.

-Skąd ci to przyszło do głowy?

Podchodzę do niego, opierając się o wyspę kuchenną. Dzieli nas tylko zimny blat. 

-Sam mi powiedział.

Chłopak poważnieje, a jego niebieskie oczy pochmurnieją.  Składa ręce na blacie, wyłapując moje spojrzenie. 

-Racja- przytaknął.

-Chcę wiedzieć wszystko na ten temat- zażądałam twardo. Dla efektu zmrużyłam oczy.

-Dlaczego miałbym ci o tym mówić?- zapytał nieprzyjemnym głosem.
Oblizuję lekko spierzchnięte usta, nachylając się do niego.
-Dlaczego nie?- zadaję to pytanie opierając brodę na złożonej pięści.

Przez chwilę w jego oczach szaleje burza. Odchyla się gwałtownie, jakby zobaczył coś strasznego.
-Nie chcę, żebyś się w to mieszała, okej?- podnosi głos.

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz