#80

116K 4.5K 5.1K
                                    

Środa zleciała bardzo szybko. Kiedy ponownie otworzyłam oczy, był już czwartek a co za tym idzie, dzień wyścigu. Przełknęłam głośno ślinę, uzmysławiając sobie to, co miało się stać. Wczoraj Carter poinstruował mnie, jak powinnam podpiąć urządzenie. Nie było to zbyt trudne, ale jeden błąd wystarczy, aby cały plan legł w gruzach. Mama była w pracy, więc napisałam smsa do Aarona, że wstałam i może przyjść na śniadanie. Nie czekałam długo. Byłam już w połowie schodów, gdy zadzwonił dzwonek. Moim oczom ukazał się dobrze znany mężczyzna w zarażająco dobrym humorze. 
-Zgłodniałem jak diabli- powiedział na przywitanie, wymijając mnie.- Masz bekon? Chcę jajecznicę. 

Zamknęłam wolno drzwi, nie wiedząc skąd ten przypływ entuzjazmu i głodu. Odburknęłam, że mam i powoli podążyłam za nim. Mężczyzna już grzebał w mojej lodówce, wykładając potrzebne produkty na blat.

-Co ci się stało?- pytam po prostu, nalewając sobie wody do wysokiej szklanki. 
-Jestem głodny- oświadczył, szczerząc się jak głupi.
Pokiwałam głową. Na prawdę Go nie rozumiałam. Było mu bliżej do trzydziestki, niż mi do dwudziestki, a zachowywał się jak dzieciak. Postanowiłam nie drążyć tematu, skupiając się na tym, aby wystarczająco się rozbudzić. Czekał mnie ciężki dzień. 

-Dobra, nie musisz tak naciskać- roześmiał się.- Powiem Ci. 

Prychnęłam. Cokolwiek to było, musiała to być świetna informacja. 

-Medertih jest w ciąży- wyszczerzył się. 

Zakrztusiłam się z wrażenia. Kiedy już mi przeszło, również nie mogłam pohamować uśmiechu. Tak często wysłuchiwałam historii o niej, że czułam się, jakbym ją znała. Była zwykłą dziewczyną, która dla niego weszła w ten brudny i niebezpieczny światek. Jak sam twierdzi, już wcześniej była twarda, ale teraz jest wręcz niezniszczalna chociaż zachowała swoją wrażliwość. 

-To wspaniała wiadomość!- wykrzyknęłam.- To dlatego wyciągasz prawie całą zawartość mojej lodówki? 

Roześmiał się, wyciągając patelnię. 
-Mniej więcej- przyznał. 

Obserwowałam jak krząta się po kuchni a z jego oczu bije tak silne uczucie, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. 
-Więc jedz szybko- powiedziałam.- Musisz mnie gdzieś zawieź. 
-Gdzie?- zmarszczył czoło. 

Podsunęłam mu małą karteczkę z adresem. Rzucił na nią okiem, cały czas pilnując aby za bardzo nie przypalić bekonu. 

-Dobra- powiedział.- Ale po co?
-Muszę porozmawiać z pewną osobą- uśmiechnęłam się lekko, po czym poszłam się ogarnąć. Przecież nie pokażę się jej w piżamie.


***


Aaron zatrzymał samochód na stacji benzynowej. Przystanął na parkingu, skąd doskonale było widać mały dom. Znałam na pamięć grafik jego mieszkanki i aż mnie skręcało w środku. Mężczyzna zauważył, że coś jest nie tak, ale nie drążył tematu, ponieważ ucinałam wszelkie próby rozmowy. Wiedziałam, że muszę to jakoś rozegrać ale nie sądziłam, że dojdę do tego etapu swojego planu. Myślałam, że stchórzę już w domu, ale jednak nie. Jeszcze przez parę minut siedziałam sztywno i nie wiedziałam, czy warto. W końcu, szarpnęłam drzwi i wyszłam. Musiałam tylko przejść przez ulicę, podjazd i byłam u drzwi. 

Musisz to zrobić Reed, zanim spanikujesz.

I tak właśnie, nacisnęłam dzwonek. Teraz nie ma już odwrotu. Po chwili, drzwi się otworzyły a za nimi ukazała mi się postać kobiety w ciasnej bluzeczce i luźnych spodniach. Wyglądało to komicznie, ale ponieważ się denerwowałam, nie pomyślałam o tym, aby się śmieć.

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz