#62

122K 5.1K 5.7K
                                    

Nawet kiedy wstałam, czułam buzującą w moim ciele złość. Nie zniknęła wraz ze spływającą wodą pod prysznicem, nie zniknęła kiedy się ubierałam, czesałam, malowałam i nawet kiedy wychodziłam do szkoły. Wedle jakiejś dziwnej umowy, Matt czekał na mnie obok domu. Wpadłam do jego samochodu, rzucając oziębłe "cześć".

-Cóż za entuzjazm- skomentował. Oparł się rękami o kierownicę, obracając się do mnie.- Mów co się stało.

Posłałam mu spojrzenie mówiące "nawet nie zaczynaj" i zapięłam pas. Oparłam się wygodnie, skupiając uwagę na tym, co znajdowało się za szybą. Ale chłopak nie ruszał z miejsca, a jego oddech był jednym dźwiękiem jaki dochodził do moich uszów. 

-Dlaczego nie jedziesz?- zapytałam, nawet na niego nie patrząc. 

Nie chciałam opowiadać mu, co takiego powiedział wczoraj Archer. Po prostu nie przeszłoby mi to przez gardło i na prawdę miałam nadzieję, że odpuści .

-Czekam na wyjaśnienia Reed- poinformował mnie. 

-Mam okres, okej?- skłamałam, rozciągając usta w nieszczerym uśmiechu. Bycie kobietą, czasem się przydaje. 
Matthew przez chwilę wyglądał dziwnie, ale szybko się zreflektował. Jego niebieskie oczy błysnęły swego rodzaju magią. Najlepsze jest to, że się udało! Kiwając nieznacznie głową, przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszyliśmy.

-Swoją drogą- zaczęłam z przekąsem.- Może damy sobie spokój z tym pilnowaniem mnie?

-Nie ma mowy- odpowiedział pewnie. Zerknął na moja twarz przelotnie, a potem znów skupił się na jezdni.

-Jeśli do tej pory nic mi się nie stało, to chyba jestem bezpieczna- stwierdziłam. 

Oczywiście, na poczatku wręcz bałam się stracić blondyna z oczu. Czułam się zagrożona, wszędzie widziałam podejrzane osoby, które tylko czekają aby mnie skrzywdzić. Jednak z dnia na dzień, coraz bardziej dochodziłam do wniosku, że jest to męczące i dla niego i dla mnie. Poza tym, gdyby ktokolwiek chciał mi dopiec, zrobił by to już dawno. 

-Każdy jest w niebezpieczeństwie- powiedział Matthew.- Cały czas.

Wywróciłam oczami.

-Jesteś idiotą- burknęłam. Nawet nie wiedziałam czemu. Chyba po portu mam gorszy dzień i stałam się suką dla przyjaciół. Młody Hale tak mnie rozzłościł, jak chyba jeszcze nigdy dotąd. Jak on mógł  powiedzieć tak mojej mamie!?

-W tym momencie przemawia przez ciebie okres, a nie Reed DiLaurentis- zaśmiał się. 

Uśmiechnęłam się, lekko rozbawiona jego komentarzem.


***

Automat z kawą to zdecydowanie najlepszy pomysł tej szkoły. Niebieska maszyna zamruczała cicho, wlewając do papierowego kubka, parujący napój. Po paru długich sekundach, wydała z siebie stęknięcie i ostatnie krople spłynęły do naczynia. 

-Fatalnie mi poszło- mruknęła Isabelle, kopiąc czubkiem buta ścianę. 

Dziewczyna, z którą chodziłam na biologię, była niższa ode mnie, włosy nosiła spięte w koński ogon a jej powieki zawsze zdobił cień do powiek. Dziś miała na nich morski odcień. 

-Daj spokój, nie mogło być aż źle- pocieszyłam ją, przekładając kawę z ręki do ręki.

-Wszystko pomyliłam- jęknęła.- Nie mogę zawalić szkoły Reed.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Rok szkolny się kończył, nasze osiągnięcia ulegały gruntownej analizie, zanim rozpoczniemy upragnione wakacje. Polizałam spierzchnięte wargi. Została jeszcze historia i matematyka. Sama obawiałam się swoich wyników. Ten test nie należał do najłatwiejszych, a ja nie potrafiłam się skupić wystarczająco dobrze na zadaniach.

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz