#52

123K 5K 2.7K
                                    

-Co ty tu kurwa robisz!?

To pytanie padło z ust Archera. Rudowłosa zmrużyła lekko oczy, obserwując bacznie swojego kuzyna. Zaczęłam zastanawiać się, czy powinnam tutaj siedzieć.

-Gratuluję spostrzegawczości stary, ale mieszkam tutaj od dawna- mruknął z przekąsem chłopak, stojący u boku Katty. Ubrana we wczorajsza, lekko pogniecioną czerwoną sukienkę, znów była wręcz nienaganna.
Miał kruczoczarne włosy, wyraźne rysy i lekki zarost, a jego oczy przypominały węgielki. Był prawię o głowę wyższy od niej, więc musiał być mniej więcej wzrostu Archera. Ubrany w granatowy podkoszulek i ciemne spodnie, prezentował się bardzo dobrze. 
-Nie mówię do ciebie Will- odpowiedział.

Ahh..więc to William. 

-Mówię do ciebie- ruchem głowy skazał, na dziewczynę. 

Przełknęłam głośno ślinę, czekając na rozwój wydarzeń.

-Nie masz swojego domu, że pomieszkujesz u znajomych?- odparowała pełna wściekłości.

Cóż, nie spodziewałam się, że od razu przejdzie do takich metod.
-Chuj cię to obchodzi- warknął. W momencie znalazł się przed nimi, zasłaniając mi widok. Wychyliłam się, uważnie patrząc czy wszystko gra. Pewnie nie wiele zdziałam, jeśli dojdzie do rękoczynów, ale powiedzmy że będę reagować. Chyba tylko piskiem. Ciekawe co inni mieszkańcy tego zwariowanego mieszkania, będą myśleć o tej sytuacji.
-Ej- Will odruchowo zasłonił swoją towarzyszkę ciałem, kładąc dłoń na klatce piersiowej bruneta.- Daj sobie spokój, dobra?

Ten zaśmiał się szyderczo. Odłożyłam kubek z kawą na blat, wstając. Czułam, ze taka postawa będzie lepsza. 
-Mam dać spokój?- przedrzeźniał go.- Wiesz kim ona jest?!

-Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to twoja kuzynka Hale- powiedział spokojnym i opanowanym tonem.

Przeraziłam się, chłodem i powagą bijącym z jego słów. Cóż. Prawdopodobnie za chwilę wszystko w promieniu dwunastu kilometrów, zostanie rozniesione przez gniew Archera. 

Ten w momencie chwycił swojego kolegę za ubrania, na co rudowłosa zareagowała okrzykiem. 

-Puść go!- rozkazała, powracając do formy. Położyła wypielęgnowaną dłoń na ramieniu Willa.

-Nie będziesz mi rozkazywać- warknął w jej stronę.- Nie powinno cię tutaj być!
Wstrzymałam oddech. Katty, wyglądało hardo ale w jej oczach czaiło się zwątpienie. W tym momencie do salonu wkroczył ten sam mężczyzna, który przywitał nas w nocy. Otworzył szeroko oczy ze zdumienia, znowu trzymając w ręce kubek. Widząc małe zamieszanie, uniósł brwi do góry. 
-Coś się stało?- zapytał, obserwując uważnie swoich towarzyszy.

-Nie twoja sprawa Diego- rzucił w jego stronę, mocniej chwytając koszulę przyjaciela. 
-Uważasz, że możesz rozstawiać wszystkich po kątach, Archer?- zaśmiał się.-Jego, mnie, Katt, nawet tą dziewczynę za tobą?- odepchnął go mocno.

Chłopak nie spodziewając się tego, zatoczył się do tyłu. Kiedy odzyskał równowagę, doskoczył do Willa, chwytając go jeszcze mocniej. Rudowłosa odskoczyła, kiedy szamotanina przeniosła się na środek salonu. 

-Co do kurwy..- zaklął ciemnowłosy, odkładając kubek na mały stoliczek obok. Kiwając głową, podszedł do nich i sprawnie rozdzielił ziejących gniewem chłopaków.-Co wy odpierdalacie!?

Nie odezwali się. Patrzyli na siebie, spod przymrużonych powiek a ich emocje rozsadzały pomieszczenie. 

-Wiecie co?- powiedział retorycznie.- Nie obchodzi mnie to, ale znacie kurwa zasady więc macie przestać, albo ja was uspokoję, jasne!?

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz