#11

158K 6.7K 2.8K
                                    


Nie wiem, ile minęło czasu zanim w końcu znalazłam się w swoim pokoju. Próbowałam w swoim umyśle ogarnąć to wszystko, ale na  próżno. Moje myśli powracały wciąż do momentu, w którym jego usta potkały się z moją skórą. Przejechałam delikatnie palcem po tamtym miejscu, czując mrowienie. 
Zamknęłam jednak drzwi na klucz, zgasiłam światło i jak w amoku położyłam się do łóżka. Byłam pewna, że w momencie, kiedy moja głowa wyląduje na poduszce, zasnę. Szkoda było się łudzić. Wierciłam się na łóżku, nasłuchując odgłosów z pokoju obok, ale panowała tam kompletna cisza. 

***

Kolejny tydzień upłyną spokojnie. Omijałam Archera jak ognia, starając się jednocześnie dowiedzieć o nim jak najwięcej. Katty, którą łączą z Nim więzy rodzinne, nie powiedziała mi jednak nic szczególnego, a przynajmniej nic, co by tłumaczyło jego zachowanie czy broń w pokoju. Wspominała jedyne wesołe momenty, a kiedy pytałam o stan obecny, po jej twarzy przebiegał cień zmartwienia. Odpowiadała zwykle, że nie wie czemu tak się dzieje, że się zmienił i być może, gdy dorośnie to się zmieni. Kolejnym punktem, w moim planie poznania tego człowieka był Matthew.Ten z kolei, nie znał go z czasów "sprzed" co znacznie ułatwiało mi zadanie. 

-Kiedyś pobił chłopaka starszego od niego- wspomniał, gdy zmierzaliśmy razem na matematykę- Zrobiło się o nim głośno, w parę dni stał się szkolną gwiazdą. Chłopcy zaczęli kręcić się wokół niego, myśląc, że zawrą przyjaźń i osiągną chodź namiastkę tego respektu.

-Też należałeś, do tego grona wielbicieli?
Zaśmiał się krótko. 

-W sumie to tak-przyznał- Imponował mi. Ale był strasznie..rozpuszczony? Większość rzeczy się mu nie podobała, ludzie do niego lgnęli, ale on wybierał swoich wybrańców. Widać, że ma wszystko czego chce. 
-Wybrał cię?
Zastanowił się chwilę, po czym przystaną. Stanęłam również, czekając na odpowiedź.
-Tak- spojrzał na mnie- Ale w pewnym momencie... zrezygnowałem z tej znajomości. 

Chciałam zapytać o coś więcej w tym temacie, ale jego wzrok mówił, że to nie będzie najlepszy pomysł. 
-Hmm..-mruknęłam- Masz rację. A co z dziewczynami? Czy jak na każdego szkolnego gwiazdę-chuligana przystało, sypia z każdą nie znając nawet jej imienia. 

Roześmiałam się, ale Mat nie dołączył do mnie. 
-Tego nie robi- powiedział poważnie- A przynajmniej nie od roku. 
Chciałam jeszcze o coś zapytać, ale weszliśmy do klasy, a ja poczułam się dziwnie. Czułam, że za tym ostatnim zdaniem kryje się znacznie więcej, niż chciałabym usłyszeć. 


Niektórzy znajomi Kat, powiedzieli mi, że często jeździ bez celu po mieście, niektórzy twierdzili, że jeździ na nielegalne walki, znowu inni, że na pewno bierze jakieś narkotyki albo coś w tym stylu. Cokolwiek by nie robił, nie podoba mi się, że mieszkam z nim pod jednym dachem. 

***

W czwartkową noc, usłyszałam krzyk. Zbudziłam się natychmiast, wiedząc do kogo należy ten głos. Mama. Zaraz potem, do moich uszu dobiegł dźwięk tłuczonego szkła. Wystraszyłam się, ale natychmiast zerwałam się z miejsca. W wyniku gwałtownej zmiany pozycji, usiadłam na łóżku, czując się jak na karuzeli. Nie miałam czasu do stracenia i ruszyłam do drzwi, zręcznie przekręcając klucz w drzwiach. Na schodach, usłyszałam dwa męskie podniesione głosy. Kompletnie nie rozumiałam słów, ich głosy mieszały się ze sobą. Przystanęłam na korytarzu wyłapując głos pana Adama. Teraz już wiedziałam, że kłócą się z synem, a moja matka jest pośrodku tej burzy. Kolejny odgłos, tłuczonego szkła. Podskoczyłam, kiedy odłamek talerza, wylądował na środku podłogi. Siła, z jaką został rzucony, musiała być duża, skoro jego kawałki, wylądowały aż tam. 

-Po moim trupie!- krzykną Archer- Kompletnie mnie to nie obchodzi! Ta dziwka nie będzie mi mówić co mam robić! 

-Nie mów tak o niej- odkrzykną pan Hale 

-Będę robił co mi się żywnie kurwa podoba!- usłyszałam cichy jęk mojej matki w tle, który natychmiast zagłuszył chłopak- Ona nie ma prawa mi rozkazywać, nie ma prawa wypowiadać się..
-Przepraszam- weszła mu w słowo, skruszonym głosem, jak sześciolatka, kiedy zrobi coś czego nie powinna. 

-I na nie ma prawa przerywać mi, kiedy mówię!- frustracja, złość i Bóg wie co jeszcze odznaczały się w jego głosie. 
-Nie ma cię za co przepraszać!- zagrzmiał Adam- I ma rację! 

Kolejny raz, dwa głosy zlewały się ze sobą, tworząc kakofonię przekleństw, wyzwisk i bronienia swojej racji. Stałam na tym korytarzu, nie wiedząc co mam robić. Moja obecność nic tam nie zmieni, i chodź miałam ogromną ochotę tam wejść, wiedziałam że to nic nie da. Możliwe, że tylko pogorszyłabym sprawę. 

-Nie jesteś zdolny, żeby kogokolwiek kochać!- głos Archera przebił się złowrogo- Nigdy nikogo nie kochałeś, nie potrafiłeś. I jej też nie kochasz! Mamy też nie kochałeś!

-Kochałem ją! 
-Gówno prawda!- spluną- Gówno prawda! 

-Zawsze dbałem, żebyś miał co jeść, w co się ubrać! Miałeś wszystko czego chciałeś! Robiłem wszystko, żeby żyło wam się dobrze i tak było. Kochałem Twoją matkę, kawałek mojego serca należy do ni...

W tym momencie, usłyszałam jak czyjaś pięść spotyka się ze szczęką drugiej osoby. Moja mama wykrzyknęła imię swojego ukochanego, a ja już wiedziałam, że to on dostał. Zamarłam. 
-Nie waż się tak mówić, do kurwy nędzy! Rozumiesz!? Ona nie żyje przez ciebie! Zabiłeś w niej, chęć do życia! A teraz będziesz zabawiał się z tą lafiryndą, a może nawet jej cholerną córeczkę, też będziesz chciał przelecieć, co!? Lubisz kiedy są młodsze, prawda!?

Nie dowierzałam własnym uszom. Na chwilę zrobiło się strasznie cicho. Wręcz słyszałam swoje przyspieszone bicie serca. Po chwili Archer odezwał się, nieco ciszej:

-Jesteś sukinsynem, Adam. Cholernym sukinsynem.
Po czym wyparował z salonu. Jego oczy prześlizgnęły się po mojej sylwetce. Na jego twarzy malowała się czysta złość, ale olał moją obecność i trzaskając drzwiami wyszedł. Z salonu dobiegły mnie ciche głosy. Pan Hale przepraszał moją mamę, a ta zapewniała że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku i że musi opatrzyć jego ranę. Ja wciąż wpatrywałam się w drzwi, słysząc jak Archer z piskiem opon wyjeżdża w ciemną noc. 

-Reed?- zatroskany głos mojej mamy wyrwał mnie z osłupienia- Co tu robisz?

Popatrzyłam na nią, czując jak drga mi podbródek.  
-Co się tu stało?- zapytałam 

-Nic kochanie nic..idź spać, jutro masz lekcje. 

-Mamo- popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem- Mamo, powiedz mi. 

Podeszła do mnie i mocno przytuliła do siebie. 
-Archer miał dziś zły dzień i wyładował swoją złość na wszystkim co szklane. To nic. To nic- powtarzała uparcie.
-Uderzył Adama, prawda?

Pokiwała głową.
-Czy on ci coś zrobił, mamuś?- zaniepokoiłam się
-Nic- odpowiedziała szybko, uwolniła się ode mnie- Posprzątam tu a ty się połóż.

Kiedy odchodziła w stronę kuchni, zauważyłam na jej nadgarstku ślady palców. Wiedziałam czyja to sprawka. Zanim wróciłam do swojego pokoju, przysięgłam sobie, że on za to wszystko zapłaci. 


====

Przepraszam za ostre słowa, ale tego wymaga postać jaką jest Archer. 
Pozdrawiam! ;)

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz