R.29.

2.7K 72 3
                                    

Obudziwszy się wciąż widziałam przed sobą ten milion świetlnych punkcików, niemal szczelnie wyściełając całe nocne niebo. I wciąż czułam te delikatne objęcia Dana...

A nie, on nadal mnie tulił do siebie, czasem mamrocząc coś cicho pod nosem.

-Dannyl, czas wstawać- szepnęłam, gładząc go po policzku.

Przycisnął moją dłoń swoją, przesunął w stronę ust i czule pocałował z wewnętrznej strony. Dopiero wtedy otworzył oczy i przywitał się zaspanym, zachrypłym głosem:

-Cześć, cukiereczku.

-Pamiętasz, co miałeś dziś załatwić?

-Tak, pamiętam. I właśnie się ubieram, żeby iść.

-Póki co, to leżysz, trzymając mnie za rękę i tylko mówisz, co zamierzasz- zaśmiałam się.

I wtedy zrozumiałam, że Dan znajduje się nademną, trzymając moją dłoń w żelaznym uścisku, przyciskając ją do pościeli. Jedną nogę przełożył przez moje, opierając cały swój ciężar na mnie i przy okazji wbijając mnie w materac.

Patrzyłam lekko zagubiona, gdy powoli się pochylał, ale nagle jego oczy odnalazły moje i zamarł.

-Boisz się?- zapytał ze zdziwieniem.

-Nie-roześmiałam się.- Tylko mnie zaskoczyłeś.

Z szerokim uśmiechem pocałował mnie długo, zagłębiając się w eksplorowaniu moich ust. Na chwilę pozwoliłam sobie, by otoczyć go swoją nogą, opleść głowę dłońmi i wyplątać palce w miękkie włosy. Ale wkrótce odepchnęłam go powoli.

-Okej, już idę- mruknął wstając, wciągając spodnie, zarzucając koszulę i przeczesując włosy ręką.

Bezwstydnie gapiłam się na jego sylwetkę. Wreszcie wyszedł, a ja sama zaczęłam się ubierać.

Podczas gdy zaczarowany grzebyk współpracując z wsuwkami układały mi wymyślną, acz delikatną fryzurę, a sukienka wynurzała się z szafy, drzwi rozwarły się i Dannyl zatrzymał się, gwiżdżąc przeciągle.

Oczywiście trafił na moment, gdy byłam między momentem zrzucenia ubrania, a założeniem jego zmiennika. Czyli w samej bieliźnie. Again.

-Zapukałbyś czasem- zbeształam go żartobliwie.

-Po co, skoro mogę trafić na takie widoki.

Przyciągnął mnie do siebie, nim suknia zdążyła się opisać na moim ciele. Powoli zaczął całować po szyi, a nawet w pobliżu linii stanika.

Odchyliłam głowę wzdychając z rozkoszą.

-Wujek zezwolił na opuszczenie Akademii do jutrzejszego południa.

Przesunął dłońmi po moich bokach, a ja delikatnie przytaknęłam, chcąc dać mu znać, że przyjęłam do wiadomości.

-Teleportujemy się tam?

-Wolałabym pojechać autobusem, lubię normalnie podróżować, jeśli mam czas.

-Mam motor...

-To ty przyjechałeś wtedy tym crossem na moje urodziny?

-I nasze zaręczyny- przypomniał z ciepłym uśmiechem całując mnie prosto w rozchylone usta.

-Tak, zaręczyny- przytaknęłam posłusznie.

Jeszcze przez chwilę czekałam, aż motylki przestaną bombardować mój żołądek i poszłam się ogarnąć przed wyjazdem.

Oczywiście, gdy wróciłam, Dan już siedział nałóżku, znudzony przytupując stopą do jakiejś wymyślonej melodyjki.

Shy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz