R.47.

735 56 1
                                    

Dereus wkroczył do mojej sypialni w dżinsach i granatowej koszuli z długimi rękawami, rozpiętej pod szyji. Wyglądał... no cóż, seksownie. Ale nie był w moim typie. Nie czułam jakiegoś specjalnego pociągu do niego.

Nie mój typ. Choć nie wiem, jaki jest mój typ.

-Shy! Idziemy na zakupy.

-Jakie zakupy?

-Jutro są Andrzejki, więc pomyślałem, że pójdziemy na jakieś przyjęcie, więc potrzebna ci ładna sukienka. I maska...

-Maska?

-Tak, znalazłem lokal, gdzie organizują bal maskowy.

-Super!- przyklasnęłam z uciechy.

Dzięki takim drobnostkom byłam w stanie oderwać się od pytań, które mnie zewsząd otaczały, choć nie mogłam się zmusić do ich wypowiedzenia. Na przykład pytanie, dlaczego nie pamiętam tego pokoju, który podobno zamieszkuję od kilku lat. I dlaczego Dereus zwraca się do mnie tymi czułymi słówkami, w których pobrzmiewa pewne uczucie, choć nigdy mnie nie dotyka i pozostawia samej sobie na dłuższy czas, nie pozwala mi nigdzie wychodzić.

Dlatego właśnie zajmuję się w zaciszu swojego pokoju szyciem wymyślnych sukienek na lalki. Tylko to mi pozwolił robić. Ostatnio zaniósł kilka moich projektów do jakiegoś producenta. Przekazał mi, że zainteresowali by się serią takich strojów, czyli mogłabym być bogata.

Ale ja nie chciałam tego robić dla pieniędzy, bo zabawa dla pieniędzy traci swój urok- staje się pracą.

-Wychodzimy!- zawołał mężczyzna od drzwi wyjściowych.

-Już!- odkrzyknęłam chwytając swój popielaty płaszcz i szalik.

Za oknem rozpętała się zima, jakiej dawno nie widziałam. Śnieg opadał równą zasłonką, czasem przekrzywianą przez lekki podmuch wiatru. Na ziemi leżało już pewnie ze dwadzieścia centymetrów puchu.

I wreszcie będę miała okazję- choćby przez chwilę- rozwalić nieskazitelność tego białego morza.

-Skarbie, zapmnij ten płaszcz, na zewnątrz jest naprawdę zimno- upomniał mnie Dereus miękko.

Powinien być moim ojcem.

~||~

Spojrzałam na sylwetkę odbijającą się w lustrze. Piękna, szczupła, długonoga dziewczyna w beżowej sukience z głębokim dekoltem sięgającej do połowy uda i w szpilkach na dziesięciocentymetrowym obcasie.

Była naprawdę ładna i wcale nie wyglądała jak ja.

Zaczerwieniłam się patrząc na jej oczy, ozdobione błyszczącym srebrnym cieniem i czarnymi, megagęstymi rzęsami.

Tak, oczy były moje. Ale przecież nie dam rady się pokazać w takim stroju. Za dużo ciała wygląda spoza materiału. Przynajmniej, że będę miała maskę, zakrywającą pół twarzy. Maska również jest w kolorze szpilek- srebrna, z perełkami dookoła krawędzi i wokół oczu.

Nagle w lustrze pokazała się inna postać, o niepokojących oczach, wyprostowanej sylwetce odzianej w prosty, czarny garnitur, ciemnoszarą koszulę i krawat pod kolor mojej sukienki.

Smakowity kąsek dla większości kobiet.

-Ślicznie wyglądasz- zauważył z delikatnym uśmiechem, na co mocno się zaczerwieniłam.

-Ty również wyglądasz bardzo dobrze- wybąkałam poprawiając włosy tak, by spływały mi na twarz.

-Gotowa?

Skinęłam głową na znak zgody i ruszyłam przed siebie.

Dereus podprowadził nas do czarnego Audi, choć nie wiem jaki model. Nigdy się na tym zbytnio nie znałam. Chyba.

Shy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz