R.38.

794 55 7
                                    

-Shy! Czy ty chcesz przyprawić swoją biedną starą babcię o zawał serca?- wzburzyła się moja kochana babcia, gdy teleportowałam się wprost do jej kuchni.

Usiłowałam się uśmiechnąć przepraszająco, ale zamiast tego zrobiłam jakiś brzydki grymas i rozpłakałam się na całego.

-No już, skarbie, co się stało?

W tym czasie, gdy babcia usadziła mnie na jednym z czterych olchowych krzeseł, w kuchni pojawił się dziadek, zdziwiony całym zamieszaniem, a gdy zobaczył mnie, w jakim stanie byłam, tak jak i babcia przysiadł się i objął mnie ramieniem z drugiej strony.

-No, słoneczko, to teraz zaabsorbuj naszą uwagę tym opowiadaniem, które ci leży na serduchu- nakazał tonem, jakim zwykł się posługiwac jeszcze za czasów młodzieńczych, zagarniając sobie coraz więcej respektu od innych, w czasach gdy był młody i chciał sie sprawdzić w roli przywódcy plemienia.

-Ale...- chlipnęłam- nie wiem od czego zacząć...

-Zacznij od takiego momentu, żebyśmy wszystko zrozumieli- podsunęła babcia i oboje zaczekali, aż zacznę opowiadać.

No, i zaczęłam.

~||~

Po niecałej godzinie doszłam do momentu, gdy Dereus zmusił mnie do odwołania ataku naszych sił zbrojnych.

-Ja już wtedy wogóle nie wiedziałam co się dzieje, nie było mnie. A jednak wszystko teraz pamiętam- znów zaczęłam szlochać. Dziadek położył na blacie stołu kubek herbaty z miodem. Mniam.

-Co się działo?

-On...

-Spałaś z nim? W tym jak najbardziej fizycznym znaczeniu?- zapytała domyślnie babcia, a ja się gałtownie zaczeriwniłam i mocniej zacisnęłam palce na gorącym kubku.

-Czuję się tak okropnie... Jakbym zdradziła własne ciało.

-A na dodatek Dannyla- mruknęła bardziej do siebie, a ja rzuciłam jej miażdżące, acz udręczone spojrzenie.- Wiem, widziałaś jak ją całował. Ale może ona też go zaczarowała?

-Dokładnie to mi powiedział- burknęłam.- W każdym razie, pewnie minął jakiś tydzień. Dereusa poinformowali, że ktoś wdarł się do jego zamku. Osobiście poszedł na poszukiwania, nie wiedząc, że tajemniczy przybysz tylko czeka na okazję, żeby ze mną porozmawiać. Ledwie drzwi za Czarnym się zamknęły, a już do pokoju wpadła jakaś ciemna postać, przez okno. Mówił jakieś niestworzone rzeczy, że nazywa się Dannyl i jest moim narzeczonym. Znaczy wtedy były dla mnie niestworzone. Ale... pocałował mnie i przypomniałam sobie kim jestem, gdzie jestem. Nie chciałam go już widzieć na oczy, bo wróciła mi pamięć wraz ze wszystkimi szczegółami. Zgodziłam się tylko zrujnować plany złych. Nie mogłam oczywiście nic zrobić, bo moje ciało wciąż było pod wpływem czarów Dereusa, ale załapałam, że mogę... wpływać na jego umysł. Uśpiłamm go dwa razy, a wtedy czar był znacznie słabszy. Podsuwałam mu koszmary, a dziś rano już kompletnie nie wiedział co i dlaczego robi.

-Tak biedaka omamiłaś, że zgodził się na wszystko?- zachichotał dziadek.

-Tak. Kazałam mu narzucić urok na jego ludzi i wyrzec się mocy przed naszym Mistrzem. Potem ich zaprowadziłam pod mury Akademii i przybyłam tutaj.

Nagle zebrało mi się na mdłości. Już dawno się nie odzywały, chyba od trzech dni. Babcia szybko pojawiła się u mojego boku, niezrażona tym, że pochylam się nad muszlą, wymiotując.

-Przepraszam- mruknęłam opłukawszy trochę gardło.- Ostatnio chyba źle reaguję na stres.

A babcia szepnęła, patrząc mi w oczy:

-Jesteś w ciąży.

Shy...Where stories live. Discover now