5.4 To, co widziałem w jej oczach.

7.8K 420 19
                                    


Chcę otworzyć drzwi kluczami, ale zanim to robię, klamka łagodnie ustępuje pod moją dłonią. Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia. Czyżby Seba nie zamknął drzwi? Nigdy mu się to nie zdarzało. Po cichu wchodzimy do salonu. Rozglądam się po pustym pokoju. Zauważam kupę przekąsek na ławie i włączony telewizor. Światło jest zgaszone, więc może śpi i zapomniał go wyłączyć.

- Jest w domu? – Słyszę za sobą głos Piotra.

- Cicho. – Odwracam się do niego i przykładami sobie palec do ust. – Nie może nas usłyszeć. – Nie mam pojęcia co Sebastian robi w domu o tej porze, ale staram się z całych sił dostosować do niesprzyjających warunków. – Chodź za mną – szepczę do Piotra i powoli przemierzam salon, uważając, żeby o nic nie zaczepić i nie narobić hałasu.

- Co tam chowasz? – Słyszę znajomy głos gdy jestem już prawie u siebie. Wzdycham i odwracam się delikatnie. Konfrontacja, widocznie tak miało być. Dam radę, muszę dać.

- Dlaczego nie jesteś w pracy? – odwracam uwagę od mojej osoby, gram na zwłokę.

- Zapomnialaś, że mam wolne? – Ma wolne? Mowił mi o tym? Chyba zapomniał, albo nie słuchałam. - Powiedz mi, że to nie jest to o czym myślę i że się mylę. – Seba zaświeca główne światło i uważnie nas obserwuje.

- To nie jest to o czym myślisz – mówię odważnie. No co? Chce, żebym to powiedziała, to mówię. Zrywa się z miejsca i podchodzi do mnie tak blisko, że wszystko dla niego staje się jasne.

- To kot! – krzyczy, a ja odruchowo mocniej przytulam zwierzaka. – Dlaczego kłamiesz?!

- Skąd miałam wiedzieć o czym myślisz? – gderam, łypiąc na niego groźnie oczami.

- Zabierz to stąd! Nie będę mieszkał z czymś takim pod jednym dachem! – wydziera się jak jakiś szaleniec i wymachuje rękami.

- Sebastian proszę... On jest bezdomny. – Zmieniam taktykę i robię wszystko, co w mojej mocy, żeby go przekonać. – Nie szkoda ci takiej biednej istotki, skazanej na śmierć głodową? Wiem, że masz dobre serce. – Tak, ten tekst czasami bywał niezawodny.

- Nie! Nie złapiesz mnie na te smutne oczka! – Pokazuje na mnie palcem, kątem oka widzę jak Piotr marszczy brwi. – Mogłabyś wymyślić coś innego, bo to już jest stare jak świat!

Brakuje mi argumentów, to zawsze działało, moja smutna mina nigdy mnie nie zawiodła!

- Nie możesz być takim draniem! – w akcie desperacji podnoszę głos. – To tylko mały kot, nie będzie ci przeszkadzał.

- O nie Alicja! To była jedyna rzecz na mojej liście przeciwko całego arsenału twoich życzeń, nie zrobisz mi tego!

- Jakiej liście? – wtrąca Piotr, który chyba do tej pory bał się odezwać.

- Nie ważne. – Macham lekceważąco ręką na niego. Analizuję, co jeszcze mogę powiedzieć, jak go uprosić... Wobec tych słów nie mam argumentów. Faktycznie nie miał żadnych zastrzeżeń, oprócz posiadania zwierząt, a ja miałam całe mnóstwo.

- Co nie ważne?! – Seba wydziera się tak, że już bolą mnie uszy. Kot chyba wyczuwa zagrożenie życia, bo wtulił się pod moją kurtkę i siedzi jak mysz pod miotłą.

- Powiedz mu! Proszę! – Wyciąga dłoń do przodu i zaczyna wyliczać. – Zero seksu w innych miejscach, niż mój pokój. Zakaz palenia w domu. Zakaz chodzenia w samych bokserkach. Nakaz opuszczania deski. Zakaz trzymania nóg na stole...

- Ok dobra – przerywam mu. – Daj już spokój.

- Nie doszedłem nawet do połowy!

Słyszę, że Piotr się śmieje, ale mi wcale nie jest do śmiechu. Zapowiada się na to, że będę musiała wypuścić to biedne zwierzę z powrotem na ulicę. Czuję jak na myśl o tym pęka mi serce.

Zapinam Twoje SpodnieWhere stories live. Discover now