Obserwuję tą moją pielęgniarkę. Annę. No zabawna jest. Kobieta po czterdziestce, szczupła, szybka jak motorówka. Taka pozytywna. Dowiedziałam się od niej, że lekarz ordynator i Janusz to przyjaciele i w ogóle opowiedziała mi trochę o tym, co działo się tutaj jak spałam. Nazwała Piotra "zakochańcem". Mój biedak, za każdym razem kiedy myślę co przeżywał, ściska mnie za serce.
Jestem sama, nie wiem dlaczego. Dopiero się obudziłam i nikt przy mnie nie siedzi. Wcale mi się nie nudzi bo Anna to kopalnia wiedzy i bezpośredniość do granic. Czuję że... No właśnie... A podobno nie wolno mi wstawać.
- Anna, mam problem – mówię jej po imieniu bo tak chciała.
- Co się stało? – Patrzy na mnie uważnie.
- Chce mi się do toalety.
- Sikać? To sikaj. – Cieszy się do mnie. Unoszę w zdziwieniu jedną brew.
- Ale jak to? – O nie. Jej wzrok mówi mi wszystko. Właśnie dopiero teraz zdaję sobie sprawę z mojego położenia. Jak to się stało, że nie zwróciłam na to uwagi wcześniej? Jak to się stało pytam?! – Nie! – mówię głośno. – Co ty gadasz?
- Nie możesz wstawać...
- Nie! – przerywam jej. – Nie będę! – piszczę rozpaczliwie. Nie, to niemożliwe. Nie będę sikać do jakiegoś worka!
- To ja pójdę po lekarza. – Szybko wychodzi z sali.
No jasna mać. Nie wytrzymam. Muszę normalnie do toalety. Przecież to się w głowie nie mieści. Wchodzi starszy, siwy facet i uśmiecha się do mnie pokrzepiająco. Tak. Tego mi teraz trzeba. Naprawdę.
- Co się dzieje?
- Chcę wstać – mówię niepewnie bo on mnie jakoś tak onieśmiela. Tak jak ojciec Piotra. No może trochę bardziej nawet. Tak jak ojciec Piotra na początku.
- Nie możesz wstawać.
- Ale – bąkam. – Do toalety.
On posyła mi takie spojrzenie, że jestem o krok od rumieńców. Uśmiecha się pod nosem. Dlaczego cholera jest taki zadowolony?
Siada na brzegu mojego łóżka i każe mi się delikatnie podnieść. Robię to i wszystko jest w porządku.
- Boli cię coś? – Dotyka mojego brzucha.
- Nie.
Patrzy na mnie uważnie, tak jakby wietrzył kłamstwo. Krępujesz mnie, facet! Mógłbyś dać spokój?
Podnosi się. Włada ręce do kieszeni fartucha.
- Wózek i ktoś ci musi pomóc – oświadcza poważnie.
Oddycham z ulgą.
- No i trzeba ci to zdjąć. Anna przynieś mi rękawiczki.
- Ale co!? – Wlepiam w niego oczy. Jestem w szoku. – Pan? – piszczę przerażona. Coś nade mną zaczyna szybko pikać.
- Oo. – Zapatruje się na jakiś ekran i przenosi wzrok na mnie. – Przyśpieszyłem ci tętno? – Śmieje się głośno.
Nie no... Zapadam się pod ziemię. Niechaj się rozstąpi ta podłoga.
- Ciekawe co moja żona powiedziałaby na to – żartuje sobie w najlepsze, dodając mi coraz więcej koloru. – Muszę jej powiedzieć jak działam na takie młode kobiety.
Anna śmieje się za jego plecami.
- Proszę cię – wyrywa mi się. – Przykrywam twarz dłonią, bo nie mogę na niego patrzeć i nie mogę też się schować.
YOU ARE READING
Zapinam Twoje Spodnie
RomanceOn piękny i bogaty, ona przystojna, ze smutną duszą. To moja pierwsza opublikowana historia, dokładnie 29 stycznia, 2015r. na platformie blog.pl W stanie nienaruszonym, nawet się błąd zdarzy niejeden. Chcę móc powrócić w każdej chwili do tego, co w...