18. Arek.

5.8K 321 6
                                    

Dzisiaj swoim humorem przebiłam nawet Mateusza. Mam tak podły nastrój, że tylko usiąść i wyć. A może tak się upić? Och, to chyba jest najlepsze wyjście. Alkohol jest dobry na wszystko.

Wychodzę z biurowca wymięta i zmęczona do granic możliwości. Nie tyle ta praca mnie tak wykańcza, co myślenie o Piotrze. Pojechał sobie w cholerę i mógłby już tam zostać. Wiem, że jak wróci, będzie chciał rozmowy. Ciekawe jak zareaguje na to, że zrywam z nim znajomość. Myślę, że dam radę ale jak stanę z nim w oko w o to się popłaczę. Dlaczego on nie może być trochę inny? Tęsknię za tymi momentami, kiedy byliśmy razem tak naprawdę. To wydawało się takie piękne. Najgorsze jest to, że mam w sobie takie uczucia, które ciągną mnie do niego bez względu na wszystko i czasami trudno je opanować.

- Arek? – Widzę blondyna opartego o czarne, lśniące audi.

- Co się tak dziwisz, jakbyś ducha zobaczyła? – Podchodzi do mnie. Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia kiedy podaje mi bukiet czerwonych róż. Yyyy? O matko! Dzisiaj wtorek! Wtorek – Arek. Zapomniałam!

- Dzięki. – Odbieram kwiatki. Ja pierdzielę to spotkanie nabiera dla mnie nowego znaczenia, no bo czerwone róże? I co ja teraz zrobię? Muszę mu powiedzieć prawdę.

- Arek przepraszam, zapomniałam. – Patrzę na niego ostrożnie.

- Zaplanowałaś sobie coś innego? – Nie wygląda jakby był urażony. Jest po prostu ciekawy, tak mi głupio.

- Nie ale... Nie przygotowałam się. – Patrzę na moje ciuchy. Czarne rurki i cienki beżowy sweterek. No do restauracji z nim tak nie pójdę, na pewno.

- Wyglądasz ślicznie, jak zawsze – komplementuje mnie z szerokim uśmiechem, a ja czuję, że się buraczę. Nie no, dzięki. – Zresztą zabieram cię do kina, kupiłem już bilety.

- Dobra – dukam krótko i idę z nim do auta. Jestem w szoku. Kwiaty? Kino? To randka? Ja chcę do domu! Próbuję ułożyć sobie w głowie plan jak tu się wykręcić, ale jak na złość żadnych mądrych myśli.

Jedziemy do tego kina, kupujemy popcorn i siadamy na środku. Cholera, w kinie to się różne rzeczy mogą dziać. Mam nadzieję, że nie ma długich rąk i nie będzie o mnie zaczepiał. W co ja się wpakowałam? Co mi wpadło do tej pustej łepetyny, żeby się z nim umawiać? Fakt, lubię go, jest przystojny ale to nie jest dobry moment.

Wbrew moim obawom film okazuje się niesamowicie śmieszny. To rodzaj humoru, który bardzo lubię i co chwilę zalewam się łzami. Brzuch boli mnie od ciągłych skurczy, zresztą Arek nie jest wcale lepszy bo w euforii pluje nam do popcornu. Oczywiście nie jem go już, oddaję całą torbę mu i mówię, żeby sam sobie jadł swoją ślinę. Jest taki rozbawiony, że z tego też się śmieje. Ludzie się oglądają bo na ekranie nie ma akurat nic śmiesznego. Głupek, ale zabawny jest.

Wychodzimy i czuję, że mam o wiele lepsze samopoczucie. Nawet jestem mu trochę wdzięczna, że mnie zabrał na ten film, ma u mnie dużego plusa.

- To teraz jedziemy coś zjeść – proponuje i przygląda mi się. – Gdzie masz kwiatki?

- Ojej, musiałam zostawić w kinie. - Łapię się za głowę. Specjalnie wzięłam je ze sobą, żeby potem zostawić. Ciekawe co bym powiedziała Sebie gdyby mnie o nie spytał, w końcu Piotra nie ma w kraju. Straszna ze mnie kłamczucha, ale czasem trzeba.

- Kupię ci nowe – śmieje się ze mnie i otwiera mi drzwi do auta. No pewnie niech teraz jeszcze jedzie. Żartowniś.

Oczywiście zahaczamy o kebab. Co ja mam z tymi chłopakami, a raczej co oni mają ze mną. Dziewczyna prawie z wiochy wychowana na fast foodach. Jemy w samochodzie, a mój towarzysz wymyśla kolejne miejsca w które może mnie zabrać.

Zapinam Twoje SpodnieWhere stories live. Discover now