15. Ona ciągle zmienia zdanie!

7.1K 323 7
                                    

Budzę się i zauważam, że tym razem jestem zupełnie sama. Czuję jak burczy mi w brzuchu i postanawiam poszukać Piotra. Wygrzebuję z torby to, co pierwsze wpada mi ręce – bluzkę z dekoltem i krótkie jeansowe spodenki. Jakoś wytrzymam tą małą niedogodność twardego materiału. Powoli schodzę na dół, ale zatrzymuję się gwałtownie gdy słyszę podniesiony, kobiecy głos.

- Piotrek, było nam ze sobą tak dobrze.

Na dźwięk tych słów czuję, że zaraz chyba stanie mi serce.

- Nie bądź śmieszna Beata, wyjdź już – ledwo rozpoznaje rozwścieczony głos Piotra. Wiem, że to nie ładnie podsłuchiwać, ale nie wyobrażam sobie, że mogę przestać.

- Mogłabym ci przypomnieć...

- Wynocha! Trzymaj język za zębami, to nie będę zastanawiał się czy jesteś dobrym pracownikiem.

- Na szczęście nie ty o tym decydujesz!

- Tym razem mój ojciec ci w tym nie pomoże.

Widzę jak wychodzą z salonu. Piotr trzyma za łokieć długowłosą blondynkę i prowadzi ją do wyjścia. Modle się, żeby żadne z nich się nie odwróciło. Kiedy zamyka za nią drzwi mam dwa warianty: albo zawrócić, albo zejść do niego. Boje się, że mógłby zobaczyć moje znikające plecy i decyduję się stanąć z nim oko w oko. Jestem roztrzęsiona tym, co przed chwilą podsłuchałam. Potrzebuję chwili czasu, żeby poukładać to w głowie jednak teraz nie mogę. On już mnie widzi i podchodzi do mnie. Widzę jak próbuje się opanować ale cały się trzęsie.

- Co się stało? – słowa płyną same, nie zastanawiam się czy wypada go o to pytać, czy nie.

- Nic, miałem nieprzyjemną rozmowę. Chodź, zamówiłem jedzenie na wynos. – Prowadzi mnie do kuchni. Nie zamierzam tak łatwo ustąpić.

- Opowiesz mi o tym? Kto to był?

Patrzy mi w oczy. Widzę w nich tylko gniew.

- Nikt ważny – mówi ostro. Zaciskam dłonie, bo dotyka mnie to w jaki sposób się do mnie zwraca. – Przepraszam. – Przeczesuje ręką włosy. – To moja sekretarka, narobiła trochę bałaganu w firmie.

Kiwam głową na znak, że rozumiem. Odwraca się do mnie plecami i wkłada jedzenie do mikrofalówki. Widzę, że cały jest napięty do granic wytrzymałości. Tak, sekretarka której było z nim dobrze, taka chętna, żeby mu o tym przypomnieć. Nie chce mówić, nie będę zmuszać. Widzę, że nie decyduje się na szczerość, więc moje nadzieje o byciu z nim pękają jak bańki mydlane, wręcz słyszę delikatne pstryknięcia w uszach. Ale ja jestem głupia, tak łatwo mnie omamić dobrym seksem i czułymi słówkami. Nic nie zmądrzałam przez ten rok, kolejny facet bawi się mną jak chce. O – a jeszcze wczoraj stał tutaj naprzeciwko mnie i twierdził, że nie zaprasza tu kobiet. A to dzisiaj to co to było, ufo? Ufolina? Śmieję się pod nosem ze swoich głupich myśli. On stawia przede mną talerz ze śniadaniem i przygląda się mojej twarzy.

- Co cię tak rozbawiło? – jest ostrożny, ale ciągle ma ten nieprzyjemny ton. Miły ten dzisiejszy poranek, przesłania mi cały wczorajszy dzień.

- Nic. – Wzruszam ramionami i dziobie widelcem w jedzeniu, już nie jestem głodna. Najchętniej wywaliłabym mu to na głowę. Czuję jak powoli rośnie we mnie złość.

- Muszę na chwilę wyskoczyć do firmy. – Siada obok i zabiera się za posiłek. Do firmy czy do blondyny?

- To świetnie, od razu podrzucisz mnie do domu. – To jedyne o czym teraz marzę.

- Poczekaj tu na mnie. To zajmie mniej, niż godzinę. – Kładzie rękę na moim biodrze, a ja delikatnie się spinam. Nie chcę, żeby teraz mnie dotykał, chcę móc myśleć i zachować zdrowy rozsądek.

Zapinam Twoje SpodnieWhere stories live. Discover now