13. Poranki z nią.

8.3K 327 3
                                    

Otwieram oczy. Powoli mrugam powiekami i przyzwyczajam się do jasności. Patrzę na siedzącą naprzeciwko postać. Kontury stają się ostre, kolory wyraźne. Piotr przygląda mi się znad parującego kubka z kawą. Zamykam oczy a on cicho się śmieje.

- Może wystarczy ci już tego snu?

- Która godzina? – mruczę w poduszkę. Czuję się tak dobrze, przytulnie, spokojnie. Nie poruszam żadną kończyną, żeby tego nie zepsuć.

- Prawie dwunasta.

Znowu otwieram oczy. On ciągle siedzi i mnie obserwuje. Jest bez koszulki a na tyłku ma jakieś szare spodnie. Skóra na brzuchu tak seksownie zwija mu się w maleńkie fałdki. A ja?

Rejestruję na których częściach ciała czuję prześcieradło. Podejrzewam, że jestem przykryta na dole, ale on tak na mnie patrzy, że nie jestem tego stuprocentowo pewna. Podnoszę się delikatnie przytrzymując materiał na piersiach. Nie wiem skąd u mnie nagle poczucie wstydu, przecież pokazałam mu się cała. Może dlatego, że to co robimy nocą za dnia wydaje się zupełnie inne? Zerkam na łóżko i na niego.

- Głodna? Zrobię ci śniadanie. – Proponuje i podnosi się z fotela. Te spodnie tak seksownie wiszą mu na biodrach, że moja wyobraźnia szaleje jak opętana, podstawia mi pod nos obrazy z nocy... Właśnie, cholera.

- Mogłabym coś zjeść – przytakuję, bo właściwie nie wiem co mam powiedzieć. Mógłby wyjść i dać mi trochę czasu. Chociaż trzy minuty, żeby poukładać myśli.

- Tutaj masz swoje ubrania. – Pokazuje na moją torbę podróżną stojącą w kącie pokoju. Skąd on to ma? Patrzę na niego z wyrzutem, a on wzrusza ramionami.

- Sebastian mi podrzucił – śmieje się lekko.

Zatłukę go. Seba przesadza, mógłby się w końcu zająć swoim życiem, ale z drugiej strony naprawdę nie miałabym co na siebie włożyć, więc w sumie jestem mu trochę wdzięczna. Piotr podchodzi do mnie i całuje mnie w usta. Tak leciutko, niezobowiązująco.

- Oczywiście dla mnie możesz się w ogóle nie ubierać. – Uśmiecha się szelmowsko i puszcza mi oczko. Czuję, że się rumienię.

- Czekam na dole.

Odprowadzam go wzrokiem i dostrzegam trzy duże szramy na plecach – ślad po moich paznokciach. Zupełnie nie wiem kiedy to się stało, przykrywam dłonią twarz. Obrazy z minionej nocy przewijają się przez moją głowę. Dałam się ponieść emocjom. Czy żałuję? Jak można żałować czegoś tak odurzająco pięknego? Spodziewałam się, że jest dobry w łóżku a on tylko mnie w tym utwierdził. Musi mieć naprawdę spore doświadczenie... O cholera. A ja powiedziałam mu... Nie, nawet nie chce o tym myśleć. To się nie liczy prawda? Boże i co teraz? Może nie pamięta. Jak może nie pamiętać jak ja pamiętam!!? Muszę z tego wybrnąć. Przecież obiecałam sobie, że to tylko seks. Jak mogę dawać mu nadzieję? Jak mogłam mu tego NIE powiedzieć? Nie wiem w którą stronę mam myśleć.

Okręcam się prześcieradłem i schodzę z łóżka. Biorę torbę i zanoszę ją do łazienki. Coś mi się wydaje, że jest w niej za dużo rzeczy jak na jeden dzień. Rozsuwam zamek i wzdycham. Wszystko. Tu jest wszystko na co najmniej tygodniowy pobyt, ale domyślam się, że Seba zwyczajnie nie wiedział co będzie mi potrzebne. Włączam wodę i patrzę na siebie w dużym lustrze. Włosy każdy w inną stronę, rozmazane oczy – jak koniec świata. Omiatam wzrokiem łazienkę. Jest naprawdę wielka. Cała z dużych brązowych kafli i lekko jaśniejszych fug. Nieskazitelnie czysta. Nie wierzę, że sam to sprząta, będę realistką – przecież to facet. Wraz z zobaczeniem tego mieszkania powoli dociera do mnie to, że musi być obrzydliwie bogaty. Nie mówię, że to źle, ale jakoś tak dziwnie się z tym czuję. Sama zrezygnowałam z przepychu, zostając w kraju z babcią. Rodzice wykorzystali ten fakt i rzucili mnie na głęboką wodę. Dałam sobie radę bez ich łaski i dobrze na tym wyszłam.

Zapinam Twoje SpodnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz