21. On i Ty, to najgorszy widok w moim życiu.

6.2K 336 21
                                    

Piotr patrzy na mnie i uchyla lekko usta. Tak, jasne jesteś piękna, ślicznie w tym wyglądasz – cokolwiek by nie powiedział i tak mnie to nie ruszy. Wiem, że wyglądam dobrze, szykowałam się trzy godziny. Zadbałam o makijarz, paznokcie i włosy. Te ostatnie zostawiłam rozpuszczone, jednak takich zarąbistych fali raczej nie miałam nigdy. Na nogach szpilki i ta sukienka. Piękna jest, jednak pewnie niedługo ją sprzedam. Wspomnienia, które się z nią wiążą nie należą do przyjemnych i pewnie nie będą należeć. Wyciąga do mnie dłoń, a ja kładę na niej swoją.

- Żałuję, że nie moja – mówi takim delikatnym tonem, że ściska mnie w środku. Czy ja dopiero myślałam o tym, że nic nie zrobi na mnie wrażenia? On zawsze zrobi.

Wychodzimy na zewnątrz. Otwiera mi drzwi do auta, więc wsiadam i czekam aż do mnie dołączy. Dostałam nawet kwiaty. Piękne, czerwone tulipany. Lubię tulipany, plus dla ciebie Apollo.

Jedziemy w milczeniu. Tyle myśli kotłuje mi się w głowie. Czuję stres przed tym przyjęciem, może dlatego, że nikogo tam nie znam? Będę zdana tylko na Piotra. Ciekawe ile razy w ciągu wieczoru zostawi mnie samą.

On, oczywiście wygląda doskonale. Ma czarny smoking i cały jest piękny i lśniący. Ogolił się co stwierdzam z żalem, bo lubię te jego małe, kłujące włoski. Lubię? Możesz sobie lubić i tak już nigdy nie dotkniesz ich policzkiem. Może kiedyś, przypadkowo... Może jeszcze dotknę. Nienawidzę myśleć o tym czego nie zrobię nigdy.

Wysiadamy przed okazałym budynkiem, gdzieś na obrzeżach miasta. On bierze mnie za rękę, tak zwyczajnie jakbyśmy mieli naście lat i szli do pizzerii. Posyła mi swój uroczy uśmiech i całuje w policzek.

- Dziękuję, że jesteś ze mną – odzywa się po raz pierwszy odkąd ruszyliśmy w drogę. Odpowiadam mu leciutkim rozciągnięciem warg. Dlaczego jest mi tak smutno?

Prowadzi mnie do środka i wychodzimy po schodach na górę. Kiwa głową na faceta, który stoi w drzwiach jak jakiś ochroniarz, tamten uśmiecha się lekko. Wchodzimy na salę. Jest ogromna, a do tego ludzi tutaj od groma. Wszyscy olśniewający i przerażający mnie do granic. Na prawo, w oddali widzę jakąś grupę z instrumentami – grają spokojną nastrojową muzykę, ale nikt do niej nie tańczy, parkiet jest pusty. Po lewo jest bufet i kilka stolików. Siedzą na nich pojedyncze grupy osób. Właściwie wszyscy, których mijamy stoją i rozmawiają. Czasem są to dwie osoby, a czasami może z dziesięć. Piotr cały czas trzyma mnie za rękę i uparcie gdzieś prowadzi, lawirując pomiędzy gośćmi. Co chwilę patrzę w jakieś zdziwione oczy i zaczyna mnie to drażnić. Dlaczego wszyscy tak mi się przyglądają? Brudna jestem, czy co?

- Gdzie mnie ciągniesz? – odważam się zapytać.

- Chcę ci kogoś przedstawić. – No pięknie. Przedstawiania, uprzejmych uśmiechów i całowania ręki nie znoszę do granic, ale wytrzymam – muszę wytrzymać.

Co się tak gapisz facet? – Oglądam się na gościa w granatowym garniturze, który zmierzył mnie wzrokiem. Mam ochotę mu przywalić.

- Alicjo, przedstawiam ci mojego tatę.

Odwracam się gwałtownie. Co? Piotr ty sobie chyba żarty stroisz? Patrzę w jasne, zielone tęczówki starszej kopii mojego towarzysza. Lekkie zmarszczki pokrywają całą jego twarz. Siwe włosy są krótkie, brak zarostu. Jest odrobinę niższy od Piotra, ale ma podobną posturę. Nosi zwykły, czarny garnitur, a bije od niego taką elegancją, że obejrzałabym się za nim na ulicy. Posyła mi lekki uśmiech, tak bardzo podobny do uśmiechu, który znam.

- Bardzo miło mi panią poznać. – Całuję moją dłoń. Staram się nie skrzywić.

- Proszę mówić mi Alicja. – Uśmiecham się. Jeszcze będzie mi tu "paniował".

Zapinam Twoje SpodnieWhere stories live. Discover now