10. Ona i inni mężczyźni.

7.9K 399 16
                                    

Cały następny dzień zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi Arek. Nie doszłam do żadnego, normalnego wniosku. Właściwie jedyne o czym pomyślałam to zazdrość – tak tłumaczę sobie jego słowa. Czasami facet jest zdolny do dziwnych chwytów. Wszystko, tylko żeby zagarnąć kobietę dla siebie. Zdziwił mnie tym bo pokazał, że nie patrzy na nasze spotkania tylko pod kątem przyjaźni. Przynajmniej nie wstydzę się już, że myślałam o nim w TEN sposób. Co będzie dalej, czas pokaże, z pewnością muszę go lepiej poznać no i cały czas gdzieś obok jest Piotr. Pociągający drań z którym związek nie wchodzi w grę.

Wychodzę do pracy dużo przed czasem. Ostatnio mamy wiele na głowie bo zamykamy trzy projekty i wszystko musi chodzić jak w szwajcarskim zegarku. Wolę być przed czasem a nie wiem czy po drodze nie spotka mnie coś nieoczekiwanego.

Tak, właśnie o tym mówię.

Przystaję i w skupieniu obserwuję mojego stałego prześladowcę. Stoi oparty o czarnego Astona Martina i miętoli w dłoniach białą różę. Znam markę tego auta bo był taki czas w moim życiu w którym Seba fascynował się wszystkim, co ma koła. Nauczył mnie wtedy naprawdę wielu modeli. Mimowolnie musiałam słuchać jego wywodów. To raczej jeden z tych nowszych, luksus paruje mu z kół.

Piotr nie widzi mnie, jest zapatrzony w swoje buty i wygląda tak, jakby prowadził jakiś wewnętrzny monolog. Jego ciemne włosy są w wyjątkowym nieładzie. Lekki, letni wietrzyk rozwiewa je na wszystkie strony. Ubrany w koszulę i granatowe spodnie od garnituru – pewnie zaraz ma jechać do pracy. Bardzo chciałabym go wyminąć, ale nie mam innej drogi niż koło niego. Dobra, im szybciej dojdzie do tej kolejnej upierdliwej rozmowy tym lepiej.

- Alicjo. – Prostuje się, jest zakłopotany. – Co tu robisz?

Unoszę brwi.

- Mieszkam tu – stwierdzam sucho. – Raczej to ja powinnam zadać ci to pytanie.

- Chciałem cię zobaczyć. – Podaje mi ten biedny, zmarnowany kwiatek i rezygnuje, kiedy zdaje sobie sprawę do jakiego stanu go doprowadził. Wyciągam dłoń i decyduje, że jednak mi go odda, ale jest wyraźnie niepocieszony i chowa ręce w kieszeniach.

- Biała? – Wącham tą biedną karykaturę rośliny. – Wiesz chociaż co oznacza? -Przyglądam mu się w skupieniu.

- Tak. – Widzę jak wraca mu pewność siebie.

- Jesteś ostatnią osobą, o której pomyślałabym, jeśli ktoś zapytałby mnie o niewinność. – Przyglądam się jak docierają do niego te słowa. Marszczy groźnie brwi i posyła mi to swoje dzikie spojrzenie.

- A kto jest pierwszą Alicjo? – Przechyla na bok głowę i przygląda mi się. – Każdy ma coś na sumieniu, ale nie każdy stara się to naprawić – mówi spokojnie.

Zażył mnie, muszę mu przyznać rację. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Uśmiecham się lekko.

- Tak, masz rację, może jeszcze zdołam ją uratować. – Odwracam różę do góry łodygą.

- Gdzie idziesz? – Lustruje mnie wzrokiem. Już zaczyna te swoje przesłuchania.

- Do pracy. – Wzruszam ramionami, a on w zdziwieniu unosi brwi. Przypominam sobie, że naprawdę muszę zacząć się śpieszyć, bo jak tak dalej pójdzie to Mat dostanie szału.

- Wsiadaj, podrzucę cię – proponuje, a ja zerkam na zegarek. Będzie wiedział gdzie pracuję, ale już dam sobie spokój z prywatyzowaniem mojego życia. Jeśli będzie chciał i tak się w końcu dowie. Otwiera mi drzwi i posłusznie wsiadam do samochodu. Obchodzi go i dołącza do mnie. Podaje mu adres, a on zgrabnie włącza się do ruchu.

Zapinam Twoje SpodnieWhere stories live. Discover now