- Dagmara? Gdzie jesteś?
Słyszę w telefonie jej płaczliwy ton. Tak trudno się z nią dogadać. Ledwo ją rozumiem. Pomiędzy kolejnymi wybuchami płaczu rozpoznaję krótkie: "w domu", a potem: "przyjedź". Mówię, że będę za pięć minut. Wychylam się do salonu i wołam Piotra, który średnio skutecznie uspokaja Sebe. Od razu do mnie przychodzi. Zamykam za nami drzwi.
- Dasz mi auto? Pojadę do niej – mówię niepewnie, bo jakoś tak niepewnie się też czuję. Pierwszy raz proszę go o samochód. Nie mogę tracić czasu.
- Gdzie jest? – dziwi się. Pewnie z tego, że coś wiem. Jakby nie wiedział, że kobiety powiedzą sobie wszystko.
- W domu.
- Pojadę z tobą – gorączkuje się i już chce otwierać drzwi, ale powstrzymuję go.
- A Sebastian? Ktoś musi z nim zostać.
- Pojedzie z nami. – Wzrusza ramionami. Tak, facet. Dla niego nie ma żadnych komplikacji.
Patrzę na niego ostro.
- Ty myślisz, że jak ona kazała swojej matce powiedzieć, że jej nie ma, to teraz powita go z otwartymi ramionami? Siedź z nim w domu i pilnuj go.
Zaciska lekko usta, wkurzył się. Oddaje mi te klucze z dziwną miną.
- Uważaj na drodze – bąka niepewnie. – I nie zarys...
- Piotr! – przerywam mu. No coś podobnego! Boi się o swój samochód!
Przeczesuje ręką włosy.
- Boo ty tak jeździsz – miesza się.
- Jak jeżdżę? – No nie wierzę, że to słyszę.
- No jak? – Klepie rękami na boki. – Jak baba. – Widzę, że na twarzy błąka mu się uśmiech.
Dupek.
- Tak? – Patrzę na niego ostro, próbując powstrzymać chęć śmiechu. – To ja ci pokażę teraz jak jeździ baba.
Mijam go i wchodzę do salonu.
- Alicjo! – Idzie za mną.
Odwracam się i śmieję z jego głupiego wyrazu. Macham mu na pożegnanie.
- Gdzie jedziesz?! – Słyszę za sobą krzyk Seby i jakieś słowa Piotra. Wiem, że go uspokoi, o to się nie martwię.
Wsiadam do tego samochodu, który jest chyba jego drugą dziewczyną. Jeździłam nim już kiedyś z Piotrem jako pasażerem, ale teraz trochę się boję. Z drugiej strony... Nawet jak go zarysuję, to co mi zrobi? Miłość wszystko powinna wybaczyć. Łudzę się, że tak będzie. Odpalam silnik i uśmiecham się do siebie. Ma rację, kiepski ze mnie kierowca.
Na szczęście pod dom Dagmary dojeżdżam bez szwanku. Wchodzę na klatkę i pukam do jej drzwi. Otwiera mi jej mama i ze smutnym spojrzeniem, każe iść do jej sypialni. O co tu chodzi, do cholery? Jest chora? Co mogło się stać? Wchodzę i od razu zauważam, moją przyjaciółkę siedzącą na łóżku. Twarz chowa w dłoniach i trzęsie się pod wpływem płaczu. Kucam przed nią i odrywam jej dłonie od mokrych policzków. Zatrzymuję je w swoich.
- Daguś – szepczę.
Patrzy na mnie tak rozpaczliwie, że od razu siadam obok niej i biorę ją w ramiona. Ciągle płacze, a ja uspokajająco ją kołyszę.
- Co się stało? – Staram się, żeby mój głos był jak najbardziej delikatny.
- Jestem w ciąży.
Moje oczy szeroko otwierają się same. Biorę ją za ramiona i odsuwam od siebie. Patrzę jej w oczy, ale ucieka wzrokiem.
- Z Sebastianem – upewniam się, chociaż nie widzę innej możliwości.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Zapinam Twoje Spodnie
Любовные романыOn piękny i bogaty, ona przystojna, ze smutną duszą. To moja pierwsza opublikowana historia, dokładnie 29 stycznia, 2015r. na platformie blog.pl W stanie nienaruszonym, nawet się błąd zdarzy niejeden. Chcę móc powrócić w każdej chwili do tego, co w...