53. Kołysanka dla nieznajomej.

5.6K 326 23
                                    

- Dagmara? Gdzie jesteś?

Słyszę w telefonie jej płaczliwy ton. Tak trudno się z nią dogadać. Ledwo ją rozumiem. Pomiędzy kolejnymi wybuchami płaczu rozpoznaję krótkie: "w domu", a potem: "przyjedź". Mówię, że będę za pięć minut. Wychylam się do salonu i wołam Piotra, który średnio skutecznie uspokaja Sebe. Od razu do mnie przychodzi. Zamykam za nami drzwi.

- Dasz mi auto? Pojadę do niej – mówię niepewnie, bo jakoś tak niepewnie się też czuję. Pierwszy raz proszę go o samochód. Nie mogę tracić czasu.

- Gdzie jest? – dziwi się. Pewnie z tego, że coś wiem. Jakby nie wiedział, że kobiety powiedzą sobie wszystko.

- W domu.

- Pojadę z tobą – gorączkuje się i już chce otwierać drzwi, ale powstrzymuję go.

- A Sebastian? Ktoś musi z nim zostać.

- Pojedzie z nami. – Wzrusza ramionami. Tak, facet. Dla niego nie ma żadnych komplikacji.

Patrzę na niego ostro.

- Ty myślisz, że jak ona kazała swojej matce powiedzieć, że jej nie ma, to teraz powita go z otwartymi ramionami? Siedź z nim w domu i pilnuj go.

Zaciska lekko usta, wkurzył się. Oddaje mi te klucze z dziwną miną.

- Uważaj na drodze – bąka niepewnie. – I nie zarys...

- Piotr! – przerywam mu. No coś podobnego! Boi się o swój samochód!

Przeczesuje ręką włosy.

- Boo ty tak jeździsz – miesza się.

- Jak jeżdżę? – No nie wierzę, że to słyszę.

- No jak? – Klepie rękami na boki. – Jak baba. – Widzę, że na twarzy błąka mu się uśmiech.

Dupek.

- Tak? – Patrzę na niego ostro, próbując powstrzymać chęć śmiechu. – To ja ci pokażę teraz jak jeździ baba.

Mijam go i wchodzę do salonu.

- Alicjo! – Idzie za mną.

Odwracam się i śmieję z jego głupiego wyrazu. Macham mu na pożegnanie.

- Gdzie jedziesz?! – Słyszę za sobą krzyk Seby i jakieś słowa Piotra. Wiem, że go uspokoi, o to się nie martwię.

Wsiadam do tego samochodu, który jest chyba jego drugą dziewczyną. Jeździłam nim już kiedyś z Piotrem jako pasażerem, ale teraz trochę się boję. Z drugiej strony... Nawet jak go zarysuję, to co mi zrobi? Miłość wszystko powinna wybaczyć. Łudzę się, że tak będzie. Odpalam silnik i uśmiecham się do siebie. Ma rację, kiepski ze mnie kierowca.

Na szczęście pod dom Dagmary dojeżdżam bez szwanku. Wchodzę na klatkę i pukam do jej drzwi. Otwiera mi jej mama i ze smutnym spojrzeniem, każe iść do jej sypialni. O co tu chodzi, do cholery? Jest chora? Co mogło się stać? Wchodzę i od razu zauważam, moją przyjaciółkę siedzącą na łóżku. Twarz chowa w dłoniach i trzęsie się pod wpływem płaczu. Kucam przed nią i odrywam jej dłonie od mokrych policzków. Zatrzymuję je w swoich.

- Daguś – szepczę.

Patrzy na mnie tak rozpaczliwie, że od razu siadam obok niej i biorę ją w ramiona. Ciągle płacze, a ja uspokajająco ją kołyszę.

- Co się stało? – Staram się, żeby mój głos był jak najbardziej delikatny.

- Jestem w ciąży.

Moje oczy szeroko otwierają się same. Biorę ją za ramiona i odsuwam od siebie. Patrzę jej w oczy, ale ucieka wzrokiem.

- Z Sebastianem – upewniam się, chociaż nie widzę innej możliwości.

Zapinam Twoje SpodnieМесто, где живут истории. Откройте их для себя