Szliśmy w ciemnej otchłani. Ten las zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Podążałem ramię w ramię z mężczyzną, który nawet na chwilę na mnie nie spojrzał.
-Nie podoba mi się to miejsce.
Podchwyciłem rozmowę. Ta głucha cisza była okropnie irytująca i wzbudzała też lekki niepokój.
-Nie musi ci się podobać. To odpowiednie miejsce na spotkanie służbowe.
-Pff... służbowe.
Prychnąłem kpiąco na co tamten znów zwrócił wzrok przed siebie, jakby pod wpływem hipnozy.
-Gdzie tak dokładnie macie się spotkać?
Zapytałem rozglądając się za jakąś żywą duszą. Wśród tych pni nic nie było widać. Przez co łatwo można było stracić czujność, jak i orientację. Przeczesywałem wzrokiem choćby najmniejsze zakamarki.
-Mógłbyś mi teraz nie zawracać głowy?
-Oj przepraszam wielki panie.
Ukłoniłem się zirytowany, na co pokręcił głową.
-A podobno to ja jestem księżniczką.
-Bo jesteś. Ale spokojnie, powinieneś się tym szczycić.
Uśmiechnął się łagodnie do siebie, a ja zmarszczyłem brwi i wbiłem wzrok w trawę.
Czy to miał być komplement? Czy raczej wyśmiewanie... znając go to pewnie to drugie.
-Stój!
Krzyknął, a ja z zaskoczenia połączonym ze strachem zawahałem się i zacząłem tracić równowagę.
-Co? Aa!
W ostatnim momencie chwycił mnie w pasie przyciągnął do siebie od tyłu. Zachwiało mną dość mocno i prawie spadłbym z dużych rozmiarów osuwiska, a u jego podnóża spowitały ostre jak sztylety głazy. Rozszerzyłem oczy przerażony, aż serce mi stanęło. Jeszcze sekundę temu mogłem doznać strasznych skaleczeń, a nawet i bolesnej śmierci. Cofnęliśmy się kilka kroków w tył. Zacisnąłem ręce na rękawach jego marynarki. Oddychałem bardzo ciężko, a zarazem szybko.
-Wszystko w porządku?
Zapytał jakby... przejęty?
-Seokjin.
Wyrwałem się z jego objęć i poszedłem przed siebie nic nie mówiąc. Byłem zbyt oszołomiony by jakkolwiek mu odpowiedzieć.
-Jin... musisz być ostrożniejszy. Nie będę żył wiecznie.
Dorównał mi kroku podbiegając. Spojrzałem na niego zaledwie pięć sekund i spuściłem wzrok. Przydało by się mu podziękować, ale nie przychodziło mi to zbyt łatwo. Zawsze nie widziałem potrzeby komukolwiek dziękować, więc to było dla mnie dość trudne.
-Namjoon.
-Tak?
-Ja...
-Hy?
Kątem oka przyglądał się, jak się męczę z wykrztuszeniem choćby jednego głupiego słowa.
-Dz... dzie... dzie...
Przełknąłem głośno ślinę.
-,,Dzie" co?
-Dziękuję.
Wymamrotałem prawie nie słyszalnie bawiąc się rękami.
-Co powiedziałeś? Bo nie usłyszałem.
YOU ARE READING
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfiction|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...