#16 cz.II

523 47 15
                                    

~Hoseok~

-Kochanie spokojnie. To tylko jedna wizyta i po kłopocie.

-N-nie! Ja nie chcę tam iść. Jestem całkowicie zdrowy. Jak możesz mieć wątpliwości?

Słysząc zrezygnowane westchnięcie ukochanego, mimo wszystko coś mnie w sercu zabolało.

-Hoseokie, chcę ci pomóc, a ty mi chcesz w tym skutecznie przeszkodzić.

Nadal uporczywie, przyczepiałem się ramy drzwi prawie wbijając w nią swoje paznokcie. Nie obchodziło mnie to, że obcy mi ludzie na nas patrzą, jak na dziwaków. Że sam czułem się jak skończony dziwak, a Tae jeszcze ciągnie moją lewą nogę, by postawić na swoim.

-Nie potrzebuję psychologa... Tae!

Pisnąłem kiedy młodszy chłopak, puścił mą stopę, a ja zdezorientowany nie wiedziałem jakim cudem znalazłem się na jego umięśnionych barkach.

-Tae ty mały... Ugh!

-Tylko nie mały. Jestem wyższy od ciebie skarbie.

Mruknąłem coś cicho, pod nosem wydymając nieświadomie dolną wargę. Chłopak kierował nas w stronę recepcji, gdzie zaczął się meldować, że przybyliśmy.

-Dzień dobry, my umówieni na czternastą, do pani Sunshi.

Kobieta w końcu na nas spojrzała, a ja byłem pewien, że właśnie powstrzymuje się od śmiechu. Dlatego tylko wywróciłem oczami.

-Proszę, w lewo, do góry i na wprost. Na razie pani doktor ma aktualnie pacjenta, więc jakby mogli państwo poczekać.

Uśmiechnęła się przyjaźnie i wskazała na długi korytarz.

-Dobrze. Dziękujemy.

Mężczyzna ruszył we wskazaną nam stronę, a ja ułożyłem głowę, na jego miękkiej czuprynie.

-Taeeee ale ja nie chcę. Przecież moje problemy powinienem załatwiać sam. W ogóle po co się mną tak przejmujesz, przecież jestem tylko zwykłym szarym człowieczkiem, który bez sensu i racji bytu jest na tym świecie. Który tylko potrafi ranić i płakać, jest słaby i nic nie warty...

-Doprawdy Hoseok, jest z tobą wręcz świetnie! Jeszcze trochę i może twój optymizm sprawi, że zostawisz mnie samemu sobie i będę rozpaczać, tylko że po tobie głupku. Już raz to przechodziłem, bo nie włożyłem w to wszelkich sił. Tym razem nie mogę popełnić żadnego błędu. Więc bądź tak łaskawy i przestań w końcu się opierać.

-Dlaczego to wszystko robisz? Nie rozumiem cię.

Zapytałem marszcząc brwi.

-Bo cię kocham... Kurwa kocham Jung Hoseok.

Na te słowa, aż zaparło mi dech, a serce się zatrzymało. Nie mogłem uwierzyć w jego wyznania. Uśmiechnąłem się pół gębkiem, a delikatny rumieniec, otulił mą twarz.

-Ale... Ale naprawdę?

-Yhym...

-Ale odpowiedz słownie, proszę.

Wybłagałem, na co w końcu mnie wypuścił przed schodami. Przyglądałem się mu uważnie z szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczami. Taehyungowa twarz, była pokryta drobnym, trzydniowym zarostem, srebrne włosy ułożone wprost idealnie i proporcjonalnie. Oczy skierowane w dół, a minimalny trądzik zakamuflowany w kremie z filtrem, dobrze wsmarowanym w skórę, nieziemsko się błyszcząc. Aż serce szybciej zabiło, a strach i uprzedzenia odeszły w niepamięć. Tae był po prostu doskonały w każdym calu i do teraz nie mogę w to uwierzyć, że ktoś taki był w stanie mnie prawdziwie pokochać.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz