#42

1.5K 104 86
                                    

~Jimin~

Tak naprawdę okazało się, że nie przeżywałem tak bardzo Yoongiego. Tego jak okrutnie mnie wykorzystał i upokorzył, przed resztą gangu. Jednak nadal miałem wyrzuty sumienia co do tego, iż Minhyung miał na nas haka. Przeze mnie.

Namjoon za to kompletnie mnie zawiódł. Oszukał, a ja bezkarnie mu uwierzyłem i nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak się zachowuje. Byłem w obawie, że jego stan po stracie rodziny, a teraz Jina wtórnie się przybłąkał. Myślałem, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i wspólnikami. Nawet rozkleiłem się przy Jinie, bo nie chciałem by Nam znów popełnił jakieś głupstwo. A on do teraz nie wie, dlaczego się obraziłem.

Oczywiście...

Szedłem dość żwawym krokiem ciemną, oświetloną jedynie nielicznymi latarniami ulicą. Chciałem w końcu spotkać się z Hoseokiem, gdyż tylko w nim jeszcze miałem przyjaciela.

Był można by powiedzieć, że nadzieją i ucieczką od rzeczywistości. Najbliższa mi osoba, którą również zraniłem. Chciałem go po prostu przeprosić i przytulić.

Kopnąłem jednym ruchem, pobliski drobny kamień, by tylko uniósł się i zniknął we wszechogarniającej mgle. Całkowicie jak ja. Przez poznanie Yoongiego, wzniosłem się ku chmurom, a gdy tylko Hoseok zaszlochał w mej słuchawce, zacząłem balansować między ziemią, a niebem. Jednak, gdy Min mnie zostawił, znów zniknąłem, wyblakłem.

Nareszcie dostrzegłem znany mi pokaźnych rozmiarów budynek. Przyjaciel miał ogromną willę i najdroższy samochód. Dostatek pieniędzy, całkowicie zasłużenie. Pomagał schorowanym ludziom, obłąkane dusze przygarniał do siebie przenocowując. Kiedy chociażby szliśmy na spacer, on widząc bezdomnego, lub głodujące dzieci hojnie podarowywał im kilka banknotów na najpotrzebniejsze rzeczy. Pomoc dla drugiej osoby nigdy nie stanowiła dla niego problemu. Dlatego moje poczucie winy jest sto razy bardziej rozszalałe, miażdżące od środka. Był człowiekiem, który mógłby zmienić ten zepsuty do szpiku kości świat. Nie zasłużył na cierpienie. Zasłużył na prawdziwą, piękną miłość.

A jak ja przy nim wypadam?

On- zbawca świata

Ja- współzałożyciel mafii, ziejącej rozpustę.

Mieliśmy odmienne poglądy i nadal tak jest. Jednak nasza przyjaźń przetrwała najcięższe próby. Ale nie, kiedy chodziło o osobę, którą wspólnie miłowaliśmy.

Min, skrzywdził to słoneczko w jeszcze gorszy, okropnie bolesny sposób. Zarzucił mu niewierność, a każdy kto zna Hoseoka wiedział, że dla niego Yoongi to była świętość i najpoprawniejszy synonim ideału. Zawsze był na każde zawołanie, bezwiednie mu ufał. Podążał za słowami. Kiedy tylko ten powiedział mu, że jego uśmiech jest okropny- ten przestał się uśmiechać, a to było to, co go charakteryzowało od... zawsze. Kiedy nadmienił mu, że jego brzuch robi się coraz szerszy i mu to nie odpowiada- tak codziennie wchodził na wagę i godzinami ćwiczył by zrzucić chociażby kilka kilogramów dziennie. W końcu nadszedł dzień, gdy Hobi poszedł do niego by go przeprosić, nawet nie miał za co. Ale chciał wszystko naprawić, gdy związek się burzył. Kiedy tylko zapukał do wejścia, otworzył je sam Min Yoongi, a za nim jakiś nieznany mu chłopak, który pocałował go w policzek. Ten nawet nie patrząc na niego, tylko wypchnął Hobiego z wejścia bez słowa, tak że aż upadł na ziemię, a drewniana płyta się zatrzasnęła przed nosem.

A wiecie kiedy się tego wszystkiego dowiedziałem? Dopiero trzy dni temu, od Namjoona.

Hobi nigdy mi tego nie mówił. Nigdy nie wspominał nic, co było związane z Yoongim. Ale najgorsze było to, że nadal uważał, iż ten związek rozpadł się właśnie przez niego.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now