#31

2.1K 160 364
                                    

~Seokjin~

Namjoon wyszedł kilka minut temu, a ja nadal miałem mętlik w głowie. To co od ostatniego czasu się dzieje nie daje mi spokoju. Pół roku temu prowadziłem spokojne, ułożone życie, bez jakiegokolwiek zagrożenia, czy strachu.

A teraz? Co druga osoba chce mnie porwać, zabić, czy chociażby zgwałcić. Ale czy ja się boję? O dziwo nie. A dlaczego? Bo jest Nam i Kevin, którzy nigdy nie pozwoliliby mnie skrzywdzić.

Jednak ostatnio zacząłem dużo myśleć na ich temat. Od jakiegoś czasu moją głowę zaprząta ten niereformowalny, momentami oschły szef mafii Korei Południowej. Nawet przy obecności Kevina, który kocha mnie ponad życie i naprawdę widzę jak się stara.

Ale czy ta różnica jest na tyle duża bym wybrał platynowowłosego?

Z Kevinem miałbym spokojne, przepełnione miłością i uznaniem życie. Razem zapewne odziedziczylibyśmy rodzinną firmę. Miałbym dostatni byt i pewność, że blondyn mnie nie zostawi nigdy. Zbyt długo go znam i wiem, że jak już się do czegoś zabierze, to doprowadza do końca. Jego miłość trwa już lata, można powiedzieć od małego. A ja tak po prostu ją zniszczę? Nie potrafię go zranić. Wiem jaki jest wrażliwy. Załamałby się.

Za to z Namjoon'em nic nie było pewne. Ani to czy w ogóle mnie kocha. Ani czy zostanie ze mną na zawsze. Ani to czy chociażby zechce mnie w swoim życiu, jako nieodłączną część.

Ale to nie tak, że na to liczę. Nie, nie. Po prostu tak mnie to zastanawia.

Czuję się winny temu wszystkiemu. To wszystko dzieje się za moją sprawą. To tylko i wyłącznie moja wina. A Kevin zdecydowanie nie zasłużył na tyle cierpienia i okłamywania.

Opadłem bezwładnie na kanapę i schowałem twarz w dłoniach. Chciałem by moje serce jasno mi powiedziało czego chcę. Bo ja kompletnie nie rozumiałem samego siebie.

Ale, czy naprawdę tego chciałem? Może najlepiej byłoby zostać samemu? Bez drugiej połówki? To wydaje się najlepsza i najrozsądniejsza opcja.

-Muszę wybić ich sobie z głowy.

Mruknąłem idąc po kurtkę i ubierając powoli buty. Nie czułem się najlepiej po wczorajszym zdecydowanie zbyt mocnym napadzie paniki. Jednak nie miałem zamiaru siedzieć w domu, gdyż chyba bym zwariował do reszty. Przeglądnąłem się jeszcze w lustrze, by zobaczyć jak wyglądam. Mogłem się spodziewać, że w odbiciu był blady jak śmierć mężczyzna z sinymi workami pod oczami. Zaśmiałem się bez humoru. Nie chciało mi się nawet pomalować. Nie miałem na to siły.

Wyszedłem w końcu z domu i nabrałem powietrza do płuc. Wiedziałem, że zapomnieć będzie trudno. Tak więc ruszyłem przed siebie wbijając wzrok w buty. Nie obchodziło mnie gdzie idę, czy się zgubię. Chciałem po prostu iść do przodu, nie patrząc na to czy ktoś będzie mnie szukał, czy nie.

W tym momencie miałem wszystko w głębokim poważaniu.

Wszystkie ulice były takie same. Zatłoczone, śmiesznie kolorowe. Prychnąłem na ten widok. Czy takie jest nasze życie? To wszystko odzwierciedla istnienie każdego z nas? Może to tylko dodatek, który ma ubarwnić nasze życie.

Tylko nie moje. Bo moje, już od bardzo dawna było czarno-białe. Nawet cała tęcza nie byłaby w stanie go pomalować. Zbyt dużo przeszedłem by czerpać z życia radość. Mimo wszystko żyłem. Jestem. Jednak tylko dla jednej osoby... Mojego chorego braciszka, do którego zdecydowałem się w końcu udać.

Akurat przechodziłem obok znanego mi zbyt dobrze szpitala. Widząc pnący się ku górze budynek, coś mnie zabolało, ukuło. Ale mimo to skręciłem w prawo i pchnąłem szklane drzwi. Od razu dopadła mnie woń niezliczonych lekarstw i środków dezynfekujących.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz