~Namjoon~
Leżałem rozłożony na beżowej kanapie w dużych rozmiarów salonie. Przypatrywałem się nieobecnym wzrokiem ekranowi ogromnej plazmy i oglądałem jakiś beznadziejny dramat romantyczny.
Dlaczego go włączyłem? Nie wiem. Może dlatego, że moje życie to jeden wielki dramat?
Sięgnąłem chwiejącą się we wszystkie strony dłonią, po jedną z jeszcze nie do końca wypitych butelek piwa. Szybko przyłożyłem ją do ust i wlałem w siebie duszkiem kilku procentowy alkohol. Po podłodze walało się już kilka sztuk opustoszałego szkła, a ja nie zamierzałem przestawać. Z hukiem odłożyłem naczynie i odchyliłem głowę na oparcie. Przez chwilę wpatrując się tempo w sufit.
-Teraz jest bezpieczny.
Zaśmiałem się na swoje słowa głupkowato. W tym czasie to wszystko mnie śmieszyło. Cała ta sytuacja. To, że spotkałem w swoim życiu Kim Seokjina.
-Szczęśliwy też jest.
Dopowiedziałem, znów otwierając kolejną butelkę. Ostatnio zrobiłem dość spory zapas, na właśnie takie kryzysowe sytuacje.
-Cholera... widzisz HiSoo? Od ciebie się zaczęło!
Upiłem w trakcie mojego wywodu łyk trunku, którym trochę się oblałem. Ciecz kapała powoli na moją wpół rozpiętą koszulę i odrobinę na klatkę piersiową. Jednak nie przejąłem się tym, bo i tak byłem sam w domu. A po drugie, nawet nie miałem dla kogo się stroić.
-Jimin... ty chytry lisie...
Wybełkotałem kiwając palcem wskazującym. W tedy miałem nadzieję, że blondyn to usłyszy. Wiadomo, że to nie prawda.
-Tak, żeś mówił: ,,Ty i Jin pasujecie do siebie", ,,No, powinniście być razem"... I cholera, jak na tym wyszedłem?! Pieprzone gadanie.
Burknąłem pod nosem, przedrzeźniając głos niższego blondyna, kręcąc przy tym głową. Naprawdę, to wszystko mnie bawiło. Choć powinienem to olać i zaakceptować, jednak choćbym się wypierał rękami i nogami, to ten chłopak zostawił po sobie trwałą pieczęć w moim pełnym niebezpieczeństw życiu. Mimo to sam się na to godziłem. Sam kazałem mu wrócić do rodziny.
Może i teraz boli, ale to z czasem minie. Choć zacząłem czuć się dość samotny, co trochę mnie denerwuje.
-Jinnie... kochanie moje... dlaczego? Dlaczego mnie zostawiłeś?!
Wychyliłem się przez otwarte okno i zawołałem na cały głos, a moje słowa rozniosły się po okolicy. Kilkoro ludzi spojrzało na mnie krzywo, a ja w odpowiedzi pokazałem im tylko środkowy palec.
-Co się gapicie! Wy nie wiecie, co to znaczy usychać! Usychać z miłości...
Wyciągnąłem z kieszeni telefon i starałem się go odblokować. Jednak wszystko mi wirowało i rozmazywało co kilka sekund. Jakimś cudem, jednak się udało. Swoim długim palcem sunąłem, po szybce, aż włączyłem kontakty i szukałem odpowiedniego numeru. Widząc napis ,,Księżniczka😣💖" łzy bezkarnie zaczęły wypływać. Nie mogłem zaprzeczyć, że za nim tęskniłem. Tak samo jak tęskniłem za HiSoo.
Już chciałem nacisnąć ,,dzwoń", jednak akurat w tym samym momencie wyświetlił się numer wspomnianego wcześniej chłopaka. Włączyłem bez zastanowienia zieloną słuchawkę.
-Halo?
Wysapałem podpierając się pobliskiego parapetu, na którym stało kilka doniczek ze storczykami. Prawie bym je wszystkie zrzucił.
-Nam, miałeś dzwonić... dlaczego tego nie zrobiłeś?
Zapytał z pretensjami, a na dźwięk jego głosu moje usta w końcu uformowały się w uśmiech.
YOU ARE READING
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfiction|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...