#8 cz.II

671 61 19
                                    

~Namjoon~

Luźnym i pewnym krokiem kroczyłem przez prawie puste Seulskie ulice. Właśnie kierowałem się w stronę pobliskiego sklepu, który krył się za rogiem. Ciemność pobocznych uliczek, popruszonych odbijającym się światłem latarni, aż wzbudzały przyjemny dreszcz i adrenalinę, przez co czułem się pewniej. Wiatr owiewał mą twarz z niespotykaną delikatnością, jak zgrabne dłonie kochanka, zwanego Seokjin.

Dochodziła dwudziesta druga, a Jin dopiero teraz uświadomił sobie, że nie ma na jutro nic do jedzenia. Pominę fakt, że lodówka była pełna po brzegi, ale przecież jego dzieci nie będą jeść byle jakiego świństwa. Więc muszą spożywać tylko wybrane, najlepszej jakości produkty.

Wydawało mi się to trochę przesadzone i niepotrzebne, ale nie będę się spierał.

Seokjin był dobrym ojcem. I to bardzo. Nawet w jednym stopniu nie jestem w stanie mu dorównać. On pragnął posiadać dzieci od zawsze. Nie miałem styczności z rodziną kilkanaście lat, więc to wszystko było dla mnie nowe. Choć najgorszy też chyba nie jestem, bo dzieci lgną do mnie za każdym razem kiedy wracam do domu po pracy, czy odbieram wyjątkowo z przedszkola, kiedy moje kochanie nie da rady. Jednak to Jin ich uczy, to Jin gotuje, Jin czyta im książki na dobranoc i prawi morały, gdy coś naskrobią. Ale mimo to, razem staramy się zastąpić im jak i ojca, tak matkę. Od początku wiedzieliśmy, że nie będziemy w stanie w stu procentach zastąpić matczynego ciepła i specjalnej troski kobiecej ręki.

Nawet, to nas nie zniechęciło.

Tak więc, dlatego właśnie teraz się poświęcam i idę na nocne zakupy. Byłem zmęczony dniem w pracy, jednak nie mogłem narzekać. Przynajmniej mogłem odetchnąć świeżym powietrzem i napawać pięknem granatowej tafli, przyozdobionej drobnymi brylancikami w postaci gwiazd.

Z drugiej strony, czułem się dość skrępowany. Jakby nagle coś sprawiło, że samoistnie się spiąłem. Próbowałem to zignorować, jednak wiedziałem, że moja intuicja jeszcze nigdy nie zawiodła. Naprawdę czułem na sobie czyjś przeszywający wzrok i słyszałem szarpany, cichy oddech odbijający od równoległych ścian budynków.

Byłem śledzony i wiedziałem to w stu procentach. A nawet byłem pewny.

Choć z doświadczenia wiem, że nie ma sensu uciekać, gdyż tylko sprawa się pogorszy i mogę źle skończyć. Tak więc, udawałem że nic nie wiem, coraz bardziej zbliżając się do marketu, którego seledynowa witryna, przyjemna dla oka oświetlała i informowała wszystkich mieszkańców o swojej obecności.

Nagle wszystkie kroki ustąpiły, a ja nadal szedłem przed siebie. Byłem już na tyle blisko sklepu, że ten ktoś po prostu nie chciał ryzykować jakimkolwiek przyłapaniem.

Rozglądnąłem się tylko w obie strony, by upewnić się, czy napastnik nie jest w najbliższym polu widzenia. Kiedy nikogo nie spostrzegłem, pchnąłem szklane, połączone z elementami metalu drzwi. W chwili ciepłe powietrze wpłynęło na moje zmarznięte ciało, przez co przeszedł mnie dreszcz. Po budynku od razu rozniósł się radosny dzwonek, oznajmiający ekspedientkę o nowym kliencie.

Chwyciłem, więc za jeden z koszyków i przywitałem się, grzecznie się kłaniając, co blondwłosa odwzajemniła automatycznie. Przechadzałem się między kolorowymi regałami w poszukiwaniu łososia, jogurtów, kurkumy, mleka, masła i płatków owsianych.

Wsunąłem dłoń pomiędzy kosmyki mych włosów zakłopotany. Był tu taki wybór. Nie miałem pojęcia jakie mleko mam zabrać: chude, tłuste, pół tłuste, bez laktozy, kokosowe. W końcu jednak, wybrałem pół tłuste. Dzieci potrzebują dużo białka i trochę tłuszczu by szybciej rosły i miały silne kości.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now