9.

1.3K 42 0
                                    

Kolejny dzień zaczął się trochę inaczej niż zwykle...

-Wstawaj! Wstawaj! - usłyszałam niespodziewanie i jakby ktoś mną potrząsał.

Jęknęłam niechętna, siadając na łóżku i otwierając jedno oko, od razu patrząc na godzinę. Westchnęłam. Była 5 rano. Gdy spojrzałam na swojego intruza, ten uśmiechał się od ucha do ucha, kucając obok mojego łóżka, gotowy do wyjścia.

-Czy ty zdurniałeś?! - krzyknęłam, czując, że jestem coraz bardziej wściekła.

Złapał mnie za rękę i zwlókł mnie z łóżka. Dopiero na krzesełku zauważyłam jakieś ubrania i spojrzałam zdziwiona. Nie rozpoznawałam tych ciuchów w mojej szafie, tym bardziej, że po dłuższym przyglądaniu się ubraniom, zauważyłam, że są męskie.

-Nie założę tego! - zawyłam przeraźliwie.

On się tylko zaśmiał, kazał mi to założyć i po chwili zostawił mnie samą.

-Ale dlaczego tak wcześnie mnie budzisz? - mruknęłam do siebie.

Westchnęłam i ubrałam rzeczy, które zostawił mi Adam. Wyszłam z pokoju, zapukałam lekko do jego drzwi, które po chwili otworzył. Był podobnie ubrany do mnie, jednak nadal nie rozumiałam, dlaczego teraz.

-Powiesz mi coś wreszcie? - spytałam, gdy wychodziliśmy z domu.

Chłopak powoli uchylił drzwi wejściowe, przepuszczając mnie w nich i wychodząc za mną, z powrotem je zamykając. Nie rozumiałam jego dziwnego zachowania, to się działo coraz gorsze.

-Uwierzysz, jak zobaczysz - odezwał się, a ja na niego spojrzałam jak na całkowitego idiotę.

-Nie patrz tak - skarcił mnie.

Złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to w stronę plaży. Jednak im bliżej byliśmy, skręcało mi wnętrzności, a chłopak był bardzo podekscytowany. Podejrzewałam, że chce mi coś pokazać.

*

Miał rację. Nigdy nie zdołała bym mu uwierzyć, gdybym tego nie zobaczyła. Zapalone lampiony uniosiły się do góry, a jego kumple stali wśród ogniska. Przedstawił mnie każdemu, a oni byli zaskoczeni, że mnie zabrał ze sobą.

-Rodzice nie mogą się dowiedzieć - usłyszałam jego głos.

Serce zabiło mi gwałtownie i odwróciłam się w stronę nastolatka. Kamil stał, wpatrując się we mnie dużymi oczami pełnymi ogromnej wiary.

-Kamil! - krzyknęłam zaskoczona i wskoczyłam mu w ramiona.

Objął mnie delikatnie, patrząc uważnie na mojego brata. Niemal wyczuwałam, jak Adam chce mnie od niego odciągnąć.

-Znacie się - stwierdził jakiś chłopak.

Pokiwaliśmy głowami i powiedzieliśmy, skąd. Czułam się taka szczęśliwa, wiedząc, że Adam mnie tu wziął.

-Ale chwila - przerwałam ich rozmowę, a wszystkie oczy skierowały się na mnie. - Dlaczego mamy zachować to w tajemnicy?

Ich głowy odwrócili się w stronę mojego brata, a ich twarze nie wyglądały na zachwyconych.

-Hej, nie zdążyłem jej powiedzieć - tłumaczył się.

Usłyszałam, jak z Kamila uchodzi powietrze.

-W tej grupie przebywają nieliczne osoby, głównie mężczyźni - odpowiedział jakiś starszy pan.

Domyślałem się, że jest przywódcą tej grupy.

-Ale dlaczego? Nadal nie rozumiem - jęknęłam.

Wszyscy nagle spojrzeli mi w oczy.

-Najpierw złóż przysięgę - zadecydował jakiś chłopak, jednak starszy człowiek go uciszył.

-Ale... - zaczął.

-Cicho! - zagrzmiał jego donośny głos.

Siedziałam w milczeniu, wpatrując się we wszystkie osoby. Oprócz Adama i Kamila nikogo nie znałam, nie byli chętni się przedstawić. I jasne, nie było tu żadnej dziewczyny wśród tej grupy.

-Trzymamy się razem, od wielu, wielu lat - zaczął opowieść lider. - Nie mamy wyboru, jak sobie pomagać nawzajem. Pomagamy innym, nie ukazując się. Jesteśmy milczącą grupą...

Gdy dalej mówił, przestałam go słuchać. Pamiętam kilka akcji, gdzie ludzie po dostawali tyle rzeczy, a nie mogli znaleźć swojego wybawcę.

-... jednak gdy ktoś nam podpadnie, również możemy zrobić mu krzywdę - nagle usłyszałam głos dowódcy.

Spojrzałam na niego, nie potrafiąc uwierzyć jego słowom. Jeszcze dziwniej patrzyłam na Adama. Nigdy nie spodziewała bym się, że to oni są "cichymi pomocnikami". Poczułam, jak Kamil zakłada mi coś na rękę. Była to taka sama bransoletka, którą nosił od kilku lat syn męża mojej mamy.

-Dziękuję - szepnęłam, powstrzymując łzy.

-Jesteś nasza - odparł łagodnie Adaś.

Byłam wdzięczna im za wszystko. Po chwili pozwoliłam, by wrzucili mnie do jeziora, żeby złożyć im przysięgę. Na samym dnie napisałam ich nazwę, i się wynurzyłam. Każdy klaskał, a po moich policzkach popłynęły łzy.



Heeeejka! 😍😍
Czy u Was też tak ciepło? Cudowna pogoda! 💓💓
Jesteście nadal? Dziękuję za to! 💖💖
Mam nadzieję, że rozdział ma sens :3
Więc Adam wprowadził ją do jakiejś grupy, która pomaga innym. Więc już są pełną rodziną, a Olga będzie już zawsze wdzięczna bratu. Rozumieją, że są dla siebie coraz bardziej ważni. Do czego ich to zaprowadzi?
Jeśli się podoba to gwiazdkujcie i komentujcie!
Do następnego! 😍💖

Taniec tylko z nim... ☆Zakończone☆Where stories live. Discover now