Rozdział 19

7K 412 70
                                    

Tak jak mówił Baron, godzinę później zaczęła się przerwa, podczas której zostaliśmy wypuszczeni ze swoich cel i mogliśmy się poruszać po średnim rygorze do woli. Tak, jak ustaliłam ze znajomym, skierowałam się do oddziału dla mężczyzn. Gdy weszłam przywitał mnie gwar rozmów i istny harmider.

W końcu dostrzegłam Barona, który kręcił się przy jednej z otwartych cel. Podeszłam do niego.

- Jestem – mruknęłam.

- No to super. – klasnął w dłonie. – Ta cela to azyl tatuażysty. Dogadasz się z tym Włochem?

- Postaram się – odparłam i weszłam do pomieszczenia.

Nie było tak bardzo obskurne jak moje, ale to pewnie zasługa wielu rysunków powieszonych na ścianie.

- Witam panią, co mogę dla pani zrobić? – usłyszałam po włosku i zaczęłam się rozglądać za mężczyzną, który to powiedział. Zobaczyłam go w kącie pokoju, jak robił komuś tatuaż.

- Słucham? - zapytał ten, który miał wbijane igły w skórę.

- To nie do ciebie – mruknęłam, a następnie odezwałam się do Włocha. – Data na obojczyku, dasz radę?

- Ja nie dam rady? – zapytał rozbawiony. – Swoją drogą pięknie mówisz w moim języku, ale masz beznadziejny akcent. Możesz już iść. – Tym razem zwrócił się do swojego klienta.

- Co? – zapytał zdezorientowany.

- Powiedział, że masz wypierdalać – warknęłam zirytowana, tym, że nie rozumieją prostego polecenia.

- Hej, mała, nie unoś się. – podniósł ręce do góry i wymaszerował z celi.

- Siadaj. – wskazał na fotel. – Data na obojczyku?

- Tak.

Facet podał mi parę szkiców z przykładowymi czcionkami, a po wybraniu tej odpowiedniej i podaniu daty mojego złapania, zabrał się do pracy.

- Dawno z nikim nie rozmawiałem. Przeważnie nikt mnie nie rozumie. Byłem zaskoczony gdy mi odpowiedziałaś.

- A ja nie sądziłam, że będę mogła podszlifować tu swój akcent – zaśmiałam się.

- Długo tu jesteś? – zapytał.

- Wczoraj przyjechałam.

- To ty jesteś tą Alley!?

- Tak. Myślałam, że nie rozumiesz po angielsku. – zmarszczyłam brwi.

- Ależ nie – zarechotał. – Angielskim posługuje się bezbłędnie, ale chciałem powkurwiać trochę ludzi. Była niezła jazda, szczególnie, gdy grali ze mną w kalambury.

- A oni biedni panikują i proszą mnie o tłumaczenia – zaśmiałam się. – Jak mam się do ciebie zwracać?

- Włoch wystarczy.

- Oryginalnie.

Po parudziesięciu minutach skończył swoją pracę i dał mi lusterko, abym się przejrzała.

- Niezła robota - pochwaliłam.

- Dzięki. – uśmiechnął się. – Polecam się na przyszłość. Dosłownie. Za niecałe pół roku wychodzę i zakładam salon tatuażu. Wpadnij kiedyś.

- Na pewno. – uśmiechnęłam się i wyszłam z pomieszczenia. Fajny gościu.

Podeszłam do Barona rozmasowując pieczącą szyję. Ten patrzył na mnie z wyczekiwaniem.

Alley ✔️ Место, где живут истории. Откройте их для себя