Rozdział 36

5.6K 406 91
                                    


W całym swoim życiu nie spotkałam bardziej zjebanej osoby, niż Elijah Riggs. No właśnie, Riggs... Facet jest dziwny, dziwny, wręcz bardzo dziwny. I niemiły, nie żebym ja była. Od początku mojego pobytu tutaj jest dla mnie po prostu wredny. Rozumiem, że może mnie nie lubić z powodu tego kim jestem i co robiłam, ale bez przesady. Naprawdę nie wiem skąd u niego bierze się ta nienawiść. Zachowuje się jak dzieciak, któremu zabrało się ulubioną zabawkę, a potem zniszczyło.

Podsumowując. Facet jest dziwny.

Zauważyłam, że inne osoby znają go jako miłego i zabawnego trenera, który daje niezły wycisk. No cóż ja go znam jako totalnego zjeba, który wymaga nadprzyrodzonej kondycji. Dla innych może i jest miły, ale dla mnie chyba robi wyjątek. Z resztą jak wytłumaczyć to, że przydzielił mi w walce jakiegoś dwumetrowego, czarnego, napakowanego gościa, który uchodzi za złego i nieobliczalnego? Ja w porównaniu z nim to wątły krasnal. No a jak ma pokonać krasnal kosiarkę? Chociaż nie, kosiarka to nieodpowiednie słowo w tym przypadku. On zdecydowanie nie jest kosiarką, co najwyżej mega, ekstra, super, hiper kosiarką. Jeśli jeszcze dodać do tego to, że gramy według zasady „wszystkie chwyty dozwolone" to ta super, hiper, coś tam coś kosiarka zdobyła nowy level. Z kosiarki zrobił się traktor do koszenia trawy. Taki jak mają na stadionach.

Dobra, koniec tych dziwnych i bezsensownych porównań! Teraz muszę się skupić na walce. Zaraz... Jak to mówił Nathan? Brandon jest szybki jak na jego budowę ciała i dobrze się bije. Jest leworęczny i przed sierpowym zawsze lewą nogę cofa lekko w bok. Jeśli robi prosty, to tylko do tyłu. Mam się starać, aby nie podszedł mnie od tyłu. Chyba tak to było.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka rozpoczynającego walkę. Potrząsnęłam głową i całą swą uwagę skupiłam na moim przeciwniku.

Kurde, nie kręcą mnie czarni, ale musze przyznać, że miałam na czym oko zawiesić. Facet zdjął biały i przepocony podkoszulek zostając tylko w białych spodenkach koszykarskich. Miał bardzo wyrazisty ośmiopak i mi tym nawet zaimponował. Jego ręce były tak umięśnione, że jeśli w rzeczywistości jest taki dobry jak mówią, to wystarczy jedno mocne uderzenie, a ja mogę zbierać swoje kawałki z podłogi.

Chwilę staliśmy na ugiętych nogach w dwóch przeciwnych narożnikach ciskając w siebie pioruny znad rąk odzianych w rękawice. Ze skupieniem w oczach obserwowałam przeciwnika. Chciałam jak najwięcej się o nim dowiedzieć, ocenić go. Zaczęłam chodzić bokiem zmuszając mięśniaka jednocześnie, aby robił to samo. Teraz krążyliśmy po ringu zwarci i gotowi do ataku. Podczas zataczania kół udało mi się ocenić go trochę.

Poruszał się lekko i ostrożnie. Stąpał miękko, co przy jego wadze było nie lada wyczynem. Pozycję też miał dobrą. Cholera, będzie naprawdę trudnym przeciwnikiem. Nie znalazłam jeszcze ani jednej luki, którą mogłabym wykorzystać do wygranej.

Postąpił jeden duży krok do przodu. Już chciałam zrobić to samo, tylko w tył, gdy coś zaświtało mi w głowie. Również, ku jego zdziwieniu i całej reszty osób znajdujących się w sali, postąpiłam krok na przód. Teraz między nami było niecałe pół metra wolnej przestrzeni. Widziałam w jego oczach zdziwienie. Zapewne nie spodziewał się, że ktoś tak zrobi. Zaraz jednak się otrząsnął i uśmiechnął kpiąco. Cały czas go uważnie obserwowałam, a przede wszystkim nogi. Tak! Cofnął lewą nogę w bok.

W tym samym ułamku sekundy zanurkowałam w lewo i prześlizgnęłam się pod jego nogami, które rozszerzył przyjmując wcześniejszą pozycję. Zanim się zorientował, że tam gdzie uderza już nikogo nie ma, otrzymał parę ciosów w plecy. Spodziewałam się, że zanim się otrząśnie minie przynajmniej sekunda, że zareaguje tak jak Nathan.

W większym błędzie nie mogłam być.

Zamiast wyhamować w momencie, gdy jego lewa pięść zderzyła się z powietrzem, obrócił się na pięcie nabierając jeszcze większej prędkości i uderzając w mój bok. Siła uderzenia była tak ogromna, że odrzuciło mnie na prawie trzy metry. Nie zdążyłam złapać równowagi i przewróciłam się turlając po podłodze. Szybko się otrząsnęłam i wstałam na nogi.

Alley ✔️ Where stories live. Discover now