Rozdział 48

5.5K 358 169
                                    

Moja głowa - to była pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy, gdy odzyskałam przytomność. Łeb napierdalała mnie okropnie. Skronie pulsowały tępym bólem, a w ustach miałam istną Saharę. Jęknęłam i przewróciłam się na bok, zakrywając swoje zimne ciało cieplutką i miękką kołdrą. Jestem taka zmęczona.

Co ja w ogóle wczoraj robiłam? Hm... zastanówmy się. Wczoraj był piątek, tak? Chyba. W takim razie... byłam na imprezie. Skoro byłam na imprezie, to dlaczego jej nie pamiętam? Hm... zastanawiające. Pełne skupienie i...

Mam! Mam wspomnienia z wczorajszej domówki Jasona. Ale tylko ich część. Czy to możliwe, że po paru drinkach urwał mi się film? Nie... to nie możliwe. Mam w miarę mocną głowę i nawet po takiej długiej przerwie świadomość by mi się tak szybko nie urwała.

Te dziwaczne przemyślenia odstawiłam na bok, gdyż byłam tak potwornie zmęczona! Dodatkowo łeb mnie napierdalała (chyba już to mówiłam?). Zawinięta w mięciutką kołdrę starałam się zasnąć, niestety coś mi w tym przeszkodziło, a mianowicie huk drzwi do naszego pokoju. O ja pierdolę. Cały czas była wokoło mnie cisza, a teraz jak ktoś tak nimi trzasnął, to poczułam jak miliony ostrych szpileczek wbijają mi się boleśnie w czaszkę.

- Kurwa – mruknęłam i pomasowałam się po obu stronach głowy. Dobiegł mnie cichy śmiech. Bardzo wkurzający śmiech. – Zamknij się – mruknęłam.

- Ash... – powiedziała Carolyn. – Nie sądziłam, że aż tak się nawaliłaś. – mogę się założyć, że pokręciła w rozbawieniu głową. – Pora wstawać śpiochu, niedługo obiad.

Super... zaraz co?

Gwałtownie się podniosłam, nie zwracając już uwagi na kręcenie w głowie.

- Obiad? – niedowierzałam.

- A obiad, obiad – zaśmiała się blondynka. – Masz szopę na głowie. – wskazała na moje włosy, które mimo, iż nie były już tak długie jak wcześniej i tak się plątały. – No i ktoś cały czas się do ciebie dobija. – wskazała na mój telefon, który trzymała w dłoni.

- Skąd masz mój telefon? – przyjrzałam jej się spod zmrużonych oczu.

- Odwoziłam cię – wzruszyła ramionami. – A właściwie to wlokłam do taksówki.

Serio było aż tak źle?

Dziewczyna chyba zobaczyła moją zdziwioną minę, bo zaśmiała się głośno.

- Sorry – mruknęłam. – Zwykle tak nie mam. – podrapałam się po głowie. Może coś zażyłam?

- Mniejsza z tym. – machnęła ręką. – Ktoś ci się dobija. – podała mi telefon.

Wzięłam go od niej i nie patrząc na wyświetlacz zadałam jej nurtujące mnie pytanie.

- Skąd masz mój telefon?

- Starałam się z dziewczynami rozkminić twoje hasło – przyznała się.

Zaśmiałam się. Wcale to nie jest: harON1990. Wcale...

 - I jak? – zapytałam. – Udało się? – Co z tego, że znam odpowiedź.

- Nie – pokiwała głową i podeszła do swojego łóżka.

Ja w tym czasie odblokowałam telefon, chcąc się dowiedzieć kto zdobył mój numer. Serce mi się na chwilę zatrzymało, gdy zobaczyłam pełno nieodebranych połączeń i wiadomości od... Johna. Kurwa. Co go napadło? Albo inaczej: co mnie napadło na tej imprezie? Przeskrobałam coś? A może wręcz przeciwnie - dzwoni do mnie, by pogratulować dobrej roboty jaką zapewne zrobiłam.

Alley ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz