Rozdział 42

5.3K 370 235
                                    

2/3

Następnego dnia została zbudzona jakimiś niezidentyfikowanymi piskami. Jęknęłam i zakryłam głowę poduszką. Nie wiem od kiedy jestem takim śpiochem. Światło nie dochodziło do mnie prawie w ogóle, a głosy nadal były niewyraźne. W końcu się wyostrzyły i udało mi się odróżnić pojedyncze dźwięki. Najwidoczniej dziewczyny się już obudziły.

- Mam wrażenie, że o czymś zapomniałyśmy... – usłyszałam znajomy głos.

- O kurwa – tym razem ktoś inny się odezwał, ale mój mózg za bardzo nie orientował się o tej porze, żeby łączyć zmysły z informacjami. – Już wiem o czym.

- Wal.

- Ashley śpi! Zapomniałyśmy o niej!

- Fuck. Myślisz, że ogarnie się dwadzieścia minut?

- Nie wygląda tak jak ty. Nie sądzę, że będzie się malować godzinę.

- Ej!

- Dobra, budź ją.

- Dlaczego ja?

- Bo mnie trochę przeraża. Ma tą bliznę. Wygląda epicko, ale jest raczej straszna.

- Dziwne, że jej nie ukrywa pod makijażem.

- A widziałaś jej oczy? Są dwukolorowe pod światło. To też trochę przeraża. Ale są epickie.

- Mogła by założyć soczewki...

- Aby ukryć takie coś? W życiu!

- Dobra, to budzę ją.

Poczułam jak ktoś mnie szturcha, więc otworzyłam jeszcze zaspane oczy. Obraz był niewidoczny, ale z każdą sekundą się wyostrzał. W końcu przede mną pojawiły się dwie głowy. Rachel i CCC.

- Już wstaję – mruknęłam i powoli zwlokłam się z łóżka. Podeszłam do szafy, wzięłam jeden z paru takich samych kompletów ubrań, weszłam do łazienki, ubrałam się, ogarnęłam i po prawie dziesięciu minutach byłam gotowa do wyjścia.

- Już? Niezłe masz tempo – rzuciła zaskoczona Natasha, która pakowała do torby zeszyty. – A plecak?

- Wszystko mam w szafce szkolnej – wzruszyłam ramionami. – Przynajmniej tak mi powiedziano.

- A nie chcesz... – zaczęła niepewnie Rachel. – No wiesz... eee... zakryć blizny?

Spojrzałam na mój lewy obojczyk, gdzie sięgała omawiana przez nas blizna i mój tatuaż z zeszłoroczną datą.

- Nie – powiedziałam z uśmiechem. – Nie będę jej zakrywać, nie ma się czego wstydzić. – wzruszyłam ramionami.

- Jak w ogóle powstała? – zapytała zaciekawiona Carolyn.

- Wypadek samochodowy – skłamałam naturalnie.

- Dobra – przerwała nam Natasha. – Nie pierdolcie, tylko idziemy do szkoły. Za chwilę zaczynają się lekcje.

- Ej, laska, bez spiny – zaśmiała się Castle. – Mamy jeszcze sporo czasu.

- Wiem – przytaknęła Natasha. – Ale ja wolę być wcześniej. Poza tym Ash musi jeszcze zabrać swojej rzeczy z szafki i musi zameldować się u dyrektora, a ten musi przydzielić jej kogoś kto ją oprowadzi po szkole.

Z rozbawieniem obserwowałam całą poranną sytuację.

- No dobra, dobra – przewróciła oczami murzynka. – Chodźmy już. Chcę się spotkać z Jay'em.

- Zobaczysz – ostrzegła ją CCC. – Złamie ci serce, jak twój ex i ten wcześniejszy.

- Nie zrobi tego – odpowiedziała pewnie dziewczyna. – Wczoraj mieliśmy taką cudowną noc, że na pewno o niej nie zapomni – rozmarzyła się.

Alley ✔️ Where stories live. Discover now