Rozdział IV

9K 348 39
                                    

- Dzięki. – rzucił jeszcze Mike, po czym wsiadł do samochodu i odjechał.

- To co teraz ? – zapytał mężczyzna, zerkając to na mnie, to na Meghan.

- Nic. – prawie że warknęłam – Idę do domu, a co ty zrobisz nie obchodzi mnie w najmniejszym stopniu.

Chwyciłam moją przyjaciółkę za rękę i pociągnęłam ją za sobą. Jednak Sam podszedł do nas i chwycił mnie pod łokieć, przyciągając do siebie.

- Mam lepszy pomysł. – mruknął, zerkając na moje usta. Po raz kolejny byliśmy blisko siebie, tak samo jak wczoraj, a ja nie potrafiłam się od niego odsunąć. Dzięki Bogu za Meg, która odchrząknęła i wyrwała mnie z transu.

- Dobra, starczy tego. – powiedziała do Sama, patrząc na niego ostro – Odczep się od Emily i daj jej święty spokój. Schrzaniłeś trzy lata temu, a teraz jest za późno, żeby cokolwiek naprawiać. Więc daruj sobie, koleś.

Mężczyzna spojrzał na nią, a w jego oczach zobaczyłam ledwie tłumiony gniew.

- Możesz się nie wtrącać ?! – zapytał przez zaciśnięte zęby – To sprawa pomiędzy mną a Emily.

- Niestety, nie mogę. – odparowała, a ja byłam jej wdzięczna za to, że nie dała się zbyć. Bez słowa złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Na szczęście Sam nie usiłował nas dogonić.


********


- Powiem ci, to jest porąbane. – stwierdziła Meg, gdy wróciłyśmy do mojego mieszkania. Po drodze kupiłyśmy litr lodów truskawkowych i teraz jadłyśmy je prosto z opakowania.

- No nie gadaj. – mruknęłam, biorąc do ust kolejną łyżeczkę lodów.

- Na pierwszy rzut oka widać, że Sam coś kombinuje. – kontynuowała, jakby nie słysząc tego, co przed chwilą powiedziałam – Nie zdziwiłabym się, gdyby przeszkodził w waszym ślubie.

- Nie strasz mnie, Meg ! – spojrzałam na nią przerażona – Nie pozwolę mu na to !

- Sorry, nie chciałam cię przestraszyć. – powiedziała – Na razie wyluzuj. Może o nic mu nie chodzi. Może zwyczajnie chce sobie z tobą pograć i tyle.

- Mam nadzieję, że tylko o to chodzi. – mruknęłam, jednak wcale w to nie wierząc.


Sam P.O.V.

Wszedłem do swojego domu i usiadłem na kanapie, wzdychając ciężko. Nie powiem, byłem z siebie zadowolony. Byłem przekonany, że to tylko kwestia czasu, aż odzyskam Emily. Wciąż na nią działałem. Może zaprzeczać ile chce, ale mnie nie oszuka. Za dobrze ją znam.

Trzy lata temu popełniłem największy błąd – zostawiłem ją. Głupia wymówka, ale przestraszyłem się. Bardzo szybko przywiązałem się do Emily, a jeszcze szybciej w niej zakochałem. Wszyscy zawsze mieli mnie za podrywacza i playboya, więc gdy zaczęło robić się zbyt poważnie, wziąłem nogi za pas jak tchórz.

Od dłuższego czasu planowałem odnaleźć Em, co nawiasem mówiąc nie było takie trudne, i na nowo ją zdobyć, jednak ciągle to odkładałem. No bo niby co miałem powiedzieć - ,,cześć, to ja. Wróć do mnie ?".

Nie, wątpię żeby to zadziałało.

Gdyby nie to, że dowiedziałem się, że dziewczyna wychodzi za mąż, to nie wiem, jak długo bym jeszcze zwlekał. Wiadomość o jej ślubie uznałem za pewnego rodzaju znak z góry, że mam się pospieszyć, bo inaczej ktoś inny sprzątnie mi ją sprzed nosa. Na to na pewno nie pozwolę, po moim trupie.

Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem, bo plan już kiełkował się w mojej głowie. Ale sam nie dam rady – potrzebuję wspólnika, a raczej wspólniczki. 


Emily P.O.V.

Meghan poszła do domu koło dziewiętnastej, bo nie chciała zostawiać Thomasa na tak długo. Ja postanowiłam przygotować sobie coś do jedzenia i obejrzeć jakiś film w telewizji, żeby się zresetować. Po dzisiejszym dniu naprawdę tego potrzebowałam.

Przebrałam się w dresy i już miałam usiąść na kanapie z miską popcornu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiona, podeszłam do nich i wyjrzałam na korytarz przez judasza.

Ku mojemu przerażeniu, na korytarzu stał nie kto inny jak Sam Graham.

Wiedziałam, że to dziecinne, ale postanowiłam nie otwierać i udawać, że nie ma mnie w domu. Może zaraz sobie pójdzie.

- Em, wiem, że tam jesteś ! – krzyknął, burząc moje nadzieje – Nie pójdę stąd, dopóki mi nie otworzysz.

Zrezygnowana, już miałam przekręcić zamek i wpuścić go do środka, gdy głosik w mojej głowie kazał mi go przetestować. Ciekawe, czy rzeczywiście będzie siedział pod moimi drzwiami, czy zdezerteruje za parę minut.

Z tym postanowieniem wróciłam po cichu na swoją sofę i zaczęłam oglądać film, zajadając się popcornem.  

Po pół godzinie doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie usiedzieć dłużej, więc podeszłam do drzwi i otworzyłam je zamaszyście.

Na przeciwko wejścia do mojego mieszkania, oparty o ścianę, siedział Sam. Kiedy zobaczył mnie, wstał i podszedł, uśmiechając się krzywo.

- Mówiłem ci, że nie pójdę stąd, dopóki mnie nie wpuścisz. – powiedział. Zrobiłam krok w tył i wpuściłam go do mieszkania.

- Po co przyszedłeś ? – stanęłam przed nim z rękoma skrzyżowanymi na piersi, podczas gdy on usiadł wygodnie na sofie, jakby był u siebie.

- Ot tak, po prostu. – wzruszył ramionami – Miałem ochotę, więc przyszedłem.

- Świetnie, więc teraz możesz sobie pójść. – powiedziałam, modląc się w duchu, żeby mnie posłuchał i znikał w cholerę.

- Czekaj, nie tak szybko. – stwierdził, po czym wstał i podszedł do mnie – Musimy porozmawiać.

Był tak blisko mnie, że odruchowo zrobiłam krok do tyłu.

- O czym porozmawiać ? – popatrzyłam na niego, marszcząc brwi.

- O nas. – szepnął.

Na chwilę zapadła cisza, po czym nie mogąc się powstrzymać, wybuchłam śmiechem, zginając się wpół.

- O nas ?! – zawołałam z niedowierzaniem, pomiędzy kolejnymi atakami śmiechu – Nie ma żadnych nas ! I nigdy nie będzie ! Wbij sobie to do głowy. Za niecały miesiąc wychodzę za mąż ! Za Michaela ! 

Nawet nie zdałam sobie sprawy, że gdy to mówiłam, ponownie zbliżyłam się do niego tak, że prawie stykaliśmy się czubkami butów.  

Jakby tego było mało, Sam złapał mnie mocno w pasie, a teraz wbijał mi palce w biodra, zaciskając mocno szczęki. Chyba go wkurzyłam, chociaż nie wiem czym. W końcu on sam, z własnej woli, zostawił mnie trzy lata temu. Nikt mu nie kazał tego robić. Tak więc sam sobie jest winien, że przegapił swoją okazję.

- Nie pozwolę ci za niego wyjść. – powiedział przez zaciśnięte zęby – Jedynym mężczyzną, z którym spędzisz resztę życia, jestem JA. I tylko JA.

Zanim zdążyłam zareagować w jakikolwiek sposób, Sam nachylił się i złączył nasze usta w pocałunku, a ja odruchowo zamknęłam oczy.



---------------------------------------------------------------


Jak zareaguje Emily na pocałunek ? I o jakiej wspólniczce myśli Sam ?

Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-). 

Kolejny rozdział pojawi się we wtorek wieczorem.  

Znowu tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz