Rozdział XIX

7.1K 277 12
                                    

- Zaczął działać prędzej, niż podejrzewałem. – westchnął Sam, wstając.

- Przepraszam, ale czy ktoś może mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi ? – poprosił Nate – Bo mam wrażenie, że coś mi umyka.

- Mike pojawił się u mnie w pracy przedwczoraj i powiedział, że jeśli nie wyjdę za niego za maż, to odbierze lokal Patrickowi, a Meghan prawa rodzicielskie do synka. – wyjaśniłam, a mężczyzna popatrzył na mnie z niedowierzaniem – Doszedł do wniosku, że mnie nie kocha, ale potrzebuje żonki, która będzie się dobrze prezentować na zdjęciach i przed znajomymi. Zarezerwował miejsce w urzędzie na dzisiaj na siedemnastą i jak się domyślasz, nie pojawiłam się tam.

- Co za szuja ! – stwierdził Nate, wstając z kanapy – I bardzo dobrze, że nie wyszłaś za tę kanalię.

- Też tak uważam. – mruknęła Meg – Dopiero miałabyś z nim życie.

- Wiem. – pokiwałam głową – I cieszę się, że mi pomagacie, ale równocześnie mam wyrzuty sumienia.

- Em, ile razy mam ci powtarzać, że nie masz przez co mieć wyrzutów sumienia ? – zapytał Sam, kucając przede mną – Nie pozwolę, żeby Mike skrzywdził ciebie czy twoich przyjaciół. Razem damy sobie radę ze wszystkim.

Uśmiechnęłam się lekko, patrząc mu w oczy, a mężczyzna odwzajemnił mi się tym samym.

- Muszę porozmawiać z twoim szefem. – dodał mój chłopak.

- Dobrze, zaraz do niego zadzwonię i we wszystko wtajemniczę. – wstałam z fotela – Tylko pożycz mi komórkę. Bo dziwnym trafem moja leży teraz na dnie oceanu.

Meghan spojrzała na mnie dziwnie, ale dałam jej znak, że później jej wszystko wytłumaczę. Sam wyjął komórkę z kieszeni spodni i podał mi ją z krzywym uśmieszkiem na twarzy.

Całe szczęście znałam numer do Patricka na pamięć, więc szybko go wykręciłam. Mój szef odebrał po drugim sygnale.

- Tak słucham ? – usłyszałam.

- Cześć, Patrick, tu Emily. – powiedziałam.

- Cześć, stało się coś ? – spytał zaniepokojony.

- Nie, a raczej tak. – poplątałam się – Ale to nie rozmowa na telefon. Może spotkać się jutro rano ?

- Jasne. – odparł niepewnie, wyraźnie skołowany – Od rana będę w kawiarni, może być tam ?

- Pewnie. – powiedziałam – To w takim razie do jutra.

- Do jutra. – rzucił i zakończył rozmowę.

- Umówiłam nas na jutro rano w kawiarni. – poinformowałam resztę – Mam zmianę na popołudniu, więc rano na spokojnie zdążymy z nim porozmawiać.

- Super. – ucieszył się Sam.

- Żeby nie było, chcę być przy tej rozmowie. – wtrąciła Meghan.

- Meg... - zaczęłam, ale dziewczyna mi przerwała.

- I tak mam jutro do pracy na ósmą, więc przy okazji mnie podrzucicie. – stwierdziła – Poza tym, jesteś dla mnie jak siostra. Twoje problemy są moimi, więc z łaski swojej nie odstawiaj mnie teraz na boczny tor, bo nic nie wskórasz, tylko bardziej mnie rozzłościsz.

- W takim razie ja też jadę z wami. – dodał Nate, a ja popatrzyłam na niego zaskoczona. Serio, ludzie ?

- Dobrze, pojedziemy we czwórkę, zadowoleni ? – mruknęłam.

- Pewnie, że tak. – Meghan wyszczerzyła zęby w uśmiechu, a Nate spojrzał na nią z dziwnym błyskiem w oku. Nie byłam do końca pewna, co to znaczy, ale czasami Sam też tak na mnie patrzy.


********


Dochodziła pierwsza w nocy, a ja wciąż nie mogłam zasnąć. Przewracałam się w łóżku z boku na bok, nie będąc w stanie znaleźć sobie wygodnej pozycji. Już miałam wstać i zejść do kuchni po szklankę wody, gdy usłyszałam, że drzwi do mojej sypialni się otwierają.

Z początku myślałam, że to Meg, ale gdy dzięki światłu dochodzącemu z korytarza dostrzegłam zarys sylwetki, okazało się, że to Sam.

Podszedł na palcach do łóżka, odchylił kołdrę i położył się obok mnie.

- Co ty tutaj robisz ? – wyszeptałam zdziwiona.

- Pomyślałem, że nie możesz zasnąć, tak jak ja, więc postanowiłem przyjść. – wyjaśnił, układając się na boku, po czym wyciągnął lewą rękę i zanim zdążyłam się zorientować, przyciągnął mnie do siebie tak, że twarz wtuliłam w jego pierś. Dopiero teraz zorientowałam się, że mężczyzna nie ma koszulki. Dobrze, że było ciemno i Sam nie był w stanie zobaczyć rumieńców na mojej twarzy. – Martwisz się jutrem ?

- Tak. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – Boję się, jak zareaguje Patrick. I do czego jeszcze posunie się Mike. 

- Patrick na pewno nie będzie miał do ciebie pretensji. – zapewnił mnie Sam – Poza tym, sama powiedziałaś, że twój szef cię lubi. Doskonale wie, że nie chcesz mu zaszkodzić. A Michaelem się zajmiemy, nie wyrządzi wielu szkód. 

- W porządku, powiedzmy, że ci wierzę. – uśmiechnęłam się lekko – A teraz chodźmy spać, dobrze ?

- Pewnie. – zgodził się Sam, po czym pocałował mnie w czubek głowy, a ja mocniej wtuliłam się w jego pierś, a prawą ręką przerzuciłam mu przez bok.


Sam P.O.V.

Następnego dnia rano zjedliśmy we trójkę szybkie śniadanie, po czym wsiedliśmy do mojego Audi i ruszyliśmy do kawiarni, w której pracowały Meg i Emily. Z Nate'em mieliśmy spotkać się na miejscu. Wiedziałem, że Meghan wpadła mu w oko i cieszył mnie ten fakt. Mój przyjaciel to świetny facet, a sądząc z tego, co opowiadała mi o Meg Emily, dziewczyna potrzebowała kogoś takiego jak Nate. 

Usiadłem za kierownicą, Emily obok mnie, a Meghan z synkiem z tyłu. Obiecaliśmy jej, że zajmiemy się Thomasem, gdy będzie w pracy. Powinienem być w firmie, ale zadzwoniłem i uprzedziłem, że mnie nie będzie. Musiałem zająć się teraz moją dziewczyną i tym dupkiem, Michaelem. 

Chwyciłem Em za rękę, chcąc dodać jej otuchy, ale nie wiem, na ile mi się to udało, bo widziałem, że cała aż trzęsie się z nerwów.

Kiedy dotarliśmy do kawiarni, zaparkowałem naprzeciwko lokalu. Nate już na nas czekał, opierając się o maskę swojego samochodu.

Podeszliśmy do niego i przywitaliśmy się z nim, po czym wszyscy razem ruszyliśmy do środka. Patrick musiał nas zobaczyć, bo stał przy kontuarze i patrzył na nas wyczekująco.

- Cześć. – zagadnął, zerkając na nas wszystkich po kolei – O czym chcieliście porozmawiać ?

Co się dzieje ?

- Może lepiej usiądźmy. – zaproponowała Emily. Nate dostawił krzesło dla siebie i Meg do jednego ze stolików. - To jest Sam Graham, a to jego przyjaciel Nate. – dodała moja dziewczyna – Mamy ci coś ważnego do powiedzenia.


----------------------------------------------------------


Kolejny rozdział dodam w sobotę ;-). 

Znowu tyWhere stories live. Discover now